Niech nikt nie wie ✔

By Ariqhue

936K 66.1K 9.2K

Od kilku miesięcy wrze w Londyńskich mediach. Londyn doczekał się swoich wybawców. Od jakiegoś czasu jednak l... More

Wprowadzenie
1. Wolf
2. Nowy pokój
3. Nowi
4. Namiastka wspomnień
5. Koniec wrogów?
6. Heronell
7. Pierwsze starcie 1/2
8. Pierwsze starcie 2/2
9. Szybkie przypomnienie
10. "Tęskniłaś?"
11. The Shard
12. Spotkanie po latach
13. Donovan
14. Pytania bez odpowiedzi
15. Bestiariusz
16. Sercowa porada(?)
17. Ukryta magia
18. W ostatnim momencie
19. 30 listopad
20. Nieprzemyślana sytuacja
21. Odsiecz
22. Chwila beztroski
23. Nie chcę cię znać
24. Godni potęgi
25. Le "pająk"
26. Matylda
27. Idealna maska
28. Nóż w serce
29. Dusza w kamieniu
30. Miłość ponad obowiązek
31. Twórczość w garażu
32.Emocjonalna ruletka #1
Prima Aprilis :')
33. Emocjonalna ruletka #2
34. Czas
35. Shadow(s)
36. Mogę pomóc
37. Ciemność
38. Warunek
40. Co Cię nie zabije, to cię wzmocni
41. Ghule
42. Jak woda i lód
43. Dwadzieścia sekund odwagi
44. Tylko martwi nie popełniają błędów
45. Potrafisz więcej niż ci się wydaje
46. Duch podziemi
47. Umysł skażony hańbą
48. To już koniec? 1/2
49. To już koniec? 2/2
50. Ostatni taniec 1/2
50. Ostatni taniec
Co dalej?
Powierniczka ognia *bonus*
Powiernik Piorunów *bonus*
Druga część!
Powiernik Ziemi *bonus*

39. Nie oszczędzaj mocy

13.9K 1K 82
By Ariqhue

[załącznik - bonus :>]


- Gdzie jest Denny?

Thomas nawet nie był pewien kto zadał pytanie, bo wszystkie odgłosy z otoczenia dudniły mu w głowie, zlewając się w całość. Każdy najcichszy krzyk wbijał się w niego jak ostrze i zostawiał ranę w jego psychice. Myśl, że nie może nic zrobić, nie ma jak pomóc, była zatrważająca. Niestety on z całej czwórki był najmniej odporny na takie sytuacje, a teraz znajdował się wraz z braćmi w środku jednej z nich.

Ludzie leżeli martwi na ulicy, a ci, którzy jeszcze żyli, uciekali tak szybko jak mogli. Dorośli z dziećmi zostali schowani w domach, modląc się o koniec tego piekła. Ulice Londynu spływały krwią, która mieniła się zdradziecko w słabym świetle księżyca.

- Tom! - Zack stanął naprzeciw blondyna i mocno nim potrząsnął. - Gdzie jest Denny?!

Chłopak, chociaż słyszał teraz wszystko wyraźnie, nie był w stanie odpowiedzieć, więc brat uderzył go niezbyt delikatnie w twarz. To przywołało go na ziemię.

- Poszedł sprawdzić resztę miasta. - Odparł najbardziej poważnie.

- Sam?!

Thomas wzruszył bezradnie ramionami, a Zack westchnął. Denny postąpił dobrze, nawet jeśli było to ryzykowne, przy okazji mógł powiadomić władze. Ktoś musiał czuwać nad miastem i nawet jeśli policja nie pomoże przy sprawach ciemnej magii, będzie mogła zabrać cywili.

Neil odłączył się od braci i przyjrzał okolicy, która wydawała się niemal opuszczona. Jeśli w domach pozostali jeszcze jacyś żywi ludzie (a co do tego nie miał wątpliwości), zachowywali się naprawdę ostrożnie.
Na ulicach było widać zwłoki w kałużach krwi, ułożone w nienaturalnych pozycjach, z powykręcanymi kończynami i korpusami. Można by pomyśleć, że owi ludzie zostali porozrzucani przez ogromną siłę, ale wykluczały to braki ran czy jakichkolwiek innych obrażeń.

Każdy inny na jego miejscu chciałby uciec i to chyba było najbardziej niepokojące. Neil nie czuł potrzeby ucieczki, nawet się nie bał. Nie patrzył też na wszystko wokół obojętnie, ale nie towarzyszyły mu żadne głębsze uczucia. Mimo wszystko żałował, że nie zdołał pomóc, bo teraz w kostnicach ubędzie przynajmniej dwudziestu paru miejsc,a to tylko jedna ulica.

- Najgorsze już chyba za nami. - Stwierdził kwaśno, kiedy poczuł obok obecność swoich towarzyszy. - Demony zrobiły to co miały i wróciły do pana.

Zack pokręcił wolno głową.

- Nie wydaje mi się... No bo pomyśl, chcieli zastraszyć Jessicę, ale jaki miałoby to sens jeśli nikt z nas nie widziałby nic niepokojącego? Eh, pomijając efekty opętań. - Dodał przewracając oczami.

Całą trójką zdawali sobie sprawę z tego, że niestety ma rację.

- Droga zajęła nam zbyt wiele czasu... 

Neil przestał słuchać i skupił się na ruchomym punkcie, który wraz ze zmniejszeniem dzielącej ich odległości, zaczynał przypominać ludzką postać. Po kilku chwilach chłopak bez problemu mógł dostrzec kobietę w średnim wieku o krótkich, brązowych włosach. Szła w jego kierunku przyspieszonym tempem, ale podszedł do niej dopiero kiedy ujrzał w jej oczach autentyczne przerażenie. Pewnie ona sama nie była pewna do kogo właściwie idzie, ale cichy szept nadziei nie pozwalał jej się zatrzymywać.

Będąc pewna, że zmierza do właściwej osoby, rzuciła się biegiem przed siebie. Stanęła przed chłopakiem ze łzami, spływającymi po policzkach.

- Pomóżcie mi... Moje dzieci...One... - Załkała zduszonym głosem.

- Co się stało? Gdzie są? - Natychmiast podjął Neil.

Już nawet nie dbał o to czy ma włączony modulator, czy nie. Liczyły się sekundy, z których wtedy nawet nie zdawał sobie sprawy.

Kobieta chciała dokończyć, ale ledwo zdążyła otworzyć usta. Za nią pojawiła się czarna poświata; jej rozproszone brzegi wyglądały jak macki gotowe wydrzeć z kogoś życie. Wszystko działo się zbyt nagle. Neil nie zdążył nawet zareagować, w przeciwieństwie do kobiety, która odwróciła się niemal od razu, wyczuwając za sobą niebezpieczeństwo i zastygła w bezruchu. 
Demon natychmiast wykorzystał okazję. Zaczął wpijać się w jej ciało jak mgła, przenikająca przez cienki materiał. Ciało wyginało się w bólu aż dym całkowicie nie został przez nie wchłonięty.

Kobieta odwróciła się do chłopaka, a ten zrobił krok do tyłu. Jej twarz była blada jak kreda, a oczy całkowicie czarne. Puste,bez emocji... martwe.
Zgięła się do tyłu i zawyła z bólu. Nie był to ludzki krzyk, ale okropny wrzask, dający impuls do ucieczki. Neil jednak pozostał w miejscu. Ucieczka nie miała sensu, ale i tak nie mógł już nic zrobić. Wiedział,że ona już nie żyła.

Wtedy ponownie podniosła głowę i tym razem jej oczy nie były czarne, tylko czerwone od krwi, która zaczęła wypływać z oczodołów niczym łzy. Ciało przegrało walkę z cieniem i musiało umrzeć. Spazmowało, wyginając się jakby coś próbowało rozsadzić klatkę piersiową. W końcu upadło na kolana, a chłopak niemal usłyszał trzask pękających kości. Usta szatynki otworzyły się tak jakby znowu chciały krzyczeć, ale jedyny odgłos jaki się z nich wydobył to bulgot. Czerwona substancja zaczęła z nich wypływać w jeszcze większych ilościach niż z oczu.

Ubrania kobiety były już przemoknięte, klejąc się do skóry, która pociła się własną posoką [krwią]. Krople zbierały się przy porach, a następnie spływały, łącząc się w drobne strumienie. 

Truchło opadło bezwładnie na ziemię.

Neil, tak samo jak jego bracia, stał bez ruchu. Widział podobne sceny już tyle razy... I za każdym z nich był wściekły na siebie, że nie może nic zrobić. To, że im cienie nie mogły zaszkodzić, pomagało tylko minimalnie, bo oni jako jedyni tak naprawdę potrafili się przed nimi bronić. Ironią, więc było, iż pozostawało im to tylko zbędną umiejętnością.

- Zawsze się zastanawiałem co by się stało, gdyby jeszcze raz opętał was demon. - Równocześnie usłyszeli ten sam denerwujący głos, którego najprawdopodobniej nie słyszał nikt inny. - Może tym razem stracilibyście kontrolę.

Rozległ się rechot i Neil poczuł za swoimi plecami nieprzyjemny chłód. Odwrócił się, przecinając demona, dobytą kataną. Jednak nie zdążył obronić się przed drugim, który pojawił się znienacka obok i zaatakował. Z zadrapań na ramieniu chłopaka zaczęła sączyć się krew. Syknął z bólu, ale przebił napastnika ostrzem, z ulgą obserwując jak czarna mgła rozpływa się w powietrzu.

- Taka walka nie ma sensu! - Skwitował Zack, który stanął obok brata razem z Tomem. - Odsyłamy je do pentagramu, a oni pewnie przysyłają je z powrotem!

Chłopak rzucił jednym ze swoich sai, trafiając tym samym dwa z demonów. Unikając ciosów kierowanych w jego stronę, zrobił rolla do przodu i odzyskał swoją broń, której niemal natychmiast użył w obronie.

- Musielibyśmy zniszczyć symbol. - Stwierdził Thomas z zadyszką, robiąc uniki. Był zraniony w wielu miejscach i poruszanie się przychodziło mu z coraz większym trudem. Mimo to starał się walczyć z taką samą zawziętością.

- Co to zmieni?! - Warknął czerwonowłosy odrobinę zbyt ostro niż wymagała tego sytuacja. - Namalują nowy! Zresztą nawet nie wiemy gdzie jest ten,którego używają.

- Ale odmalowanie nowego zajmie im trochę czasu. - Wszyscy zwrócili głowy w stronę, z której dobiegał głos Dennego. Chłopak zeskoczył z dachu jednego z domów. - A znalezienie gwiazdy nie będzie aż takie trudne.

Neil przyjrzał mu się uważnie, ale poza obiciami, śladami krwi i ranami, nie dostrzegł niczego niepokojącego. Mimo to wolał zapytać.

- Jak to? Wiesz gdzie szukać?

Szatyn pokręcił przecząco głową, równocześnie odpierając atak.

- Nie, ale wcale nie musimy szukać. One wiedzą gdzie iść. - Mówiąc to, rzucił shuriken w  jeden z cieni i wskazał powstały dym. - Wystarczy przenieść się razem z nimi.

Thomas gwałtownie się wyprostował.

- Żartujesz...

- W reszcie miasta również były ataki. - Kontynuował jego brat. - Ale mniej niż tutaj. Domyślam się, że to przez nas.

- Tylko ty potrafisz skakać bez ryzyka. - Stwierdził Zack, po czym zwrócił się do bruneta. - Wybacz Neil. Poza tym, Denny, mógłbyś zabrać kogoś ze sobą.

Chłopak przytaknął. Neil przeczesał włosy ręką, drugą w tym samym czasie przebijając demona,który znalazł się przed nim, za pomocą miecza.
Sensei wybrał go na przywódcę z równie prostych jak i niejasnych powodów. Brunet był z tego dumny i radził sobie, ale bywały chwile, w których podejmowanie decyzji miał ochotę zrzucić na kogoś innego. To była jedna z takich chwil.

- Idź z Zack'iem. - Powiedział z westchnieniem. - Bądźcie ostrożni i w razie potrzeby nie oszczędzajcie mocy.

Oboje kiwnęli głowami i nie czekając dłużej, zniknęli wraz z następnym cieniem.

- Ale wiesz, że teraz to my będziemy mieli pod górkę? - Thomas cofał się na środek ulicy. Cienie wychodziły z mroku, więc wybrał najlepiej oświetlony punkt, chociaż nawet nie powinien nazywać go oświetlonym, bo sam ledwo widział. Zauważył, że z ciemności przyglądają im się czerwone ślepia dziesiątek upiorów. Przeszył go zimny dreszcz.

Jego brat wydawał się aż zanadto pewny.

- Nie, jeśli wykorzystamy swoje możliwości. 

Kiedy to powiedział, ostrze jego katany zapłonęło na niebiesko, owiane czystą energią. Przy używaniu mocy zawsze istniało ryzyko, że całkowicie stracą kontrolę, że ich ciemna strona ją przejmie, dlatego używali magii tak rzadko jak to tylko możliwe. Ale skoro na początku nie kontrolowali swoich umiejętności i używali ich praktycznie bez przerwy, nawet nieświadomie, to dlaczego jeszcze byli sobą? Czy demony nie stały się już całkowicie ich częścią? W końcu o to chodziło w rytuałach, a według zakonu byli udanym eksperymentem.

Teraz za to ryzykiem było ponowne opętanie, do którego nie mogli dopuścić. Neil z całą werwą rzucił się do walki, pamiętając o tym, że może jedynie się bronić, bo odsyłając zjawy  naraziłby tylko Dennego i Zack'a. Jednak kiedy atakował je magią, a w tym momencie pentagram powinien rozbłysnąć, rozpływały się  dopiero po dłuższej chwili tak jakby zawisały w czasoprzestrzeni. To dawało nadzieję i szansę, a przede wszystkim pozwalało się przygotować.

Dużym ułatwieniem był również fakt, że napastnicy atakowali tylko ich, dzięki czemu nie musieli się praktycznie ruszać z miejsca. Niestety Neil zdawał sobie sprawę ze sprawy, że  kiedy tylko Sanguisi zorientują się w sytuacji, coś zmienią. Sposób walki lub okoliczności. Sam dokładnie nie wiedział, ale jak się okazało, nie musiał długo czekać.

Przed nim pojawiła się czarna, męska sylwetka, która wyraźnie wyróżniała się na tle pozostałych i nie tylko przez wyrazistszy strój i inną maskę, ale również sposób walki. Nie odpowiadała na ciosy robotycznie tak jak inne cienie, ale myślała,  miała własną taktykę. Za każdym razem kiedy brunet chciał go zaatakować, tamten odpychał jego ciosy z ogromną łatwością i oddawał o wiele mocniej. 

Neil w pewnym momencie zaczął markować ataki na jego klatkę piersiową i  niezauważalnie podciął go nogą. Mężczyzna runął na ziemię, a chłopak stanął nad nim i zamierzył się do ostatniego cięcia. W momencie gdy jego miecz znajdował się już przy twarzy wroga, tamten chwycił go zupełnie nie przejmując się ostrym metalem i wykręcił, wyrywając go z jego rąk. Tamten nawet nie zorientował się kiedy broń, za pośrednictwem demona, zwróciła się przeciw niemu, trafiając go z lewej strony klatki piersiowej i zjeżdżając do prawego biodra. 

Nie potrafił zdusić okrzyku bólu i nie mogąc ustać, zderzył się z ziemią. Czart [in.demon] zdążył się już pozbierać i teraz on stał nad Neil'em, gotując się do zadania mu śmierci. Chłopak wiedział, że rana przestanie boleć, a przynajmniej na tyle aby mógł się bronić, ale w danej chwili był zbyt słaby aby to zrobić.
Tom nawet go nie widział, zajęty walką o własne życie. Chłopak próbował wstać, ale bez skutku.

Upiór zamierzył się i w tym momencie przez powietrze przeleciał przedmiot, delikatnie odbijający światło i trafił napastnika w gardło na wysokości krtani. Miecz spadł na ziemię z brzękiem zaraz obok głowy Neil'a, a cień cofnął się kilka kroków, przytykając dłoń do rany i rozpłynął się w ciemności.

Brunet, zdezorientowany, podniósł się do pozycji siedzącej, a następnie wstał, ukrywając swoją trudność i grymas. Podniesioną z ziemi katanę  trzymał w gotowości.

Pierwsze co zobaczył to długi blond kucyk, a później zarejestrował wszystkie szczegóły ubioru osoby, która go uratowała. Mimo maski, od razu rozpoznał komu zawdzięcza życie i momentalnie opuścił klingę, chwilę później chowając ją do pochwy na plecach. Czarny strój Jessicy, gdyby nie magia, całkowicie zlewałby mu się z tłem. Dostrzegł jak składa wachlarz, patrząc na niego z troską.
Miał ochotę podejść do niej i zrobić coś zupełnie niestosownego w obecnej sytuacji, ale targały nim zupełnie sprzeczne emocje. Podszedł do niej zdecydowanym krokiem, zupełnie zapominając o obrażeniach i zamknął w mocnym uścisku.  

Dziewczyna zdziwiła się i stała bez ruchu, ale kiedy chłopak się odsunął, wzdrygnęła się na widok jego miny.

- Co ty tu, do cholery, robisz?! - Krzyknął zdenerwowany, stojąc ledwo kilkanaście centymetrów przed nią. Była ostatnią osobą, którą chciałby tu widzieć.

Kąciki ust dziewczyny uniosły się delikatnie do góry. Nie czekała na jego dalsze słowa i zamknęła jego usta swoimi.

- Uwielbiam kiedy się na mnie wściekasz, ale nie pogardziłabym zwykłym "dziękuję". - Szepnęła, odsuwając się od niego. 

- Nie powinnaś tu przychodzić! - Nie dawał za wygraną. - I... zostawiłaś Sarę samą?

Oparła ręce na biodrach.

- Zostawiłam ją z wiatrówką i srebrnymi nabojami.

Neil wziął głęboki wdech.

- Czyli zostawiłaś ją samą z naładowaną spluwą w naszym domu? - Spytał, nie dowierzając. Dziewczyna lekko się skrzywiła.

- Eh, nie przemyślałam tego... - Przerwała na moment. - Za tobą!

W ostatniej chwili wyciągnęła jego miecz, i zaatakowała stojącego za nim demona, nacinając mu podbrzusze. Gwałtownie cofnęła się, chwytając chłopaka za nadgarstek. Cień nadal znajdował się przed nimi. Nie rozpłynął się, a z jego razy sączyła się krew.

Jednak cios dziewczyny sprawił jeszcze, że jego maska spadła, rozbijając się na kawałki. Teraz przyglądała jej się para czarnych jak smoła oczu,które kiedyś należały do Donovana.


Continue Reading

You'll Also Like

171K 8K 41
"Nigdy nie wiesz co przyniesie Ci przyszłość" #1 - ironman 12.08.19r #1 - stark 13.02.21r #2 - story 19.03.21r #4 - życie 05.01.22r #5 - fanfiction 1...
2.3M 142K 55
''Martwe serce kocha najmocniej'' ⚠ SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃSTWA, PRZEMOC.
158K 4.6K 13
17-letnia Vanessa przyjeżdża na jakiś czas do dalekiej rodziny... Wszystko miało być dobrze...Nic by się nie stało gdyby nie zgasiła światła...
436K 12.3K 58
Zakompleksiona dziewczyna i pewny siebie zawodnik nielegalnych walk. Nieziemsko przystojny Tyler Wilson przyciąga wiele kobiet jednak żadnej z nich n...