Niech nikt nie wie ✔

Da Ariqhue

930K 65.7K 9.2K

Od kilku miesięcy wrze w Londyńskich mediach. Londyn doczekał się swoich wybawców. Od jakiegoś czasu jednak l... Altro

Wprowadzenie
1. Wolf
2. Nowy pokój
3. Nowi
4. Namiastka wspomnień
5. Koniec wrogów?
6. Heronell
7. Pierwsze starcie 1/2
8. Pierwsze starcie 2/2
9. Szybkie przypomnienie
10. "Tęskniłaś?"
11. The Shard
12. Spotkanie po latach
13. Donovan
14. Pytania bez odpowiedzi
15. Bestiariusz
16. Sercowa porada(?)
17. Ukryta magia
18. W ostatnim momencie
19. 30 listopad
20. Nieprzemyślana sytuacja
21. Odsiecz
22. Chwila beztroski
23. Nie chcę cię znać
24. Godni potęgi
25. Le "pająk"
26. Matylda
27. Idealna maska
28. Nóż w serce
29. Dusza w kamieniu
30. Miłość ponad obowiązek
31. Twórczość w garażu
32.Emocjonalna ruletka #1
Prima Aprilis :')
33. Emocjonalna ruletka #2
34. Czas
36. Mogę pomóc
37. Ciemność
38. Warunek
39. Nie oszczędzaj mocy
40. Co Cię nie zabije, to cię wzmocni
41. Ghule
42. Jak woda i lód
43. Dwadzieścia sekund odwagi
44. Tylko martwi nie popełniają błędów
45. Potrafisz więcej niż ci się wydaje
46. Duch podziemi
47. Umysł skażony hańbą
48. To już koniec? 1/2
49. To już koniec? 2/2
50. Ostatni taniec 1/2
50. Ostatni taniec
Co dalej?
Powierniczka ognia *bonus*
Powiernik Piorunów *bonus*
Druga część!
Powiernik Ziemi *bonus*

35. Shadow(s)

13.4K 1.1K 163
Da Ariqhue

Nagle winda zatrzymała się z ostrym szarpnięciem, przez co oboje się zachwiali. Światło zamrugało, a po chwili zgasło, pogrążając ich w ciemności.

- To ty?! - Rzuciła ostro w kierunku gdzie, jak podejrzewała, stał Neil. Nie mieściło jej się w głowie, że mógłby zrobić coś takiego... Ale teraz już nic nie mogło jej zdziwić.

Nienawidziła go. A przynajmniej w tamtej chwili tak myślała.

- Naprawdę myślisz, że mógłbym to zrobić? - Usłyszała jego urażony głos.

- Nie wiem. Nie mam pojęcia do czego byłbyś zdolny. - Wycofała się do tyłu aby bezpiecznie zatrzymać się przy ścianie. Wolała chociaż mniej-więcej wiedzieć gdzie się znajduje, a ściana miała być jej punktem zaczepnym.

- Czy kiedykolwiek zrobiłem coś aby cię skrzywdzić? - Dopytywał, ale tym razem chciał zobaczyć jej twarz. W jego dłoniach pojawiła się kula światła, która natychmiast rozproszyła ciemność. Wysłał ją pod sufit, a światło, które tworzyła mogłoby się równać ze zmniejszonym słońcem.

Dziewczyna nie patrzyła mu w oczy, ale szybko zlustrowała całą kabinę. Było widać włączony mechanizm awaryjnego hamulca, co oznaczało, że utknęli pomiędzy piętrami.

- Tak. - Odparła po chwili i podniosła na niego zdenerwowany wzrok. - Ale teraz miałbyś w tym interes.

- Mój komunikator też nie działa. - Oznajmił oschle. - A to znaczy, że coś blokuje elektronikę, jakieś pole elektro...

- O, widzisz... Mógłbyś to teraz iść sprawdzić, ale moment... No jasne. Mógłbyś, gdybyś nie wsiadł tu ze mną! - Potrzebowała się na kogoś wydrzeć i już teraz poczuła ulgę.

- O co ty się tak właściwie wkurzasz? - Sam też powoli tracił cierpliwość, mając świadomość, że nie tak łatwo będzie jej wszystko wyjaśnić, a jej słowa raniły go jak sztylet. Jednak najgorszy był fakt, że to on ją zranił.

- Byliście ostatnią deską normalności w tym wszystkim. - Rozłożyła  ręce, obrazując owe "wszystko". - Nawet nie wiesz jak ja się czułam sama z tym wszystkim. - Wskazała naszyjnik. - Beznadziejnie. A wy wiedzieliście!

- Nie wiedzieliśmy cały czas!

- Ale wiedzieliście! A o tym, że jesteście Shadows też mi jakoś nie było wiadomo. I to jeszcze jestem w stanie zrozumieć. Nie ufaliście mi na tyle, ale teraz nie oczekujcie, że ja wam zaufam!

- Nie chodziło o zaufanie... Bałem się, że cię stracę. - Nie wiedział co innego mógłby powiedzieć.

- No to gratulacje! Właśnie ci się to udało!

- Nawet nie wiesz jak to dokładnie było!

- I nie chcę wiedzieć! Nienawidzę cię! - Krzyknęła ostro. 

- A ja cię kocham! - Odparł tym samym tonem.

Oblała ją fala ciepła, które mieszało się z zaskoczeniem. 

Zbliżyli się do siebie w tym samym momencie i z taką samą namiętnością oddali na swoich ustach pocałunek. Całowali się ze wszystkimi emocjami, które towarzyszyły im przez cały ten czas. Neil czuł jej strach, gniew, zagubienie i niepewność, ale przede wszystkim czuł tęsknotę i pożądanie, które odwzajemniał nawet mocniej.
Chciał aby ta chwila nigdy się nie kończyła, ale po kilku minutach odsunęli się od siebie cali zdyszani i spojrzeli sobie w oczy. Cała złość przepadła, ale Jessica była pewna, że do ponownego zaufania jeszcze daleka droga.

- Masz mi naprawdę dużo do wyjaśniania. - Szepnęła. Chłopak westchnął i tak jak dziewczyna, usiadł na podłodze.

- Nie pamiętamy zbyt dużo. - Zaczął, nie patrząc w jej stronę. Mówienie o przeszłości wcale nie było łatwe. - Praktycznie nic... A przynajmniej do czasu naszych szóstych urodzin. Nie wiemy nawet ile mamy dokładnie lat. Ludzie, którzy nas porwali też chyba nie byli pewni, ale nie miało to dla nich znaczenia. Dla nas w gruncie rzeczy, później też nie. Tak samo jak to, że nie jesteśmy prawdziwymi braćmi, wychowywaliśmy się razem i to wystarczyło. Madzy, którzy zaspokajali swoje chore ambicje naszym kosztem, nazywali się po prostu sanguis, czyli krew. Nie mam pojęcia jakie mieli doświadczenie, ale twierdzili, że jesteśmy udanym "eksperymentem"... Chcieli nas do czegoś wykorzystać, ale chyba mieliśmy tylko służyć jako wzór do innych rytuałów.

Blondynka zadrżała.

- To straszne...

- Wiem... Ale nic nie mogliśmy. Na szczęście nie wszyscy członkowie zakonu zgadzali się z tamtą ideą. Tokeshi Rokuro zaciągnął się do zakonu aby uratować siostrę, niestety bez powodzenia. Sanguisi i tak ją zabili, wtedy nie miał już nic do stracenia. Nie mógł patrzeć na to co nam robią i jak lekceważą prawa magii. Pewnej nocy, kiedy tylko nadarzyła się okazja, uciekł z nami. Dokładnie nie wiedzieliśmy skąd właściwie uciekaliśmy, ale nie rozmawialiśmy zbyt często na ten temat. Siostra Tokeshiego miała jeden z dwóch domów na obrzeżach Londynu. Było to idealne miejsce żeby nas ukryć, żadnych ludzi, żadnych świadków, żadnych ewentualnych ofiar... Mieliśmy wtedy te domniemane sześć lat i nie potrafiliśmy korzystać ze swoich mocy, ani nawet ich kontrolować. Tokeshi również był magiem, ale zbyt słabym aby nauczyć nas wystarczająco dużo. Musieliśmy umieć panować nad umiejętnościami, ale równocześnie nie mogliśmy z nich korzystać. Wtedy to było zbyt ryzykowne, zwłaszcza, że wszystko współgrało z naszymi emocjami. Więc nasz nowy "ojciec" wpadł na pomysł aby szkolić nas w panowaniu nad umysłem i ciałem, a jako, że sam był shinobim*, który kiedyś należał do jednego z klanów, zaczął nas trenować w sztukach walki. Okazało się to być całkiem skuteczną metodą, ale w dalszym ciągu nie mogliśmy się wychylać, mimo że czarni magowie nawet nas nie szukali, zawsze było ryzyko, ale Saunguisom chyba odpowiadało to, ze uciekliśmy.

- Myślisz, że chcieli abyście uciekli? - Jej ton zdradzał podejrzliwość.

Chłopak wzruszył ramionami.

- Całkiem możliwe. W każdym razie, ta "ostrożność" stała się obsesją Rokuro. W sumie mu się nie dziwię, ale to nie zmienia faktu, że mogliśmy zapomnieć o normalnym dzieciństwie. Nie chodziliśmy do szkoły ani nie mieliśmy kontaktu ze swoimi rówieśnikami, poza sobą nawzajem.

Jessice nie mieściło się to w głowie, ale nic nie powiedziała. Nie była pewna czy Neil mówi prawdę. Po prostu słuchała i analizowała. Nie zauważyła jednak nic co wskazywałoby na kłamstwo.

- Mimo zakazu, często wymykaliśmy się z domu. - Uśmiechnął się na to wspomnienie. - Trzymaliśmy się z dala od centrum, ale pewnego dnia odkryliśmy sieć tuneli pod miastem. Niektóre z nich łączyły z kanałami, ale inne były pozostałościami po metrze i prowadziły do  starego peronu, który potem stał się naszą stałą miejscówką, chociaż na początku rzadko tam chodziliśmy, ale potem... - Przerwał na moment, zastanawiając się jak opisać jej sytuację. - Kiedyś ciekawość zwyciężyła. Zack i Thomas poszli w nocy do City. Słyszeliśmy wcześniej o Północnej Mafii, ale nie mając z nią kontaktu... Cóż, wszystko wydawało się nas nie dotyczyć.

Skąd ja to znam, pomyślała dziewczyna.

- Więc kiedy zobaczyli ludzi, którzy napadają czwórkę przypadkowych osób,nie potrafili patrzeć na to spokojnie. Potrafili walczyć, ale wtedy pierwszy raz mogli sprawdzić swoje umiejętności. Nie poszło im najlepiej, ale udało im się ocalić całą czwórkę. Byli to Sara z ojcem i Mark z Elly. Byli ciężko ranni, a pan Temple stracił przytomność. Chłopacy nie wiedzieli co robić i jedyne co im przyszło do głowy to nas wezwać... Koniec końców nic się nikomu nie stało, ale tak poznaliśmy tamtą dwójkę. Właściwie wtedy wszystko się zaczęło. Londyn potrzebował pomocy i każdy o tym wiedział. A my chcieliśmy pomóc... W dalszym ciągu nie mieliśmy zamiaru się "pokazywać" i wpadliśmy na pomysł z maskami. Początkowo pomagaliśmy tylko w nocy, ale w końcu ktoś nas zauważył aż pewnego dnia zrobiono nam zdjęcie.

- A wiadomość rozeszła się jak zaraza. - Westchnęła Jessica, patrząc na unoszący się pod sufitem płomyk światła.

- Właśnie... To była dosłownie chwila i już mogliśmy zapomnieć o anonimowości, bo kiedy wszyscy wiedzieli, że jest ktoś taki jak my, dosłownie każdy czekał na okazję aby się o tym przekonać na własne oczy, zwłaszcza media. Mogliśmy wtedy przestać, ale ludzie wreszcie poczuli ulgę i przestali bać się tak panicznie jak wcześniej. Mogli trochę odetchnąć, dzięki nam. - Uśmiechnął się mimowolnie. - To naprawdę wspaniałe uczucie, wiedzieć, że zrobiło się coś co pomogło innym.

Dziewczyna również się uśmiechnęła, ale tylko na chwilę.

- Ale w takim razie jakim cudem znaleźliście się w szkole i w Wolf?

- Sara i Mark są niesamowicie uparci, zwłaszcza Sara. Chyba o tym wiesz... Zaprzyjaźniliśmy się z nimi i to bardzo. Oni jako jedyni znali nasz sekret albo jak wolisz, sekrety. Od kiedy poznali naszą historię zaczęli się upierać, że powinniśmy jednak mieć coś z dzieciństwa. - Przewrócił oczyma. Jessica go doskonale rozumiała, oni już nie mieli dzieciństwa. - Po roku ich zrzędzenia wreszcie się zgodziliśmy. Trudno by nam było jeździć z granicy miasta do City, więc musieliśmy znaleźć dom, ale ojciec Sary załatwił nam na początek pokój w hotelu. Resztę już znasz.

- A co z Tokeshim? Bez oporów się zgodził na to wszystko?

- Oh, jasne, że nie. Ale on chyba też rozumiał, że jesteśmy szansą Londynu, więc odpuścił. Sam nas szkolił, wiedział co potrafimy. Gdyby mógł, pewnie by nam pomógł... Jakieś półtory roku temu dowiedział się, że istnieje prawdopodobieństwo, iż jego siostra nadal żyje i od razu wyruszył aby jej odszukać.

- I zostawił was samych? Cóż za przykładny ojciec...

Brunet się zaśmiał.

- Lepszy niż żaden. Naprawdę wiele mu zawdzięczamy, a już wtedy byliśmy bezpieczni. Gdyby Saunguisi chcieli nas znaleźć, już by to zrobili. Istnieje coś takiego jak mapy locus. pokazują lokalizację maga lub magicznego przedmiotu, ale aby go odnaleźć potrzebny jest ślad czyli coś o podobnej magii. No wiesz, najlepiej podobny rodzaj magii lub jakaś rzecz czarodzieja, którego chce się znaleźć. Więc nie mieliby większego problemu.

- Ale nie szukali was, bo mieli Donovana. - Stwierdziła smutno, tym razem patrząc w swoje buty.

- Tego nie wiemy... Ale pewnie dowiemy się niedługo. - Powiedział niemal pocieszająco.

Dziewczyna miała w głowie mętlik, ale najważniejsza sprawa aż próbowała się z niej wyrwać. Podniosła na oczy.

- Mam jeszcze jedno pytanie... Mówiłeś, że was porwano. Ale skąd?

- Nie wiemy. - Pokręcił smętnie głową. - I pewnie już się nie dowiemy. Nasza magia się zmieniła...przez to co nam zrobili, więc nie można jej rozpoznać. A gdy nas porwano byliśmy zbyt mali, więc ie ma szans żeby ktoś nas rozpoznał...

- A co z waszymi imionami? - Odparowała nie pozwalając mu dokończyć. - Zmieniono wam je czy...?

- Chyba zostawili je takie same. Przynajmniej z tego co słyszałem od Tokeshiego. Pewnie wymyślenie nowych byłoby dla nich za dużą filozofią... - Prychnął złowrogo. Nienawidził tamtych ludzi, ale nie chciał się mścić, chciał uchronić innych przed takim losem.

Jessica nie dała nic po sobie poznać, ale czuła, że podniecenie rozsadza ją od środka. Teraz wystarczyło zapytać się babci jak nazywali się porwani chłopcy. Nie miała pojęcia co zrobi gdy jej założenie się potwierdzi lub wręcz przeciwnie, ale musiała wiedzieć.

- Czyli to wszystko? - Zapytała po kilku minutach ciszy, chcąc ją przerwać.

- Tak... Nie chciałem ci o niczym mówić, bo bałem się twojej reakcji. Ty też nie mówiłaś nic o naszyjniku.

- No... tak. - Przyznała. Faktycznie, była niemal tak samo winna jak on. Ale teraz mieli inne problemy niż kłótnie o racje.

W tym momencie winda szarpnęła w dół tak jakby hamulec na chwilę puścił. Oboje stanęli na równych nogach.

- Co jest? - Neil zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, a Jessica stanęła przy konsoli z guzikami obok, której znajdował się ręczny włącznik hamulca. Był zabezpieczony, ale można było po nim poznać kiedy hamulec jest włączony. Teraz dźwignia delikatnie drgała.

- Hamulec zaraz puści. - Oznajmiła z niemym przerażeniem na twarzy. Zaczęła gorączkowo szukać jakiegoś wyjścia. Kiedy wraz z Neil'em zauważyła klapę na suficie, winda ponownie szarpnęła, tym razem mocniej. Jessica musiała wziąć głęboki oddech aby nie spanikować i ustać prosto na nogach. Jeszcze raz przyjrzeli się klapie. - Jest przykręcona. Zgaduję, że nie masz śrubokręta?

- Mam coś lepszego. - Uśmiechnął się figlarnie i podwinął rękaw bluzy, odsłaniając srebrną bransoletę, składającą się z kilku segmentów.

Uśmiechając się, blondynka przewróciła oczami.

- Piękna biżuteria, ale teraz potrzebne jest nam raczej coś co pomoże w tej sytuacji...

- Jeszcze nie widziałaś najlepszego. - Mówiąc to, przekręcił ledwo widoczne kółeczko, wyglądające na zapięcie, a z jego ręki, zamiast bransoletki, odskoczył sztylet. 

Jessica już nic więcej nie powiedziała, tylko obserwowała jak chłopak odkręca po kolei wszystkie dwanaście śrub. Ledwo dosięgał do zadaszenia windy, na szczęście przedłużeniem jego ręki był sztylet. Przy odkręcaniu ostatniej śruby, hamulec puścił i metalowe pudełko spadło, zatrzymując się piętro niżej, ale wciąż wolno osuwało się w dół. Neil wraz z blondynką pozbierali się z podłogi i chłopak szybko pozbył się ostatniego zabezpieczenia klapy. Uderzył w nią mocno, a ta odskoczyła i przesunęła się na bok dachu. Winda zjeżdżała coraz szybciej, ale na tyle wolno, że zdążyli się z niej wydostać.

Kiedy stali już na górze, brunet zauważył, że kawałek nad nimi znajdują się metalowe drzwi na jedno z pięter.

- Trzymaj się. - Rzucił w kierunku Jessicy, przyciągnął ją do siebie i w chwili gdy winda już na dobre zaczęła spadać, skoczył. Złapał się dołu drzwi, a blondynka przejęła od niego sztylet i wbiła go pomiędzy nie, ułatwiając im rozsunięcie. Razem wygrzebali się na podłogę korytarza.

Wszędzie było ciemno, jedyne światło padało przez okna, ale nie było go zbyt dużo z powodu grubych chmur. Nie dostrzegli żadnych ludzi. Jessica potrzebowała chwili aby się uspokoić, więc na początku leżała chwilę na podłodze.

- Już wszystko dobrze. - Uspokajał ją Neil, trzymając jej dłoń.

Przytaknęła, dając znać, że już czuje się lepiej.

Podeszli do jednego z okien i wstrzymali oddech. 

Nie tylko w Wolf nie działała elektronika, ale w całym mieście. Światła, domy, auta... Wszystko przestało działać, a słońce przesłonięte chmurami deszczowymi, schodziło coraz bliżej horyzontu. Londyn miał się przygotować na ciemność.


****************

* shinobi - ninja

Continua a leggere

Ti piacerà anche

299K 11.9K 81
To opowiadanie jest jedynie tłumaczeniem, na które otrzymałam zgodę od autorki. Ostrzeżenie: Występują wyrazy wulgarne! Oryginał: http://zainstgram...
198K 10.4K 76
Jedna z wielu na pierwszy rzut oka identycznych prowincji w Stanach. Nic nadzwyczajnego - zwykła, spokojna i bezpieczna dziura. Powszechnie jednak wi...
37.3K 2.6K 77
Część pierwsza serii „Więź Gwiazd" *Książka 16/17+* Vanessa to zwyczajna, spokojna dziewczyna z zamiłowaniem do czytania książek. Mieszka w przepiękn...
15.4K 1.7K 22
Gotowi na legendę o smoku wawelskim w nieco innym wydaniu? Jako książę, Shirumi ma na głowie mnóstwo obowiązków - nauka szermierki, jazdy konnej, prz...