Niech nikt nie wie ✔

By Ariqhue

931K 65.8K 9.2K

Od kilku miesięcy wrze w Londyńskich mediach. Londyn doczekał się swoich wybawców. Od jakiegoś czasu jednak l... More

Wprowadzenie
1. Wolf
2. Nowy pokój
3. Nowi
4. Namiastka wspomnień
5. Koniec wrogów?
7. Pierwsze starcie 1/2
8. Pierwsze starcie 2/2
9. Szybkie przypomnienie
10. "Tęskniłaś?"
11. The Shard
12. Spotkanie po latach
13. Donovan
14. Pytania bez odpowiedzi
15. Bestiariusz
16. Sercowa porada(?)
17. Ukryta magia
18. W ostatnim momencie
19. 30 listopad
20. Nieprzemyślana sytuacja
21. Odsiecz
22. Chwila beztroski
23. Nie chcę cię znać
24. Godni potęgi
25. Le "pająk"
26. Matylda
27. Idealna maska
28. Nóż w serce
29. Dusza w kamieniu
30. Miłość ponad obowiązek
31. Twórczość w garażu
32.Emocjonalna ruletka #1
Prima Aprilis :')
33. Emocjonalna ruletka #2
34. Czas
35. Shadow(s)
36. Mogę pomóc
37. Ciemność
38. Warunek
39. Nie oszczędzaj mocy
40. Co Cię nie zabije, to cię wzmocni
41. Ghule
42. Jak woda i lód
43. Dwadzieścia sekund odwagi
44. Tylko martwi nie popełniają błędów
45. Potrafisz więcej niż ci się wydaje
46. Duch podziemi
47. Umysł skażony hańbą
48. To już koniec? 1/2
49. To już koniec? 2/2
50. Ostatni taniec 1/2
50. Ostatni taniec
Co dalej?
Powierniczka ognia *bonus*
Powiernik Piorunów *bonus*
Druga część!
Powiernik Ziemi *bonus*

6. Heronell

25.1K 1.5K 252
By Ariqhue

Zaczęło kropić, a w oddali widać było burzowe błyski. Jasne pozostało, więc, że trzeba jak najszybciej zabrać ciała do kostnicy, a ślady krwi powinien zetrzeć deszcz. Praca Neil'a była już skończona, więc podszedł do swoich braci. W drodze wyłączył modulator głosu ukryty w zębie. Kolejny wynalazek Dennego. Nie dawał on może dużego efektu, ale na pewno był wystarczający aby nikt ich nie rozpoznał. Denny ustawiał coś w swoim zegarku, a Zack z Tomem rozmawiali o zaistniałej sytuacji.

- To jakaś katastrofa! - Zack pokręcił smutno głową. - Jak to się stało, że nas przy tym wszystkim nie było? - Podszedł do jednego z drzew i uderzył je z całej siły. - Powinniśmy byli to przewidzieć!

- Nie dało się - wtrącił się Neil. - Próbowaliśmy się dowiedzieć jak najwięcej, ale wyszło na to, że nie wiemy nic. Przynajmniej mogliśmy trochę pomóc. 

Był zdołowany. Tak jak wszyscy. Jako Shadows byli głównymi podejrzanymi, na szczęście szybko udało się te oskarżenia oddalić. To nie zmieniało jednak faktu, że wszyscy będą ich mieli teraz na oku. Ludzie stracili do nich zaufanie.

- To kompletna porażka! - Zack wściekał się coraz bardziej.

- Uspokój się. - Denny wkroczył do akcji. - Nikt nie mógł tego przewidzieć. Przecież... Jak?! Nic nie wskazywało na to, że ktoś planuje grupowe morderstwo. Teraz powinniśmy się skupić na tym, kto jest winny. - Od razu przeszedł na rzeczowy ton. - Problem w tym, iż nie mamy żadnych poszlak, a nasz świadek jest najprawdopodobniej chory psychicznie.

- Mimo wszystko wydaje mi się, że warto byłoby z nim porozmawiać.

Pomysł Toma pojawił się nagle, ale wszystkich zdziwił. Bezsprzecznie przytaknęli. Nawet jeśli tamta staruszka była rzeczywiście chora to i tak jako jedyna coś widziała. O ile w ogóle.

- Ma rację. - Brunet skinął na niego głową. - Pójdziesz ze mną. A wy jeszcze się rozejrzyjcie po mieście. Może coś pominęliśmy. A, i jeszcze jedno, weźmiemy twój motor, Zack.

- No dobra. Skoro musicie. .. - Rzucił bratu kluczyki. - Tylko nie ważcie się zostawić rysy!

Uśmiechnęli się do siebie, po raz pierwszy od godziny. Później wszyscy rozeszli się w swoje strony.

Brunet zatrzymał się przed czarnym motocyklem funduro.

- Chyba lepiej będzie jeśli spotkamy się z tamtą kobietą w cywilu - stwierdził patrząc na swój ubiór. Ciemny strój bez rękawów, z kieszeniami na piersi i workowatych spodniach, przypominających trochę strój roboczy, wysokie buty, opaski na oczy i skórzane pasy z bronią. W przypadku Neil'a były to dwa miecze przypięte do pleców, a u Toma dwa nunchaku przy pasie. Nocą taki wygląd nie był przeszkodą, ale w dzień wyglądało to zupełnie inaczej. Już nie mówiąc o tym, że w domu starców będą mogli tylko przestraszyć tamtych ludzi.

Aby się przebrać musieli zejść pod miasto. Ich "baza" znajdowała się w miejscu starego peronu. Kiedyś zaczęto tam budowę torów kolejowych. Podczas drugiej wojny światowej nawet z tego korzystano: składowano tam głównie broń i przetransportowano ją do innych siedzib. Później jednak, gdy zniszczona została prawie cała trasa, peron pozostał pusty i zapomniany. Bracia skorzystali z okazji. Łatwo było odnowić tamto miejsce, a jeszcze łatwiej się tam dostać - kanałami. A konkretnie tunelami, które się z nimi łączyły. Na początku zapach był uciążliwy, ale szybko można było przywyknąć.

To tam trzymali swoje stroje i broń. Swego czasu tam nawet mieszkali, więc znajdowało się wewnątrz wszystko czego mogliby potrzebować. Dzisiaj musieli się pospieszyć. Burza zapowiadała się naprawdę groźnie, a dom starców, w którym był ich świadek znajdował się na drugim końcu miasta.

*******

Jessica myślała, że idzie bez końca. Zdawała sobie sprawę, że do domu starców ma kawałek drogi, ale nie przypuszczała, że tak szybko zmęczy się biegiem. Wpadła na pomysł aby pojechać choć kawałek autobusem, ale okazało się, że że względu na ostatnie zdarzenia większość kursów odwołano, a najbliższy był za godzinę. Nie mogła tyle czekać. Poszła, więc żwawym krokiem przed siebie. Trochę żałowała, iż nie zostawiła torby z książkami w hotelu, bo teraz, jak i podczas biegania, stanowiła nie lada utrudnienie. Ale szła dalej.

Widok niemal zupełnie pustych ulic budził grozę. W większości okien były zasłonięte żaluzje. Ludzie byli całkiem przerażeni. Podczas całej swojej drogi spotkała nie więcej niż pięć osób, które pośpiesznie kierowały się w stronę własnych domów. Trudno było się dziwić. Gdy tylko zaczęło padać, sama chętnie znalazłaby się w domu, ale była wystarczająco zdeterminowana aby wytrwać, choć ciągle miała wątpliwości. Niczego nie mogła być pewna, ale musiała się dowiedzieć...

*******

Motorem do celu jechało się nie więcej niż piętnaście minut, a a patrząc na puste ulice, pięć. Neil zatrzymał go przecznicę przed budynkiem, do którego zmierzali.

- Czemu tutaj stanęliśmy? - Thomas zmarszczył brwi.

Jego brat ściągnął kask i powiesił go na kierownicy.

- Wydawało mi się, że kogoś widziałem.

Gdyby nie zaistniałe okoliczności taka odpowiedź byłaby zupełnie bez sensu. Teraz jednak blondyn musiał zdać się na niezawodną intuicję brata. Niełatwo było go rozproszyć, więc cokolwiek było tego powodem musiało być ważne. Wyszedł zza budynku, ówcześnie odkładając kask, aby zobaczyć o co dokładnie chodziło.

- Jessica? - Zapytał trochę głośniej niż zamierzał. Był nieco zdziwiony widząc znajomą dziewczynę idącą kilkanaście metrów przed nimi.

- Ciii! - Natychmiast syknął Neil. Następnie dodał ściszając głos. - Lepiej żeby nas nie słyszała.

- Ale co ona tu robi?

- Wydaje mi się, że idzie tam gdzie my.

- Ale po co? - zamyślił się na chwilę. - I co teraz zrobimy?

- Przywitamy się z nią.

Blondyn ponownie zmarszczył brwi.

- Jeśli wejdziemy do budynku przed lub za nią i ją spotkamy, będziemy się musieli tłumaczyć - wyjaśnił. - A gdy spotkamy ją niby przypadkiem, wejdziemy razem z nią. Rozumiesz?

- Tak, kapuję. Nie jestem głupi...

Jego brat cicho się zaśmiał.

- Nie twierdzę, że jesteś - skwitował - Chodź.

Poszli tylko kawałek przed siebie i nawet nie musieli wołać, bo blondynka jakby czując na sobie ich wzrok, gwałtownie się odwróciła. W momencie gdy ich zobaczyła, na jej twarzy pojawił się wyraz ulgi. Pomachała do nich i poszła w ich kierunku.

- Cześć, co tu robicie? - zapytała z lekką podejrzliwością, gdy już znalazła się przed nimi.

- O to samo możemy zapytać ciebie - odparł Neil z przekąsem.

- Heh, tak - Przez chwilę wahała się czy powiedzieć im prawdę, ale doszła do wniosku, że i tak została w sytuacji bez wyjścia. - Szłam do... domu starców.

- Sama? Chyba wiesz co się dzisiaj stało? - Wyglądał na autentycznie zmartwionego.

- Wiem. - Spojrzała w niebo. - I najchętniej byłabym już z powrotem, ale... nie mogę. Muszę się z kimś spotkać.

- W domu starców? Nie wiedziałem, że masz tam kogoś. - Tym razem odezwał się Tom, nie kryjąc ciekawości. 

W tym samym momencie zaczęło mocniej padać.

- Bo nie mam. A przynajmniej nie z rodziny - wytłumaczyła pospiesznie, nie chcąc dłużej stać na dworze. - Jest tam pewna kobieta, ale resztę może opowiem wam w środku... - Wskazała budynek oddzielony od miasta wysokim murem z żelazną bramą. Skinęli głowami i już po chwili wszyscy znaleźli się przy podrdzewiałym domofonie. Jessica nacisnęła wyblakły, czerwony guzik. Rozległo się krótkie bzyczenie, po którym odezwał się niewyraźny, męski głos:

- Tak, słucham?
- Eh, dzień dobry. Przyszłam... - Obejrzała się na towarzyszy. - ... Z przyjaciółmi. Do pani Heronell.
Bracia wymienili spojrzenia. To było nazwisko kobiety, do której sami zamierzali iść.
- Jest pani kimś z rodziny?
- Niezupełnie, ale znajomą, która może pomóc.
Pewność z jaką to powiedziała sprawiła, że Neil zaczął się zastanawiać ile o niej wie. Po niedługim czasie od ich pierwszego spotkania doszedł do wniosku, że nie potrafi przebrnąć przez dzień bez myślenia o niej, ale on sam, bez ciągłych sprostowań Zack'a, wiedział, że bliższy kontakt z nią przysprawiłby tylko więcej problemów. I to ona miałaby te problemy. Wystarczy, że Sara i Tom są we wszystko wplątani po uszy. Ofiar i tak już wystarczy.

Po chwili ciszy jaka zapadła, brama otworzyła się z metalicznym brzękiem. Nie myśląc z byt długo, przeszli przez chodnik składający się z kamiennych płyt, które teraz w wielu miejscach ociekały wodą, i weszli do budynku. Wnętrze, mimo, iż było zadbane, sprawiało wrażenie obskurnego. Jasna tapeta w kwiaty była podatna na ubrudzenia, co było widać na przykładzie żółtawych odbarwień. Wysokie, drewniane okna przedzielone na kilka części niczym witraże, osłonięte były resztkami niedopranych firan, przez co widoczny był cały teren na zewnątrz jak i odwrotnie  Stare portrety, sprawiające wrażenie uważnie wpatrzonych w otoczenie, wisiała w większości krzywo, a hol w kształcie litery T też nie wyglądał zbyt przytulnie.

Recepcja znajdowała się z lewej strony od wejścia. Było to zaokrąglone biurko wyglądające na nowsze niż reszta widocznych przedmiotów. Wykonane w całości z tworzywa sztucznego kompletnie nie pasowało do otoczenia. Siedział przy nim czarnoskóry mężczyzna w granatowym uniformie z plakietką przypiętą do kieszeni znajdującej się na prawej piersi. Jessica jednak nie potrafiła się odczytać co jest na niej napisane. Mężczyzna ten wpatrywał się w nią z wyczekiwaniem kompletnie ignorując jej towarzyszy.
Podeszła do biurka. Facet od razu podjął:

- Niechętnie Cię do niej wpuszczę, ale znajomą twarz dobrze jej zrobi. - Zerknął za okno. - Zwłaszcza po tym wszystkim. - Przeniósł wzrok na braci. - W drodze wyjątku oni też mogą iść, ale bądźcie cierpliwie i jej nie denerwujcie. Jest w pokoju numer dwanaście.

Drzwi do tego pokoju wyróżniały się na korytarzu. W przeciwieństwie do innych miały dwa dodatkowe zamki na zasuwkę: zamykane od zewnątrz.
Dziewczyna niepewnie zapukała w nie kilka razy, a gdy nie otrzymała odpowiedzi powoli je otwarła. W środku rolety były zasłonięte, a stojąca lampka przez swój ciemny abażur, ledwo oświetlały pół pokoju. Obok lampy, w rogu pokoju i jak najdalej od okien siedziała staruszka w siwych, lokowanych włosach i białym, szpitalnym fartuchu. Zmarszczki na twarzy wyglądały niczym bruzdy.  Nieobecnym wzrokiem błądziła po zasłoniętych oknach i ścianie obok.
Jessica usiadła na łóżku znajdującym się naprzeciw kobiety. Te jednak nie zwróciła na nią uwagi.
- Dzień dobry. - Zaczęła delikatnie. - Pani Heronell?
Wtedy kobieta się ocknęła. Spojrzała na gościa, a w jej oczach zagościła radość.
- Jessica. - Przywitała się cichym u nieco zachrypniętym głosem. - Witaj kochana. Co tutaj robisz?
Neil i Tom stali przy drzwiach nie odzywając się. Na razie nie chcieli ingerować, więc tylko słuchali.

- Przyszłam porozmawiać. - Teraz nadszedł czas na delikatne pytanie. Rzuciła niepewne spojrzenie w kierunku kolegów. - To pani była świadkiem tych  morderstw, prawda?

Oczy staruszki pociemniały, a ona sama zaczęła się trząść. Odpowiedź była jasna. Dziewczyna była pewna, że to o nią chodziło gdy tylko usłyszała o demonach. Kiedyś spotkała ją przed hotelem. Wtedy też bredziła, a przynajmniej według wszystkich poza Jessicą. Ona wyczuła, że coś nie gra, ale nic nie mówiła. Zobowiązała się za to do odprowadzenia jej do ośrodka przez co ta ją zapamiętała.

- Tak. - Powiedziała z ponownie nieobecnym wzrokiem. - Nie powinnaś była tu przychodzić! - Wykrzyknęła i ujęła dłoń Jessicy. - Oni chcą ciebie! Chcą tego co masz.

Neil drgnął na te słowa i po kilku sekundach stał koło przyjaciółki, która w tej chwili nie umiała wykrztusić słowa.

- Kto? - Zapytał.

- Cienie! 

Na dworze już lało jak z cebra. Deszcz obijał się o okna i grubym strumieniem ściekał z zepsutej rynny. W oddali rozległy się pierwsze grzmoty..

- Shadow? - Wtrącił się Thomas.

- Nie. Cienie! Demony! Chcą tego co ich pan!

Jessica odzyskała władzę w ciele i swoją dłonią nakryła dłoń kobiety.

- Spokojnie. Powoli. Niech pani powie jeszcze raz kto to zrobił.

Pani Heronell zerwała się na równe nogi zabierając rękę od Jessicy.
- Za późno! - Załkała pokazując ścianę obok Toma. - Już tu są!

Jessica i Neil również wstali.
- Neil...Ty też to widzisz? - Dziewczyna z rosnącym przerażeniem wpatrywała się w wskazane miejsce.

- Tak. Też to widzę.

Miał wyjątkowo spokojny głos. Tom, stojąc tyłem do owej ściany, nie miał bladego pojęcia o co chodzi. Pomiędzy jego brwiami pojawiła się zmarszczka.
- Co jest...?

Brunet gestem nakazał mu do siebie podejść i się odwrócić. Wtedy już wszyscy w czwórkę widzieli ciemny kształt na ścianie. Niby nic, ale owy kształt miał dziury w całym ciele. Jedną, niby usta, wykrzywiła się w paskudnym uśmiechu. Później w postaci dymu zaczęła wychodzić ze ściany. Spływała na podłogę i odrywała się od powierzchni tapety niczym pajęczyna, okalając pokój w coraz głębszym mroku.

Jessica w jednej chwili straciła kontakt z otoczeniem. N widziała zupełnie nic, a odgłosy docierały do niej stłumione i zniekształcone. Nie potrafiła nawet rozróżnić do kogo należą. Próbując się ruszyć czuła coraz większą słabość i nie poczuła nawet jak upada.

Chmura dymu stanęła niczym ściana pomiędzy nią, a pozostałymi osobami w pokoju. Neil ją wołał i razem z Tomem próbował złapać, wyciągnąć stamtąd. To nic nie dawało. W końcu ciemna masa zaczęła się rozwiewać w powietrzu aż zniknęła. Za nią jednak nikogo nie było. Brunet stanął jak wryty.

- Gdzie ona jest?

- Zabrali ją. - Staruszka patrzyła mu prosto w oczy. - Oni jej chcą.

- Dlaczego? Gdzie ją zabrali?

- Chcą tego co ma.

- Ale gdzie teraz jest? - Chłopak zaczął się niecierpliwić. Jessice mogło grozić niebezpieczeństwo.

- Tam gdzie stary wróg już nie zajrzy. - Pani Heronell ponownie usiadła i jak gdyby nigdy nic, wpatrywała się w ścianę.

Neil teraz już wiedział gdzie jest. To było oczywiste. Musieli tylko tam dotrzeć zanim będzie za późno.

~*******~

Continue Reading

You'll Also Like

114K 4.4K 34
North Beach Academy to elitarna szkoła dla oryginalnych uczniów. Nie chodzą tu wielkie umysły, dzieci polityków czy celebrytów, a młodzież z nadprzyr...
902 79 25
Nie mogliśmy sprawić, aby niewłaściwa osoba, stała się tą właściwą. Gianna Green poświęciła wszystko, aby stać się idealną dla swojego przyjaciela...
52K 2.3K 39
"Ten, kto kocha naprawdę, kocha w milczeniu, uczynkiem, a nie słowami" „ - Przepraszam. Jestem debilem. Nie powinnem tego robić, ale nie mogłem się o...
27.5K 1.2K 34
Straciła swój tytuł i dobrobyt w którym żyła, a sytuacja zmusiła ją bycia służącą. Gdy wysłano ją na służbę do człowieka który za nic miał ludzkie ży...