Two Boys Love

By Szczawik96

23.4K 1.6K 240

John i Paul. Dwaj najbardziej pożądani mężczyźni na świecie. Mogą mieć każdą dziewczynę jakiej zapragną, ale... More

Hamburg - Część 1
Hamburg - część 2
Hamburg - część 3
Hamburg - część 4
Liverpool - część 5
Liverpool - cześć 6
Paryż - część 7 (wydarzenie, które zmieni wszystko)
Paryż - część 8
Paryż - część 9 (emocje opadły, czas na poważne decyzje)
Paryż - część 10
Liverpool - część 11 (Pierwsze problemy)
Bale, bankiety alkohol i kłótnie - Część 12
Czy ty mnie jeszcze kochasz?! - Część 13
Pieszczoty przed śniadaniem? - Część 14
I tak będziesz mój - część 15
Prawdziwe oblicze Briana - Część 16
Wreszcie na swoim - Część 17
Kochanie jestem w domu! - część 18
Sesja nagraniowa z pająkami - część 19
Wygórowane fantazje Johna - część 20
W oczekiwaniu na posiłek zawsze można... - część 21
Niewinne gierki (1/3) - część 22
Niewinne gierki (2/3) - część 23
Niewinne Gierki (3/3) - część 24
Dlaczego mu to zrobiłeś? - część 25
Stosunki tylko zawodowe - część 26
Tak bardzo mi Ciebie brakuje... - Część 28
Nieoczekiwany gość - część 29
Zawsze kochamy Paula - część 30
Jestem szczęśliwy - część 31
Liebster Awards - odpowiedzi, pytania, nominacje :)
Włoski plażing - część 32
Kochanie, poznaj Marthę - część 33
Znów w Paryżu - część 34
Dlaczego nie możemy żyć długo i szczęśliwie? - część 35
I żyli... - część 36 (last part)
!Zapraszam na nowe opowiadania!

Ten ptaszek odleciał - część27

342 31 9
By Szczawik96

Przez kolejne kilkanaście miesięcy John i Paul żyli jak w bajce. Jeździli na różne romantyczne wycieczki, jeden drugiego zaskakiwał małymi drobiazgami. Zaczęli również planować co takiego mogliby zmienić w życiu by móc spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu. Ich związek wydawał się być silniejszy z dnia na dzień. Przyjaciele z zespołu cieszyli się ich szczęściem oraz tym, że więcej teraz to dla nich przypadało więcej kobiet. Nawet Brian przestał zagrażać ich szczęściu i stosunki pomiędzy nimi powoli zaczęły się normalizować. Po prostu żyć, nie umierać. Jednak życie nie jest takie proste.

W ciągu ostatnich tygodni z Johnem zaczęło dziać się coś dziwnego. Stał się nieobecny, często znikał z domu, ostatnio nawet na całe noce. Unikał bliższych kontaktów z Paulem a kiedy już nie udało mu się wymknąć, niby się uśmiechał, żartował i tak dalej, ale nie był to ten sam kochający i ciepły John. Macca wyraźnie czuł dystans z jakim ten go traktuje. Z dnia na dzień martwił się tym coraz bardziej. Co takiego John ukrywał? Pewnego dnia gdy Lennon był w domu postanowił dowiedzieć się co jest nie tak. Podszedł do niego i czule przytulając się pocałował w kark. Dawniej John obróciłby się i zaczął patrzeć mu intensywnie w oczy, całować lub zrobił by coś jeszcze innego a teraz... nie zareagował wcale. Dało się wręcz wyczuć, że jest trochę spięty.

- Kochanie, co dziś robimy? - Zagadnął Paul ukrywając swój niepokój. - Tęskniłem. Gdzie znów byłeś?

- Emm ja dziś wychodzę...

- Znów. - Lekki uśmiech Paula zniknął z jego twarzy.

- Muszę. I tak staram się być w domu jak najwięcej się da.

- To jest jak najwięcej. - Zirytował się Macca. - Trzy noce musiałem przytulać się do poduszki bo gdzieś zniknąłeś. Co ty masz takiego do roboty?

John nerwowo rozglądał się na boki, nie potrafił okłamywać swojego chłopaka. Musiał jednak to zrobić dla jego dobra. Paul był taki delikatny.

- Pomagam Mimi w remoncie.

- To przecież ja też mogę pomóc z chęcią – McCartney poczuł przypływ entuzjazmu.

- Dam se rade sam. - Uciął temat Lennon.

- Po prostu powiedz, że nie chcesz spędzać ze mną czasu.

- Nie prawda.

- Prawda. To przytul mnie.

John podszedł do chłopaka i objął go. Jednak nie był to ten sam uścisk. Ten był sztuczny i Paul mógł przysiąc, że częściowo wymuszony.

- Pokazówka. Jestem twoją babcią czy chłopakiem, którego kochasz? - Zapytał mężczyzna z zaciśniętym gardłem.

- Moim chłopakiem. - Bąknął John.

Paul ze świstem wypuścił powietrze. Czuł, że coś jest nie tak. I to bardzo nie tak. Nie wiedział jedynie co takiego.

- Chłopakiem, którego...

- Którego kocham. - Wymamrotał John pod nosem z głową spuszczoną w podłogę.

I wtedy Paula uderzyło. Pewna myśl, mało prawdopodobna ale musiał zapytać, musiał wiedzieć.

- John, czy ty.... czy ty masz kogoś?

Lennon krzątał się po kuchni przestawiając to i tamto, gdy usłyszał pytanie chłopaka słoik z musztardą wypadł mu z ręki.

- Emm, nie no coś ty.

- Znam cię tyle lat. Widzę, że kłamiesz. - Paul czuł się coraz gorzej.

- Przestań wymyślać. Muszę już lecieć. - W sekundę znalazł się przy drzwiach i wrzucił na siebie katanę.

Paul w mgnieniu oka był przy nim.

- Nie idź, potrzebuje cie teraz. John ja widzę, że coś jest nie tak. Zachowujesz się jak wtedy gdy ukrywałeś uczucia do mnie.

John przystanął na sekundę zagryzł wargę i potrząsnął głową.

- Naprawdę muszę lecieć. Pa mały.

Wyszedł. Zostawił Paula samego. Nie dał mu nawet całusa na do widzenia. McCartney nie wiedząc co ma ze sobą zrobić usiadł na kanapie i wpatrywał się w zgaszony telewizor. Jego myśli krążyły wszędzie tylko nie wokół jego chłopaka. A raczej starał się aby tak było. Mimo to prędzej czy później i tak zawsze wracały do jednego. Co takiego dzieje się z Johnem? Paul czekał, czekał do trzeciej w nocy a mężczyzny dalej nie było. Wykończony zarówno psychicznie i fizycznie swoimi przemyśleniami zasnął na kanapie. Miał nadzieję, że gdy otworzy oczy zobaczy przed sobą uśmiechającego się Johna. Jakże rozczarowany i smutny był gdy tak nie było. John nie wracał do domu przez kolejne trzy dni. Jednego wieczora McCartneya naszła myśl, a co jeśli John miał jakieś kłopoty i nie mógł mu powiedzieć. Może wpadł podejrzane towarzystwo i... jego przemyślenia przerwały otwierające się wejściowe drzwi. Stał w nich John, był nieco pijany. Paul zerwał się z kanapy i mimo złości jaka w nim rosła przylgnął do chłopaka.

- Boże, jesteś! Tak się o ciebie bałem. - Prawie szlochał mu w ramie. - Gdzie ty byłeś?

- Tez się cieszę, że cię widzę. A byłem...tu i tam. - Odpowiedział wymijająco. - Idę spać.

- Nie pójdziesz spać, żądam wyjaśnień.

- Paul, daj spokój, jestem zmęczony. Pogadamy jutro. - Jego głos stał się dziwnie nerwowy.

- Ty już mnie nie kochasz!

McCartney wreszcie się zdobył aby powiedzieć to głośno. Bał się wykrzyczeć te kilka słów bo obawiał się odpowiedzi. Patrzał na milczącego Johna i czuł łomotanie swojego serca. Dlaczego mężczyzna milczy, dlaczego nic nie powiedział. Paulowi wydawało się to jak długie minuty choć tak naprawdę minęło zaledwie kilka sekund.

- Zgłupiałeś....kocham cię. Zadowolony?

- O tak, bardzo. Zwłaszcza, że musiałem to z ciebie wyciągać siłą. Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać to idź spać.

Lennon zrobił kilka kroków w kierunku sypialni, odwrócił się i smutnym wzrokiem spojrzał na kochanka.

- Chodź też.

McCartney wcale nie miał ochoty tak łatwo odpuszczać, nie chciał jednak zaostrzać i tak już gęstej atmosfery która panowała między nimi. Wciąż nie uzyskawszy żadnej odpowiedzi powlókł się za Johnem. Chciał być blisko niego bo kto wie, kiedy i na ile postanowi zniknąć. Wskoczył w swoją pidżamę i wsunął się do łóżka. Postanowił nie przytulić się do chłopaka jak to zawsze ma w zwyczaju. Był na niego zły i nie zamierzał tak łatwo odpuszczać. Szło mu świetnie przez całe dwadzieścia minut, po tym czasie wtulił się w ramiona Lennona wdychając jego zapach. Poczuł się zrelaksowany i spokojny, tak działał na niego John.

- Trzy dni, a ja nie potrafię się gniewać...

- Wiem wszystko psuje, przepraszam. - Bąknął mężczyzna.

- Po prostu cię nie było, ale już jesteś. - Paul zawsze zalazł dla niego wytłumaczenie.

- Jesteś kochany, wiesz? Wszystko mi wybaczysz. - Johna wyraźnie trapiło to, że Paul nie jest zły na niego tak bardzo jak powinien. - Nie zasługujesz na mnie.

- Przestań, masz jakiś trudny okres i ja to rozumiem.

John westchnął załamująco.

- Nic nie rozumiesz Paul. Bo nic nie wiesz.

- No to mi powiedz. - Paul lekko podniósł głos.

- Powiem, ale może jutro. - Zaczął głaskać chłopaka po włosach. - A teraz śpij miśku.

Tego dwa razy Paulowi powtarzać nie było trzeba. Zmęczony po trzech dniach czuwania a teraz rozpieszczany przez swojego chłopaka zasnął w mgnieniu oka. Tej nocy sen nie przyszedł jednak do Johna. Kręcił się do bladego świtu i zastanawiał jak najdelikatniej przekazać Paulowi to co ma mu do powiedzenia. Nie chciał skrzywdzić najważniejszej osoby w swoim sercu. Układał sobie w głowie chyba z tysiąc sposobów, żaden nie był odpowiedni. Nie był odpowiedni dlatego, że takich wiadomości nie powinno się przekazywać wcale. Tak bardzo chciał, żeby to co się wydarzyło jakiś czas temu nie miało miejsca.

Za oknami zaczęło świtać. McCartney obudził się i przeciągnął na łóżku. Na poduszce obok nie wyczuł jednak swojego chłopaka. Słyszał jak ktoś kręci się po pokoju. Podniósł jedną powiekę i zobaczył Johna pakującego torby. O co tu chodziło?

- Co ty robisz? Jedziemy gdzieś? - Zapytał czochrając sobie włosy.

John wyprostował się nad walizką stojącą w nogach łóżka. Spojrzał na Paula i wiedział, że nie ma już odwrotu. Nie potrafił już dłużej uciekać przed jego wzorkiem. Wziął głęboki oddech.

- Wynoszę się.

Paul jak torpeda zmienił pozycję na łóżku z leżącej do siedząco klęczącej. Serce podeszło mu do gardła. Myślał, że się przesłyszał, ale nie, John dalej pakował swoje rzeczy.

- Dlaczego. - Głos mu się łamał. - Co ja takiego zrobiłem?

- Po tym co ci zaraz powiem i tak nie będziesz chciał mnie znać. Ty nie zrobiłeś nic. - Zapiął zamek torby i postawił ją na ziemi.

McCartney miał szklane oczy a szczeka zaczęła mu drżeć jak małemu dziecku, które zamierza płakać. Dlaczego John mu to robi? To przez Briana i to co się stało w święta? Może przemyślał to jeszcze raz i nie chce być z Paulem po tym wszystkim...

- Skarbie co się dzieje. - Pierwsza samotna łza spłynęła po jego policzku. - Ni.. Nie zosta...wiaj mnie.

John usiadł na łóżku tuż obok mężczyzny. Spuścił wzrok i zaczął miętosić róg kołdry.

-Paul, chodzi o to, że ja... poznałem taką jedną i chyba się w niej zakochałem. - Zamilkł słysząc swoje słowa i wiedział, że były bardzo raniące. - Przepraszam.

- Czego ja ci nie dałem? - Paul zalewał się łzami, jego serce pękło na tysiące małych kawałeczków.

- Dałeś mi wszystko. - Lennon odpowiedział zgodnie z prawdą. - To po prostu ja na ciebie nie zasługuję. Nie płacz prze zemnie.

John nie czuł się dobrze z tym co zrobił i powiedział. Jednak przecież nie mógł prowadzić podwójnego życia i udawać, że wszystko jest super, fajnie i kolorowo. Wiedział, że Macca w końcu się pozbiera a to był jedyny człowiek, którego nie potrafił okłamywać. Może Paul tego nie wiedział ale serce Lennona również krwawiło.

- Jeszcze nie jest za późno. Ja ci to wybaczę, pojedziemy do Paryża, naprawimy wszystko. - Łkał Paul.

John udał, że nie słyszał tego zdania, wstał i skierował się ku wyjściu sypialni. Na to McCartney zaniósł się jeszcze głośniejszym płaczem, on tego nie przeżyje. Nie poradzi sobie bez Johna.

- Tak ci ufałem, obiecałeś, że zawsze będziesz przy mnie. Mówiłeś, że jestem twoim światem i co, teraz świat się skończył... ale dla mnie!

On miał rację, zawsze mu to powtarzał. Poczuł się jakby okłamywał go przez tyle czasu a przecież on sam nie przewidywał, że zakocha się w jakiejś Japonce. Upuścił torbę i odwrócił się.

- Przepraszam, przepraszam, przepraszam. - Wyszeptał. - Wiedz, że ona nie jest lepsza. Jest inna, to ty zawsze będziesz najlepszy. Dasz sobie radę beze mnie. Zostaniemy przyjaciółmi.

- Przyjaciółmi byliśmy od dawna i zawsze nimi będziemy. - Chlipał Macca. - A teraz zostaw mnie samego.

- Pa. - John odruchowo dał mu całusa w policzek. Po czym szybko wybiegł z mieszkania.

A Paul... Paul szlochał w swoją poduszkę w objęciach ściskając tę należąca do Lennona. Ciągle nim pachniała co nie poprawiało wcale sytuacji. Nie rozumiał dlaczego John mu to zrobił. Przecież nadal go kocha, on to widział w jego oczach. A co jeśli to wszystko to piękny sen, z którego się obudził i ostatnie dwa lata były tylko pięknym marzeniem? Nie to nie było możliwe, poduszka nadal pachniała nim... jego Johnnym.

******

Gdy czytam ten fragment zawsze myślę o piosence, którą się tu z wami dzielę. Nie wiem dlaczego wlasnie o tej. Jeśli zechcecie ją przesłuchać to może podzielicie się swoimi odczuciami, przemyśleniami. 

Continue Reading

You'll Also Like

5.1K 487 42
"Poradzę sobie sam... Jak zawsze" Will, odkąd jego przyjaciele pamiętali, był wesołym, energicznym nastolatkiem. Zarażał wszystkich swoim dobrym humo...
6.6K 602 20
Sebastian Czerniecki wraca z oblanego egzaminu do swojego małego, rodzinnego miasteczka, do osiedla z wielkiej płyty starym, śmierdzącym, rozklekotan...
424K 23K 46
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
111K 11.2K 29
Poznaj historię córki głównego bohatera z "Wszystko, co skrywa twoje serce" Można powiedzieć, że życie Penelope Porter było idealne. Miała kochającą...