Śniadanie i ...

521 76 19
                                    

Następnego dnia obudziłem się dosyć wcześnie, tak żeby wyrobić się przed śniadaniem. Marcin też już nie spał. Popatrzyłem na niego zaspanym wzrokiem, a potem na telefon, aby sprawdzić, która właściwie była godzina. Siódma rano. Na śniadanie musimy przyjść gdzieś po 8, a potem na zbiórkę. Wczoraj w nocy rozmawiałem z facetem z naszego biura podróży, który opisał mi, jak dokładnie będzie to wszystko wyglądać.

- O której wychodzimy? - zapytał Marcin odłączając ładowarkę z kontaktu.
- Po ósmej jest śniadanie - powiedziałem i zsunąłem się z łóżka.
- Budzimy go? - znowu zapytał Marcin pokazując na śpiącego Huberta. Miał rozwalone włosy i lekko podniesione kąciki ust.
- Niech jeszcze śpi - wzruszyłem ramionami
- No dobra - dodał - to lecę do łazienki

Powiedział i nie czekając na odpowiedź zabrał potrzebne rzeczy i poszedł do łazienki. Ja w tym czasie zająłem się spakowaniem do plecaka potrzebnych rzeczy. Potem wybrałem jakiś wygodny outfit, odłączyłem telefon i podpiąłem powerbanka. Wtedy wyszedł Mwk i poszedłem ja. Przebrałem się, umyłem zęby, twarz, ogoliłem się i uczesałem.
Gdy wyszedłem była godzina 7:40. A Hubert dalej spał. Zaśmiałem się do Marcina i pokazałem palec na ustach, żeby był cicho. Podszedłem do chłopaka i mocno nim wstrząsnąłem. Od razu się obudził, przez co ja i Marcin wybuchliśmy śmiechem.

- OMG - zaczął drzeć się Hubert - no co jest?!
- Wstawaj, zaraz wychodzimy na śniadanie - powiedziałem patrząc na niego. Chłopak od razu zerwał się na równe nogi.
- To czemu mnie wcześniej nie obudziliście?! - krzyknął Damian i pobiegł do szafy po jakieś ubranie. Ja dalej stałem koło Marcina.
- Karol mówił, że tak słodko spałeś... - powiedział Marcin pokazując na mnie
- Ja tak mówiłem?! - zaprzeczyłem
- Dobra, nie ważne. Ile mam czasu? - zapytał Hubert zamykając za sobą drzwi do łazienki.
- Dziesięć minut - odpowiedziałem sprawdzając godzinę na telefonie
- To ja już lecę na śniadanie - odparł Marcin i skierował się do wyjścia.
- Okej - powiedziałem stojąc przed drzwiami do łazienki.

Chwilkę później Hubert wyszedł z łazienki. Był ubrany, miał postawiony pędzel i chyba się ogolił. Z prędkością światła wyciągnął z szafy plecak i włożył do niego potrzebne rzeczy. Ja przyglądałem się temu z uśmiechem na twarzy.

- Jestem gotowy - powiedział kładąc zapakowany plecak na swoim łóżku.
- Nawet się wyrobiłeś - zaśmiałem się
- Mogliście mnie obudzić wcześniej - popatrzył na mnie kręcąc głową - no nic, idziemy?
- No, tak... jasne - odpowiedziałem, wziąłem kartę, plecak i poszedłem w kierunku wyjścia.

Gdy weszliśmy do restauracji, zobaczyliśmy Marcina jedzącego jakiś grecki specjał. Podeszliśmy z Hubertem pod szwedzki stół i wybraliśmy to, na co mieliśmy ochotę. Potem usiedliśmy przy stoliku Marcina i zaczęliśmy jeść. Mwk w tym czasie kończył.

- Co ty robisz? - zapytałem biorąc do ust pierwszy kęs
- Pakuję na wynos - odpowiedział wzruszając ramionami - kto wie, kiedy wrócimy?

W odpowiedzi tylko kiwnąłem głową i napiłem się łyka kawy. Wtedy zobaczyłem całkiem ładną kobietę wchodzącą do restauracji. Rozglądnęła się i powiedziała przez mikrofonik, że osoby, które wczoraj zgłosiły się na wycieczkę do winiarni mają przyjść pod autokar po śniadaniu. To, że siedzieliśmy praktycznie przy samym wejściu, kobieta nas zobaczyła. Widziała też to, że słuchamy to, co ona mówi.

- Panowie zgłaszali się na wycieczkę do winiarni? - zapytała podchodząc pod nasz stolik. Wyłączyła mikrofonik i schowała do nerki.
- Tak - odpowiedziałem patrząc na nią. Kobieta uśmiechnęła się i sprawdziła coś w swoich rozpiskach
- To tak jak mówiłam, podejdźcie do autokaru - znowu się uśmiechnęła i odeszła.

Popatrzyłem na chłopaków, którzy zdążyli już wymienić ze sobą spojrzenia. Popatrzyłem na nich pytającym wzrokiem, przez co oni pokręcili głowami i wrócili do poprzednich zajęć.

Po śniadaniu poszliśmy na parking, gdzie miał na nas czekać autokar. I tak było. Przed pojazdem stał tłum ludzi, a przy samych drzwiach do autokaru stała ta sama kobieta i sprawdzała czy dane osoby zgłosiły się poprzedniego dnia.
Autokar nie był jakiś nadzwyczajny. Miejsca były podwójne. Marcin powiedział, żebym usiadł z Hubertem, a sam zajął miejsce za nami. Hubert usiadł od strony okna. Do Marcina dosiadł się jakiś facet z brodą, bo jak się okazało autokar był pełny. Szykuje się całkiem ciekawy wyjazd!


Kolejny rozdział na 20 głosów. Napiszcie co sądzicie.
Miłego dzionka



Dealereq x Doknes Razem nam się uda | _TheShippers_Where stories live. Discover now