Karol-kierownik

157 39 17
                                    

Natomiast Hubert wyszedł na balkon. Podążyłem za nim.

Nasze spojrzenia się spotkały.

- Ja w szoku, że ty tyle wiedziałeś o mnie - odezwałem się i usiadłem obok niego.
- Wszystko o tobie wiem - odezwał się wciąż na mnie patrząc
-Oj, jest jeszcze kilka rzeczy, których się dowiesz - uśmiechnąłem się do niego, aby zrozumiał dwuznaczność tej wypowiedzi.
- Na pewno - zaśmiał się cicho i palcami poprawił swój jeszcze mokry pędzel.
- Zobaczysz - tym razem to ja zachichotałem.
- I nawzajem, Karol - powiedział, po czym ściągnął z siebie mokrą koszulkę i położył obok siebie na drugim krześle.
- Piękne chwile - dodałem i oparłem głowę na splecionych dłoniach - naprawdę.
- I pomyśleć, że wszystko przez to, że wygrałeś w zdrapkach - odparł i delikatnie się uśmiechnął.
- Wiesz, coś innego tutaj bardziej mnie cieszy - odwróciłem wzrok na marmurowe płytki balkonowe nie ukrywając uśmiechu.

Momentalnie poczułem jego spojrzenie na sobie, co mogło oznaczać tylko to, że zrozumiał moją aluzję. Oczywiście, że chodziło o niego i to, że odważyłem się powiedzieć mu, co do niego czuję. Nie ma nic ważniejszego

- Ciekawe, o co może chodzić - droczył się mną Doknes, na co ja znowu wybuchnąłem cichym śmiechem.
- Nie wiem, nie wiem - popatrzyłem w jego oczy.

Źrenice Huberta się rozszerzyły, a na poczułem jak narasta we mnie ciśnienie. Wciąż patrzyłem w jego oczy, które po chwili lekko przymrużył. Jezu, czemu on tak na mnie działa?
Nasze twarze znajdowały się coraz bliżej siebie, a mój wzrok mimowolnie skierowany był na jego ustach.

Zamknąłem oczy.

- O której jest obiad? - z impetem wbiegł Marcin, na co ja odwróciłem się w jego stronę. - o, przeszkadzam?

No tak. Zawsze tak jest.

- Nie, nie - uśmiechnął się Hubert, po czym popatrzył na zegarek - jakoś za godzinkę.
- Spoko - dodał jeszcze, po czym wszedł z powrotem do pokoju, jakby wiedział, że chcemy pobyć sami.
- Na czym my to? - zaśmiałem się, po czym delikatnie się uśmiechnąłem.
- Skoro Marcin wyszedł z łazienki, pójdę tam - odparł i szybkim krokiem poszedł do wskazanego pokoju.

I znowu to samo.

---------------------

Po obiedzie, pierwsze co zrobiliśmy sprawdziliśmy wszystkie kluby, jakie tylko były w okolicy. Oczywiście o takich porach internet bywał najgorszy. Wszyscy turyści hotelu odpoczywali po posiłku, nabierali sił na kolejne spędzanie czasu w wodzie. Natomiast my gotowi byliśmy na wieczorną imprezkę przy greckich rytmach, jakieś drineczki i ogólnie dobrą zabawę.

- To idziemy do "VVestas" czy "Calypso" - zapytałem przeglądając z chłopakami strony internetowe z nocnymi klubami.
- Możemy najpierw do jednego, potem do drugiego. Noc jest długa. - odezwał się Marcin wzruszając ramionami.

Obie te miejscówki wydawały się być spoko - w internecie same pozytywne opinie, nie należą one do najtańszych... zignorowałem to. To był pierwszy wspólny wyjazd za granicę, trzeba korzystać. 

- To chodźmy najpierw do Calypso, a potem do VVestas - dodał Doknes przeszukując już odpowiedniego stroju na ten wieczór. - chociaż...
- Dobra - powiedziałem - a co chcecie porobić jeszcze przed wieczorem?
- Hmmm... możemy pójść na spacer brzegiem morza. Musimy oszczędzać siły na imprezę - rzucił Doknes, na co ja kiwnąłem głową i spojrzałem na Mwk'ę. 
- Co myślisz? - spytałem szybko.
- Zaraz - odezwał się - wrzucę was do tego morza.
- Jasne - zaśmiałem się razem z Doknsem - wychodzimy za pół godziny

Czułem się jak kierownik... satysfakcjonujące!

------------------------------------------
Polsat

Jestem ciekawa kto zczaił pewne nawiązanie z tego rozdziału hahaha

:)))

Do następnego <3

Dajcie gwiazdkę, chciałabym, aby wróciła aktywność z kiedyś

Dealereq x Doknes Razem nam się uda | _TheShippers_Where stories live. Discover now