To nie jest koniec

316 59 19
                                    

Następnego dnia obudziłem się jako pierwszy i od razu wziąłem telefon, aby sprawdzić godzinę. Było grubo po dziewiątej, czyli przepadło nam śniadanie. Zanim wstaliby Doknes i Mwk, byłoby już po dziesiątej i zostałyby nam same resztki. Ze zrezygnowaniem odłączyłem telefon od ładowarki i położyłem go obok siebie na łóżku. W pokoju było już dość jasno, z każdą sekundą coraz bardziej czułem kłujący ból głowy. Postanowiłem dalej nie wstawać, zamknąłem oczy z nadzieją odprężenia się. Wróciły wszystkie myśli o tym, co Hubert jeszcze dzisiaj chce mi przekazać, oczekiwanie było nie do zniesienia. Głęboko odetchnąłem, po czym przewróciłem się na drugi bok i niekontrolowanie otworzyłem oczy... jak się okazało, leżał tam Hubert. Chłopak był zwrócony w moją stronę, wciąż miał zamknięte oczy i rozwalone włosy, które bezwładnie opadły mu na czoło. 

Było przed jedenastą, kiedy wszyscy byliśmy na nogach, ubraliśmy się w letnie ubrania i wspólnie usiedliśmy na balkonie. Pogoda dzisiaj zapowiadała się być inna od reszty. Niebo było zachmurzone i wiało, jednak i tak temperatura była wysoka.

- Co ze śniadaniem? - zapytałem patrząc na przyjaciół - jesteście głodni?
- Ja nie - odpowiedział Doknes wzruszając ramionami
- Ja jestem stary - zaśmiał się Marcin patrząc w niebo
- To w sumie możesz iść do restauracji - odezwałem się - teraz chyba podają lunch
- A ty nie chcesz? - dopytywał się
- Nie jestem głodny - odpowiedziałem i spojrzałem w stronę Huberta 
- Dobra, przyniosę wam coś później - dodał uśmiechnięty Mwk'a.

Nie wiem co bym zrobił, gdyby nie to, że Marcin lubi jeść. Musiałbym czekać do wieczora, aż znowu pójdzie po piwo siedząc na plaży? Nie zniósł bym tego. 

Tylko teraz pozostała kwestia poczekania, aż on wyjdzie, co nastąpiło dopiero po upływie jakichś dwudziestu paru minut. Przesiadłem się na krzesło bliżej Huberta i spojrzałem na niego.

- No to dawaj stary - powiedziałem spuszczając wzrok na nasze prawie stykające się nogi - masz sporo czasu, wal.
- Jezu Diler - odpowiedział, po czym oparł się o krzesło i spojrzał prosto na mnie - w skrócie, znam dokładny powód przyjazdu Julii tutaj.
- Wypad ze znajomymi? - odezwałem się, chociaż nie wiem, czy słusznie.
- Nie do końca - jego oczy były pełne obojętności, jakby to o czym mówił, nie było ważne.
- To...?
- Przyleciała tu z przyjaciółką, narzeczonym przyjaciółki i jej nowym chłopakiem - dodał, po czym skrzyżował ręce na piersi - nie tylko do spa tutaj przyszła, stary.
- Zerwała z tobą?
- No...
- Ty właśnie tego chciałeś, stary - dodałem, aby jakoś go pocieszyć - mówiłeś, że cię ignoruje, że się dziwnie zachowuje i w ogóle
- Nie spodziewałem się, że może pokochać kogoś innego tak po prostu, będąc dalej w związku ze mną - biedny, jego oczy powoli zaczynały być szkliste
- Nie zasługiwała na ciebie - powiedziałem powoli, po czym spotkałem się z gniewnym spojrzeniem blondyna
- A ty niby byś zasługiwał? Schlebiasz sobie za bardzo - odpowiedział kpiąco Doknes
- Ja sobie schlebiam? To ty przez wczorajsze... - urwałem na chwilę - no, w końcu przestałeś chodzić jak zdepresjonowany dzieciak
- A ty co zrobiłeś jak rzuciła cię dziewczyna? - zapytał, a zaraz drwiąco się zaśmiał - to było tak dawno, że pewnie już nie pamiętasz
- Przynajmniej ja nie szukam sobie lasek na prawo i lewo, tak jak ty
- Jakich lasek, stary?! Miałem tylko ją!

Nie chciałem się z nim kłócić, ale niektóre słowa same wyszły z moich ust. Julia go zraniła, ja go raniłem... a najbardziej pragnąłem, aby był szczęśliwy.

- To możesz jej opowiedzieć o tym, co się stało między nami, to też jej szczena opadnie, pewnie jak tobie, gdy ją tu zobaczyłeś
- Chodzi ci o to pocałowanie się z tobą? Byłem pijany, dobrze wiesz, że jestem hetero.

Przesadził.

CDN

27 głosów = kolejny rozdział

25 wbijaliście tak szybko że nie dam rady tak wrzucać rozdziałów, tym bardziej, że jestem na wyjeździeb

Dealereq x Doknes Razem nam się uda | _TheShippers_Where stories live. Discover now