Nie martw się

303 59 18
                                    

- Napij się wody stary - odezwałem się patrząc na niego. Naprawdę zacząłem się martwić o tego chłopaka.
- Jest okej - wziął głęboki wdech, a potem odetchnął - nie martw się.

Spojrzałem na niego, a potem szybko odwróciłem wzrok na nasze rzeczy. Chciałbym już stąd wyjść. Miało być fajnie, a wyszło jak zwykle.

- Jest okej - powtórzył chłopak, po czym delikatnie się uśmiechnął
- To dobrze stary
- Serio zacząłeś się martwić?
- A jak myślisz?
- Hmm... - zaczął, ale nie dokończył - nie ważne.
- Pewnie, że się martwię głupolku - popatrzyłem na niego i cicho zachichotałem
- To w sumie... miło z twojej strony...

Widać było, że nie wiedział, co odpowiedzieć, więc uśmiechnąłem się i przymrużyłem oczy, po czym lekko szturchnąłem go w nogę.

- Stary! - krzyknął, po czym oddał mi dwa razy mocniej.

Nasza łódź zaczęła się kołysać na prawo i lewo. Jakoś bardzo się tym nie przejąłem, chociaż miałem z tyłu głowy, że możemy wypaść. Woda tutaj nie była głęboka, gorzej byłoby wejść z powrotem do łódki.

- Zaraz wpadniemy do wody - powiedział Hubert, a ja śmiejąc się dalej, położyłem dłoń na klatce piersiowej. Chłopak siedzący obok mnie też zaczął się śmiać - chcesz tego?

Od tego momentu, zaczęliśmy razem śmiać się i rozmawiać o wszystkim aż do samego końca rejsu w jaskiniach. Gdy nadszedł czas, stanęliśmy na miejscu zbiórki, a po przeliczeniu uczestników wsiedliśmy do autokaru i rozpoczęliśmy drogę powrotną do hotelu. W głowie miałem mnóstwo myśli, w tym co robi Marcin, albo czy uśmiech Huberta jest prawdziwy.

- Drodzy podróżni - usłyszałem głos w głośnikach. Nasz przewodnik postukał kilkukrotnie w mikrofon - słychać mnie? Dobra, nasza wycieczka dobiega końca. Mam nadzieję, że państwu się spodobała. W hotelu będziemy za około dwadzieścia minut, jeżeli nie trafimy na korki. Od razu po wejściu do hotelu, udajcie się do restauracji na posiłek. Nie musicie odnosić rzeczy, wyjątkowo. Dodatkowo, jeśli bylibyście państwo zainteresowani jakimiś innymi, ciekawi wycieczkami, proszę zapytać rezydenta, albo spojrzeć na ulotki. Tyle ode mnie. Miłej reszty dnia.

Na szczęście po drodze nie spotkały nas żadne utrudnienia, dojechaliśmy po upływie wspominanych dwudziestu paru minut. Tak jak nam powiedziano, udaliśmy się do restauracji, gdzie zastawa była już przygotowana.

- Co bierzesz? - zapytał Damian, biorąc swój talerz i kierując się do Szweckiego stołu - jestem strasznie głodny.
- To wygląda dobrze - wskazałem na miskę z sałatą caprese.
- Najesz się sałatką? - roześmiał się blondyn, po czym spojrzał na misę obok.
- Pewnie stary - odezwałem się i zacząłem nakładać ją sobie na talerz
- Ja biorę to.

Nałożyliśmy sobie tyle, ile chcieliśmy, a potem wybraliśmy stolik dla dwóch osób. Kelnerzy przynieśli nam wino wytrawne i wodę, a my uśmiechnęliśmy się i podziękowaliśmy.

- Mamy stolik z widokiem stary - odezwał się Doknes, biorąc na widelec oliwkę
- Ty taki wybrałeś - uśmiechnąłem się i wziąłem łyk wody. - ale nie pij tego wina.
- A to niby dlaczego? - Doknes aż zaczerwienił się z oburzenia, co wyglądało całkiem śmiesznie.
- Jeszcze mi zemdlejesz w drodze do pokoju - odpowiedziałem zasłaniając dłonią uśmiech na mojej twarzy.
- Bardzo śmieszne - burknął Hubert i zaczął bawić się widelcem, który trzymał w ręce - po prostu chcesz wypić też moją porcję 
- Nie powiedziałem tego, ale jak proponuje...
- Masz swoje! - przerwał mi, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem
- Hubert? - usłyszałem jakiś głos za sobą, ale nie chciałem się odwracać. Mojemu przyjacielowi szerzej otworzyły się oczy, ale czy to dobrze?

QwQ
Nie zapomnijcie o zostawieniu gwiazdki, bo to serio motywuje.

Kolejny rozdział na 25⭐

Napiszcie komentarz z opinią. Możecie też napisać, jak myślicie, kto przyszedł do restauracji.

Życzę wam miłego dnia i do następnego ❤️

Dealereq x Doknes Razem nam się uda | _TheShippers_Where stories live. Discover now