Tamaki Amajiki [Głos]

1.4K 87 16
                                    

Uniwersum: Boku no Hero Academia
TW: Śmierć

Krzyk pełen bólu rozniósł się po prawie pustej ulicy, echo odbiło się od szarych i praktycznie identycznych budynków. Jedna z lamp zaczęła niepokojąco migać i syczeć, tworząc scenerię niemal jak z horroru. Gdzieś w oddali psy zaczęły ujadać, jednak po kolejnym przerażającym krzyku, jakby kogoś żywcem palili albo zrywali mu skórę, przypalali ją bądź w jakikolwiek sposób zadawali bolesne, fizyczne cierpienie, zaczęły skomleć.

Ciemnowłosy nastolatek starał się nie potknąć o najmniejszą rzecz pod nogami, biegnąc w stronę, z której dobiegał tamten krzyk. Ubrania oraz włosy zaczęły przylepiać się do jego mokrej od potu skóry, a po policzkach płynęły łzy, zostawiając słone ślady. Zaczerwienione od płaczu oczy powoli zaczynały nic nie widzieć, gdyż obraz mu się zamazywał przez to, że nie ocierał ich. Nie miał na to czasu, nie mógł go marnować, inaczej nie zdąży jej uratować.

Wiedział doskonale, do kogo należy głos, który tak rozpaczliwie krzyczał i przeszywał tym całe jego ciało, aż dostawał dreszczy. Właścicielką głosu była rówieśniczka Tamaki'ego, która niczym nie zawiniła, by musieć przeżywać taki okrutny i prawie niemożliwy do wytrzymania ból.

Jeszcze trochę, zaraz ją zobaczę, uratuję... Muszę dać radę!

Było jednak za późno. Gdy skręcił w odpowiednią uliczkę, na jego twarz prysnęła krew, a lądując na jego drżących ustach, wywołała metaliczny posmak u Amajiki'ego. Oddech mu gwałtownie przyśpieszył, niewidzialny łańcuch zacisnął się na głównym organie pompującym krew, wszystko co jadł w ostatnim czasie podeszło mu do gardła, chcąc się wydostać na zewnątrz. Z każdą kolejną sekundą krew wypływająca, a raczej tryskająca, z ciała dziewczyny tworzyła coraz to większą kałużę, brudząc białe buty Tamakiego. Zamaskowany, muskularny mężczyzna, morderca dziewczyny, wypuścił jej ciało, które z hukiem i cichym plaśnięciem, wywołanym przez zderzenie się z krwią, upadło na ziemię. Puste, [K/O] oczy straciły dawny blask, a teraz wpatrywały się w przerażonego członka Wielkiej Trójki.

Nastolatek wpatrywał się w martwe ciało rówieśniczki z przerażeniem i niedowierzaniem. Cały drżał, odrzucając od siebie myśl, że to wszystko dzieje się naprawdę, że nie jest zwykłym koszmarem. Gdy morderca odszedł, głośno się śmiejąc, Tamaki upadł na kolana, zginając się w pół i wydalając z siebie wszystko. Krew zaczęła wsiąkać w materiał spodni. Twarz miał jeszcze bardziej zapłakaną niż wtedy, gdy tutaj biegł z nadzieją, że zdąży na czas.

Obiecałeś mnie chronić...

Głos ten dobiegał jakby z każdej strony, z każdego miejsca, nawet z jego ciała. Amajiki zaczął nerwowo się rozglądać, starając się opanować swój przyśpieszony oddech. Oczy miał szeroko otwarte przez to wszystko, a serce zdawało się jednocześnie w ogóle nie bić, ale i bić z szybkością większą niż może osiągnąć najszybszy samolot na świecie.

Nie dotrzymałeś obietnicy! Obiecałeś mnie chronić!

Zawiesił swoje spojrzenie na trupie. Wciągnął powietrze, starając się wycofywać, uciec. Wysuszone wargi martwej poruszały się, wypowiadając tylko jedno: Obiecałeś mnie chronić. Kobiecy głos nadal zdawał się dochodzić z każdego zakamarka, mimo że Tamaki wiedział już, skąd głównie się wydobywa.

Obiecałeś mnie chronić. Obiecałeś mnie chronić. Obiecałeśmniechronićobiecałeśmniechronićobiecałeśmniechronićobiecałeśmniechronić...

- [T/I]! - Tamaki gwałtownie wstał z łóżka, wyciągając przed siebie całą drżącą prawą rękę. Lewa dłoń kurczowo trzymała się pościeli.

|| O N E  S H O T S ||Where stories live. Discover now