Fiodor Dostojewski [Zbrodnia i Kara]

1.6K 72 19
                                    

Uniwersum: Bungou Stray Dogs
TW: Tortury, śmierć

Mężczyzna o czarnych włosach, według niektórych zbyt długich, przestąpił próg korytarza znajdującego się sto metrów pod ziemią, wewnątrz jego kryjówki, o której wiedzieli tylko bliscy mu członkowie Domu Umarłych. Oraz więźniowie, których tu sprowadzali. Ale oni nie cieszyli się tą wiedzą długo, zaraz umierali.

Mogłoby się wydawać, że Fiodor jest w tamtym momencie oazą spokoju. I owszem - na zewnątrz nią był. Umiał idealnie ukryć to, co działo się wewnątrz niego. Serce chciało wyrwać się z piersi, łamiąc żebra i zostawiając wielką dziurę w ciele, aby uniemożliwić mu dalsze czynności życiowe. W głębi duszy modlił się do swego Pana, aby to się stało.

Przyszedł czas na jego karę za popełnione zbrodnie, tak uważał. Wiedział, że gniew Boga i kiedyś go dopadnie. Nie sądził, że stanie się to zanim dokończy on swą misję oczyszczenia świata. Ale najwyraźniej tak miało być, musiał się z tym pogodzić.

Blondyn przypominający klauna spiął się na widok swojego szefa, a jednocześnie bliskiego przyjaciela, gdy ten kierował się w jego stronę. Chwycił on klamkę metalowych drzwi i czekał, aż Dostojewski da mu odpowiedni znak, aby je otworzyć.

Czarnowłosy zatrzymał się metr od wejścia do pomieszczenia, gdzie miała się odbyć jego kara. Nikolai przyglądał się szefowi z potem na karku, bojąc się cokolwiek powiedzieć. Powinien go pocieszyć, a może zbesztać za słabość? Nie wiedział. Dlatego dalej trzymał zimną klamkę, oczekując znaku. Gdy go otrzymał, rzucił ciche Powodzenia i umożliwił Fyodorowi wejście do pokoju.

Dziewczyna siedziała przykuta do ściany grubymi łańcuchami nad głową. Usłyszawszy głośne bicie serca drugiej osoby, wzdrygnęła się, przez co wiążące ją łańcuchy zadygotały, wydając nieprzyjemny dźwięk. Nie spojrzała na wchodzącą osobę, zbyt się bała. Dodatkowo wszystko ją bolało. Czuła dokładnie każdy mięsień.

Fiodor zamknął oczy, widząc stan [T/I] [T/N]. Usłyszawszy trzask zamka drzwiach, świadczący o ich zamknięciu, podszedł chwiejnym krokiem do więźnia i upadł na kolana. Wpatrywał się z bólem w okaleczone ciało. Włosy, straciwszy swój dawny blask, opadały splątane na twarz dziewczyny. Słyszał, jak z każdym oddechem z jej ust wydobywa się jęk bólu.

- [T/I]...

Na dźwięk swego imienia uniosła z trudnością ociężałą głowę. Widząc czarnowłosego, zaśmiała się z pogardą. Gdyby miała siłę, przywaliłaby mężczyźnie parę razy, aż ten nie poczułby bólu, który ona czuła podczas tortur. Straciła wiarę w ostatnią osobę, którą kochała i której ufała. A tą osobą był właśnis Fyodor Dostojewski.

- Przyszedłeś mnie dobić? Nie chciałeś odbierać sobie tej przyjemności? - powstrzymała cisnące jej się do oczu łzy.

- Nie, ja...

- Przestań już udawać skruszonego - wywarczała, a spowodowany tym ból przyniósł ze sobą atak kaszlu. - Kłamałeś. Wykorzystałeś mnie.

Fiodor patrzył z przerażeniem na krew, którą podczas ataku wypluła jego ukochana. Bolały go słowa, które wylatywały z jej ust. Jeszcze wczoraj wyznawała mu miłość, gdy ten się jej oświadczył. Uśmiechała się na myśl ich wspólnego, długiego i szczęśliwego życia, które za parę chwil miało zostać im odebrane na zawsze.

Uważała, że teraz udaje, a tak naprawdę właśnie pokazał jej prawdziwego siebie. Kłamał? Dla jej dobra. Wykorzystał ją? Nie, specjalnie trzymał ją z dala od szemranych interesów. Nie chciał, aby miała związek z mrocznym światem, którego był nieodłączną częścią.

- Nie...

- Czemu... Czemu mi to zrobiłeś?!

Kochała go nawet teraz. Gdzieś w głębi czuła nienawiść, jednak nie mogła wyprzeć się tego cholernego uczucia zwanego miłością. Miała złamane serce. Czuła złość. Wszystko, co negatywne. Ale to pieprzone uczucie pozostawało, nieważne jak bardzo starała się od niego ucieć. Od miłości nie ma ucieczki. Żadnej. Nawet śmierć tu nie pomoże.

Z wielkim trudem przytulił ciało [T/N]. Chciała się wyrwać, jednak ból i łańcuchy jej to uniemożliwiały. Z drugiej strony pragnęła ciepła anemika, chociaż starała się go znienawidzić. Odsunął się od niej tylko na kawałek, kładąc chudą dłoń na przeciętym policzku. Z niejaką odrazą patrzyła na ten gest, choć jej się podobał.

- To moja kara, kochanie - wyszeptał, a kobieta mogłaby dać sobie rękę uciąć, że w oczach mężczyzny pojawiły się łzy. - Gdy będziesz tam, mam nadzieję, że Bóg ci wszystko wyjaśni.

Skarcił siebie za to, z jakim szacunkiem, a raczej jego brakiem, wypowiedział słowo Bóg. Ale nie mógł inaczej. Był na niego zły, odbierał mu właśnie to, na czym mu zależało. Odbierał mu światło, odbierał mu najdroższą osobę. Wszystko, w końcu [T/I] była jego światem.

Zdawał sobie sprawę, że dla narzeczonej nie było ratunku. Kto raz trafił w ich szczurze łapska, nigdy z nich nie wychodził. Jedynym wyzwoleniem była śmierć, która czekała każdego więźnia. Nienawidziła go, tak uważał. W końcu nie chciała wysłuchać jego wyjaśnień. Gdyby tylko jednak wiedział, że w ostatnich chwilach [TI] toczy ze sobą wojnę, nie zwracałby uwagi na jej słowa i mówił to, co mu ślina na język przyniesie.

Zaklął cicho pod nosem. Złączył ich usta w jednostronnym pocałunku. [T/I] nawet nie zmusiła się do uśmiechu na gest Fiodora. Był jej już obojętny. Nie rozumiała jednak, czemu nadal gra, skoro i tam miała umrzeć. Mogłaby użyć swej umiejętności, Uczuć nie ukryjesz, aby dowiedzieć się, co czuł tak kłamiąc jej w twarz. Jednak to głupie uczucie w sercu jej na to nie pozwalało.

Teraz płakał. Płakał, przyciskając swoje usta nadal do odpowiedniczek [K/W]włosej. Miał w dupie, że w pomieszczeniu są kamery, a jedyną obecną osobą w kryjówce, wiedzącą o relacjach między nim a [T/I], był Nikolai Gogol. Miał nadzieję, że wszyscy ujrzą, jaką krzywdę wyrządzają swemu przywódcy.

Dziewczyna poczuła, jak jej ciało przeszywa okropny ból. Przez krzyk, który z siebie wydobyła, Dostojewski musiał odsunąć się od niej. Patrzyła na niego przez łzy cierpienia. Wiedziała, że nie jest pod działaniem jego umiejętności, w końcu on zabijał bezboleśnie i szybko. Łańcuchy, którymi była skuta, przewodziły prąd, który z niewyobrażalną siłą rozchodził się po niej.

Jego serce pękło, gdy martwe ciało upadło w kałuże krwi, która wytworzyła się na skutek otwartych ran i ataków kaszlu. Łańuchy pękły i uderzyły o ścianę, a zaraz po tym zapadła cisza. Wyciągnął rękę w stronę zwłok, jakby chciał je chwycić. Patrzył na nie przez łzy, które spływały po jego policzkach. Nie wytrzymał. Krzyknął tak głośno, że miał wrażenie, iż słyszy go cała Yokohama, nie - cały świat.

Blondyn położył dłoń na ramieniu Fiodora. Ten drugi nawet się nie zorientował, kiedy Nikolai wszedł do pomieszczenia. Przyciągnął podwładnego do siebie, wciskając twarz w jego grube ubrania. Nie chciał widzieć martwej [T/I]. Chciał ją żywą, aby go teraz pocieszała i mówiła, że to głupi żart. Gogol zacisnął pięści na widok zmarłej. Posłał w stronę kamer złowrogie spojrzenie, które poinformowało siedzących tam ludzi, że w swoim stanie Dostojewski bez wahania ich straci.

Dlaczego akurat to musiało być moją karą?

Nawet demony mają uczucia. I nic tego nie zmieni.

|| O N E  S H O T S ||Where stories live. Discover now