Ranpo Edogawa [Zakończenie]

282 20 8
                                    

Uniwersum: Bungou Stray Dogs
Notka: Uwaga na treści dotyczące samookaleczania się oraz śmierci.

~~

Ranpo Edogawa odchylił się na krześle, wyciągając z ust pogryziony patyczek od lizaka. Zmięty, zmoknięty od śliny, wyglądający jak siedem nieszczęść. Swoim wyglądem odzwierciedlał idealnie sytuację, która występowała w życiu młodego detektywa. To skojarzenie wywołało na jego twarzy smutny uśmiech. Wpatrując się w zielony, plastikowy patyk, słuchał jednocześnie odgłosu lejącej się do wanny wody.

 - Ranpo, pięć minut! - kobiecy głos dotarł do jego uszu. 

Przez chwilę bawił się patyczkiem swoimi palcami, po czym go chwycił poziomo w połowie, przymykając jedno oko i kierując spojrzenie w stronę leżącego nieopodal jego biurka kosza na śmieci. Kilka razy ruszył dłonią w przód i tył, starając się połączyć wagę materiału i odległość od celu, by trafić idealnie. Delikatnie się zamachnął, posyłając plastik w tamtym kierunku. Wpadło idealnie. W końcu musiało wyjść, wydedukował tor lotu. Kimże by był, gdyby spudłował? 

Krzesło obrotowe stęknęło, gdy mężczyzna się podniósł. Kierując się do drzwi, omiótł wzrokiem ciemne pomieszczenie. Jedynie lampka leżąca na biurku rzucała blask na to, co znajdowało się między tymi czterema ścianami. Nie zgasił jej, po co? Zgaśnie sama. Albo ktoś, o ile w odpowiednim czasie tu dotrze, ją wyłączy. Znajdując przy okazji poszarpaną kartkę, do której zapisania właśnie potrzebował tego nikłego światła. 

Wyszedłszy ze swojego domowego biura, przeszedł przez krótki korytarz do kuchni, mijając po drodze drzwi do łazienki, która była jego finalnym punktem docelowym. Nie zatrzymał się, by zajrzeć do środka. Nie potrzebował tego teraz. Otworzył cicho lodówkę, szukając wzrokiem słodkiego, różowego wina. Ich ulubione. Wyjął napój, przy okazji biorąc do drugiej dłoni dwa kieliszki. Patrząc na relację jego i kobiety w łazience, mogliby pić prosto z butelki, nieraz to robili. Teraz jednak wypadało kulturalnie napić się ze specjalnie do tego przeznaczonego szkła. Romantycznie, czyż nie?

Musiał rzucić okiem również i na to pomieszczenie. Kuchnia połączona z jadalnią i salonem. Wielka przestrzeń z dużą liczbą wspomnień. Wesołych i smutnych, ale nadal z przewagą tych pierwszych. Światło odbijane przez kwietniowy księżyc w pełni wpadało do środka, oświetlając chłodno pokój. Przez chwilę zdawało się mu, że nie jest sam. Widział twarz śmiejącego się Dazai'a, który półnago tańczy na stole, gdy Kunikida na niego krzyczał. Gdzieś w kącie Atsushi wydawał się zmieszany sytuacją, ale w głębi duszy się cieszył ze wspólnie spędzonego czasu. Yosano otwierała kolejne piwo, podpuszczając Osamu do posunięcia się dalej w irytowaniu okularnika. Kyouka starała się ignorować bawiących się dorosłych. Fukuzawa siedział gdzieś nieopodal niego, popijając kulturalnie parującą jeszcze herbatę. Rodzeństwo Tanizaki gdzieś zaginęło. Ale na pewno byli w mieszkaniu

.- Powiedz mi, Ranpo. Jesteś szczęśliwy? - głos szefa spowodował, że obrócił głowę w jego stronę. Nadal trzymając w dłoni nieotwarte wino oraz kieliszki. - Chciałbyś, by to trwało wiecznie, prawda?

- Nie zaprzeczam, staruszku - uśmiechnął się, mając wrażenie, że głos, który wydobył się z jego własnego gardła, wcale do niego nie należał. - Jest świetnie. 

- Ciesz się, póki możesz. Agencja kiedyś może przestać istnieć. Nie spotkamy się już nigdy wszyscy razem, tak jak teraz. Wszystko przemija - Yoichi zapatrzył się w swoje odbicie w herbacie, po czym przysunął filiżankę do ust, biorąc mały łyk napoju. - Finalnie i tak spotkamy się w piekle, więc nie ma nad czym rozpaczać, prawda? 

Niespodziewanie herbata, a raczej to, co nią było, zaczęło się wylewać z filiżanki, brudząc strój założyciela Zbrojnej Agencji Detektywistycznej. Krew, by nazwać ciecz tak jak należy. Mężczyzna był w niej cały umazany, siedząc nieruchomo. Jego martwe oczy wpatrywały się w Osamu, którego bandaże przestały być białe, a pokryły się szkarłatem. Ten z kolei wisiał nad stołem bezwładnie z opuszczoną głową. Edogawa nie mógł pojąć, czemu na jego ustach widnieje nadal uśmiech. Był martwy. Tak samo jak Fukuzawa. Tak samo jak Yosano przewieszona przez kanapę. A raczej tylko jej tułów, gdyż reszta jej ciała leżała rozrzucona po podłodze. Truchło Nakajimy przysłaniało to należące do młodszej koleżanki. Kenji wisiał nabity na znak drogowy (jak on, do jasnej cholery, znalazł się w mieszkaniu). Spóźnił się z ratunkiem. Zastał tylko już skrzepniętą krew albo dopiero zastygającą. Rozczłonkowane ciała, plamy, narządy wewnętrzne. Wszystko było aż nazbyt wyraźne. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 19, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

|| O N E  S H O T S ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz