Saeran Choi [Szczęście]

480 22 26
                                    

Moja zrozpaczona dusza po skończeniu After Endingu Saerana mnie tu przywiodła i kazała wreszcie napisać coś szczęśliwego. Chyba nie ma spoilerów, jak już to nieznaczące.
!Niesprawdzane!

Uniwersum: Mystic Messenger.

- Osiągnęliśmy naszą wyczekiwaną wolność, huh? - głos Saerana rozległ się zaraz obok ucha [T/I].

Promienie słońca padały na dwójkę zakochanych, a lekki wiatr czochrał ich włosy. Byli sami na piaszczystej plaży, jakby była tylko i wyłącznie ich. Szum fal zdawał się specjalnie grać dla nich spokojną piosenkę o miłości, szczęściu i spełnieniu marzeń. Niebo traciło powoli swój niebieski kolor, stając się mieszaniną różu, pomarańczowego i żółtego, tworząc tym samym scenerię jak z oklepanego, romantycznego filmu dla nastolatków.

- Dokładnie tak, kochanie... Po tej długiej, zakręconej historii, wreszcie możemy być spokojni  o wszystko, szczęśliwi ze sobą... - dziewczyna zarzuciła ręce na kark swojego ukochanego, uśmiechając się radośnie w jego stronę.

Choi położył swoją zimną dłoń na delikatnym policzku [T/I], gładząc jej skórę kciukiem. Na jego usta wpłynął delikatny uśmiech, a serce zabiło mocniej. Tak bardzo kochał chwile spędzone z [T/N], szczególnie te, gdy byli sami. Całe jego ciało przepełniała fala ciepła, radości i nieopisanej miłości, której nigdy wcześniej szczerze nie zaznał.  Dziewczyna wlała w niego emocje, rozpaliła ogień w zimnym sercu, pomogła wreszcie odnaleźć mu samego siebie, wcześniej zagubionego, samotnego i wypełnionego setką kłamstw.

Saeran nachylił się do niej, przylegając do jej miękkich ust tymi swoimi. Oplótł dziewczynę w pasie, przyciągając ją bliżej do siebie i przymykając oczy. [T/I] natychmiast odwzajemniła czułość, uśmiechając się w usta ukochanego. Całowali się powoli, wręcz leniwie, przelewając wszystkie swoje uczucia w tą jedną czynność. Zachowywali się tak jak przy pierwszym razie, jakby bojąc się skrzywdzić niewinnym pocałunkiem swojego ukochanego. Ich wargi współgrały ze sobą, sprawiając wrażenie, że znały się od zawsze, były sobie przeznaczone.

Oderwali się od siebie w momencie, gdy powiał zimniejszy wiatr, a na nagie ramiona [T/I] wstąpiła gęsia skórka. Mimo zimniejszych powiewów i możliwości złapania przeziębienia, nie zrobili nic w kierunku, by temu zapobiec. Wpatrywali się w swoje oczy z uśmiechami na twarzach i z lekkimi wypiekami na policzkach. Ich związek trwał już jakiś czas, przeżyli razem wiele rzeczy, tych miłych jak i złych, a jednak cały czas zawstydzali się przy najmniejszych czułościach.

Dopiero gdy słońce zaszło za horyzont i plażę zaczął spowijać mrok, Saeran się opamiętał i zarzucił na ramiona swojej ukochanej marynarkę, by nie zmarzła. Swoje zdrowie miał gdzieś, liczyło się dla niego tylko dobro [T/N]. Dbał o nią jak o dziecko, jednak nie przesadnie, by nie stać się nadopiekuńczym partnerem, ograniczającym wszystko w trosce o drugą osobę.

- Saeran, zadbaj choć raz o siebie, co? - [T/I] zaśmiała się cicho, opatulając się szczelniej otrzymaną marynarką.

- Wybacz, ale nie umiem. Jakoś tak wyszło! - Choi odwzajemnił śmiech, przejeżdżając palcami po włosach dziewczyny.

Czas zdawał się płynąć zadziwiająco szybko dla mężczyzny. Na zewnątrz zdawał się być spokojny, a miłość w stronę ukochanej wręcz  z niego wypływała. Wewnątrz jednak przepełniał go stres i pewien rodzaju strach. Zapewne te właśnie emocje wywoływały u niego wrażenie zbyt szybko poruszających się wskazówek zegara. Księżyc zastąpił słońce, swoim lekkim, zimnym światłem oświetlając teren. Piasek zrobił się zimniejszy, powodując kolejną falę zimna, która rozeszła się od ich nagich stóp po całych ciele.

- [T/I]... - Saeran wziął nagle głęboki wdech, poważniejąc i patrząc się prosto w [K/O] oczy.

[K/W]włosa przekrzywiła w uroczy dla Saerana sposób, a rumieńce nie schodziły z jej policzków ani na chwilę. Przez głowę chłopaka przeleciała myśl, że tak wygląda prawdziwy anioł. I nim dla niego właśnie była [T/I] [T/N]. Cholernym aniołem. Idealna w każdym aspekcie, a nawet jeśli posiadała wady, którą swoją drogą nie dostrzegał, wydawały się one niczym, przyćmiewane przez wszystkie jej zalety. Chciał jej podarować wszystko co dobre, co istnieje. Zrobiłby dla niej wszystko, nawet poświęcił własne życie, by tylko ją ocalić.

Jasnowłosy przymknął oczy, klękając nagle przed swoim prywatnym aniołem, któremu zawdzięczał tak wiele. Sięgnął do kieszeni, wyjmując z niej purpurowe, drobne pudełeczko. Wstrzymał oddech, uchylając je nieco i patrząc na twarz ukochanej z nadzieją, że wszystko potoczy się zaraz tak jak w jego głowie, marzeniach.

- [T/I] [T/N], jesteś moją pierwszą i ostatnią miłością... Moją jedyną. Jesteś aniołem, który mnie wyprowadził z ciemności i pozwolił żyć, mimo że na to życie nigdy nie zasługiwałem... Dlatego proszę cię, uczyń mi ten zaszczyt i pozwól nazywać mi siebie twoim mężem, zbudujmy rodzinę, swój mały, przytulny kącik... Razem - powiedział wszystko niemal na jednym oddechu.

Serce biło mu jak oszalałe, słyszał szybki przepływ krwi za głośno, co nie pozwalało na uspokojenie. Jak wcześniej czas płynął szybko, teraz każda sekunda zdawała się nieskończonością. Blask księżyca oświetlał pierścionek umieszczony w pudełeczku, powodując tym niesamowity blask umieszczonego na nim klejnotu w odcieniu magenty.

[T/I] wpatrywała się w klęczącego przed nią ukochanego z lekko rozchylonymi ustami, nie wiedząc, co powiedzieć mimo tego, że odpowiedź była dla niej jasna. Nie spodziewała się jednak, że Saeran poprosi ją o rękę akurat teraz. Serce pompowało krew o wiele szybciej niż zazwyczaj, a na policzki wstąpił jeszcze większy rumieniec. Zacisnęła dłonie, uśmiechając się szeroko.

- Odpowiedź jest tylko jedna, idioto... - oczy dziewczyny lekko się zaszkliły ze wzruszenia, a gardło wreszcie odblokowało i pozwoliło cokolwiek powiedzieć. - Kocham cię, jak mogłabym nie powiedzieć "tak"?

Na te słowa z ciała byłego członka Mint Eye uleciały wszelkie negatywne emocje. Odetchnął z ulgą, wstając i otrzepując spodnie z piasku. Zaraz po tym rzucił się na swoją już narzeczoną, szepcząc jej ciche podziękowania do ucha. Chwycił jej dłoń, wsuwając pierścionek na odpowiedni palec i składając pocałunek na wierzchu kończyny.

Obydwoje byli w tym momencie wypełnieni radością i nadzieją na wspaniałą przyszłość.  Saeran zamknął [T/I]  w szczelnym uścisku, który odwzajemniła niemal od razu. Tkwili w nim zaledwie kilka minut, które dla nich zdawały się być wiecznością, szepcząc ciche wyznania miłości czy inne romantyczne rzeczy do swoich uszu. Mogliby pozostać w takiej pozycji i sytuacji aż do samego końca, nie przeszkadzałoby im to ani trochę. Niestety coraz to zimniejsze podmuchy wiatru zmusiły ich do wrócenia do ich wynajętego domku, który na szczęście nie był daleko, znajdował się zaraz przy wejściu na plażę.

Nie spali całą noc. Woleli spędzić ją na rozmowach dotyczących ich samych. Ich przeszłości, wszystkich wydarzeń, które ukształtowały ich związek oraz co najważniejsze – na temat wspólnej przyszłości.  Po kilku lampkach dobrego wina, które dostali w prezencie przed wyjazdem, powiadomili już każdego na temat ich zaręczyn, zapraszając od razu na ślub. Nawet po pobudce późnym popołudniem z lekkim bólem głowy nie żałowali tego, co zrobili pod wpływem procentów, widząc, jak inni członkowie cieszą się ich szczęściem.

- [T/I] Choi… - Saeran przymknął oczy, głaszcząc ukochaną po włosach. – Jak to pięknie brzmi…

Dziewczyna cicho zachichotała, opierając głowę o klatkę piersiową Saerana i wsłuchując się w bicie jego serca z uśmiechem. Pomyślała sobie przy tym, że te wszystkie złośliwości losu, przez które musieli przejść, były warte tego wszystkiego. Bez nich nie leżałaby teraz u boku białowłosego, zaręczona i szczęśliwa. Może i musiała sporo wycierpieć, włożyć wiele pracy w zdobycie jego serca i pomóc mu z wszelkimi trudnościami, na jakie był skazany. Jednak gdyby ktoś jej zaproponował powrót do przeszłości, zaraz przed podjęciem decyzji o instalacji z pozoru niewinnej aplikacji i zostawił jej wiedzę, co może się wtedy stać, nie zawahałaby się przed kliknięciem przycisku do instalacji i przeżycia tego wszystkiego jeszcze raz.

- Kocham cię, Saeran… - wyszeptała z uśmiechem na ustach. – Najbardziej na świecie.

- Ja ciebie też, my love. I będę cię kochał do samego końca, a nawet po śmierci…

|| O N E  S H O T S ||Where stories live. Discover now