Bakugou Katsuki [Randka?]

4.3K 182 179
                                    

Uniwersum: Boku no Hero Academia

- Jutro pod moim domem. Godzina 18.00, jasne? - [T/I] stanęła na wprost blondyna, Bakugou Katsukiego.

Od dzieciństwa była ona osobą szczerą. Wszystko mówiła wprost, bez żadnych granic. Z tego powodu miała wielu wrogów, jak i przyjaciół. Od roku czasów gimnazjum podkochiwała się w niejakim Bakugou. Uznała, że jeżeli dostaną się obydwoje do U.A. wyzna mu swoje uczucie. Pech, lub też nie, sprawił, że obydwoje się dostali. I to do tej samej klasy. 

Cała klasa patrzyła ze zdziwieniem na dwójkę nastolatków, którzy stali naprzeciwko siebie. Byli w takim szoku, że nawet Tenya Iida, przewodniczący klasy, stał i nic nie robił. Uraraka dotknęła ramienia dziewczyny i się zaśmiała. 

- [T/N], jesteś pewna, że się dobrze czujesz?

- Jak w najlepszym stanie jestem - odparła, nie odwracając wzroku od chłopaka. 

Patrzył się na nią, jakby była obcym z Neptuna. Owszem, uważał, że jest ładna i utalentowana, ale jak wiadomo, nigdy się do tego nie przyznał. Według niego, relacje z [K/W] stały na miejscu kolega-koleżanka. To, że zaproponowała mu wspólne wyjście, niesamowicie go zdziwiło.

- To jest randka? - cichy szept największego zboczeńca w klasie, Minoru Minety, pogorszył sytuacje. 

- Nie... To nie jest możliwe - zaśmiała się Yaoyorozu. - Prawda?

Nastolatka nic nie odpowiedziała. Ciągle wpatrywała się w obiekt swoich westchnień. Poczuła, jak oblewa ją rumienień, przez co cała 1-A wpadła w jeszcze większy szok. Zaraz miała się odbyć lekcja z ich wychowawcą, który tak czy siak śpi na lekcjach, więc zapewne [T/I] zostanie głównym tematem rozmów. 

- To jest randka, haha - Midoriya oparł się o ramie Todorokiego i się zaśmiał. - [T/N], nie psuj sobie życia z nim. 

- A ty co, zazdrosny? - Shouto spojrzał to na nią, to na blondyna. - Chociaż... W tym momencie nie mogę się z tobą nie zgodzić. 

- To... To nie jest fair! Dziewczyny same zarywają do takiego debila jak Bakugou, a ja jak zarywam sam, uciekają! - Mineta upadł na kolana i pogrążył się w depresyjnych myślach. 

- Do-dobrze... 

W tym momencie zdziwienie było jeszcze większe. Odpowiedź Katsukiego o mało nie zwaliła z nóg ich wychowawcy, który wszystko podsłuchiwał z korytarza. [K/O]oka uśmiechnęła się pod nosem i z uśmiechem, szczęśliwa, krzyknęła:

- Dziękuję!

***

- Mamo! Co powinnam ubrać? Obcisłą, ale długą sukienkę? A może krótką spódniczkę i bluzkę na ramiączkach? - [T/I] siedziała na ziemi przeglądając ubrania. 

- Moim zdaniem, ani tak, ani tak. Jesteś za młoda. A poza tym znam jego matkę. Kiedyś dała mu gazetkę z gołymi babami i powiedział, że nie lubi takich zdzir. Ubierz się tak, jak ci będzie wygodnie. Idę zrobić obiad, bo zaraz ojciec przyjdzie - pani [I/M] powiedziała swoje i zeszła na dół do kuchni. 

Podeszła do okna i je otworzyła. Nie było zimno, więc nie musiała ubierać się nie wiadomo jak. Spojrzała raz jeszcze na wszystkie ubrania i wzięła najzwyklejszy czarny podkoszulek i spodenki do połowy ud. Jeśli słowa mamy się potwierdzą, to będzie w siódmym niebie. Nigdy nie lubiła obcisłych i wyzywających ubrań, a myślała, że Katsuki je uwielbia. A tu niespodzianka!

Akurat gdy kończyła się ubierać, do drzwi zadzwonił dzwonek. Usłyszała jedynie, jak jej mama krzyczy, że otworzy, więc niech się nie śpieszy. Pomimo tego zaczęła brać rzeczy do torebki dwa razy szybciej. Przecież to on! 

Szybkim krokiem wyszła z pokoju i rzuciła się na schody, aby jak najszybciej spotkać Bakugou. Tak jak się spodziewała, stał on w korytarzyku przy drzwiach oparty o ścianę. Widziała, że się denerwował. Nawet jej nie zauważył. 

- Hej - dotknęła jego ramienia. 

- O, [T/N]. Ła-ładnie wyglądasz. Idziemy? - zapytał, drapiąc się po karku. 

- Oczywiście. Mamo, do potem! 

***

- Cieszę się, że się zgodziłeś - powiedziała, kiedy usiedli na ławce w parku. 

- Nie wypada odmawiać - zaśmiał się. 

Udało się go rozkręcić. Zaczął mówić więcej i wychodzić z własnymi pomysłami. To się w nim podobało młodej uczennicy. Ta druga strona. Przyjazna i towarzyska, a nie ta codzienna - oschła i wyniosła. Było trzeba tylko kupić mu ciepłe bułeczki i nagle stał się milutki. 

Wstał z ławki i popatrzył na telefon, aby sprawdzić godzinę. Zastanowiło to [T/I], gdyż robił to co chwilę. Posmutniała na myśl, że to może być z jej powodu. Może ma jej dość i tylko czeka, aż będzie odpowiednia chwila do odejścia?

- Spokojnie, to nie chodzi o ciebie. A teraz chodźmy. Punkt kulminacyjny tego wieczoru! 

Szli może przez 10 minut na niewielką górkę w parku. Zauważyła, że jest tam dużo osób. Leżeli na kocach lub siedzieli na ławkach. Popatrzyła się pytająco na chłopaka, jednak ten nic nie odpowiedział. 

- Idź zajmij miejsce, najlepiej gdzieś w środku. Zaraz przyjdę. 

[T/N] poszła w jedną, a Bakugou w drugą stronę. Zajęła wolne miejsce i usiadła na skoszonej trawie. Wszyscy się czymś emocjonowali. Zauważyła dużo osób ze szkoły. Przyszło nawet paru sąsiadów jak i parę osób z jej rodziny. 

Po 3 minutach blondyn usiadł obok niej. Podał jej watę cukrową i sam wziął trochę swojej. Domyślił się, że jego towarzyszka żąda wyjaśnień z sytuacją i miejscem, w którym teraz są. 

- Dzisiaj jest festyn w mieście, zapomniałaś? - zapytał. 

- Serio? 

- Mieszkasz tu od urodzenia... Z kim ja się zadaję? 

- Ze mną. Mów dalej. 

- Jest pokaz fajerwerków Będzie ich mnóstwo. Tyle eksplozji..! Zobaczysz, kiedyś też będę miał taki atak specjalny! Wszyscy będą mi zazdrościć! 

- Taa... Wyprzedzę cię w stworzeniu tak cudownej rzeczy. 

- Twoje płomienie mają wyprzedzić moje wybuchy? Zamknij się - odwrócił wzrok w drugą stronę. 

[T/I] nie żartowała z tym wyprzedzeniem. Pomimo tego, że Bakugou Katsuki zaczynał od podstaw szybko do perfekcji, ona nie zastanowiła się nawet nad tempem postępu. Od razu po uzyskaniu mocy zaczęła robić wielkie rzeczy. Nawet jeżeli się nie udawały. W ten sposób spaliła pierwszy dom. I drugi. I trzeci. I czwarty... W każdym bądź razie, teraz mieszkają w 15 domku.

Zaraz gdy słońce zaszło, rozpoczął się pokaz otwierający festyn trwający 3 dni. Piękne kombinacje kolorów, wzory i tempo. Wszystko tworzyło niesamowitą całość. [T/I] nigdy nie była na żadnym festynie. Powód był prosty - przez swój charakter nie miała nawet z kim pójść. Rodzice ciągle zabiegani, a rodzeństwa brak. 

Wpatrywała się w ten obraz nie mrugając. Nie widziała nic poza tym. Nie zauważyła nawet, że przez całe  30 minut pokazu Katsuki wpatrywał się w nią z prawie niewidocznym uśmiechem. Gdy ostatnie światło zniknęło, wszyscy zaczęli bić prawa. 

Gdy polana była prawie pusta, Katsuki i [T/I] postanowili się również zbierać. Było już po 22.00. [T/N] chwyciła chłopaka za rękę i spojrzała na jego twarz. 

- Dziękuję raz jeszcze. Może się jeszcze kiedyś umówimy? 

- Jasne!

- Naprawdę? - teraz to nawet dziewczyna nie mogła ukryć zdziwienia. 

- A co mi szkodzi, fajna jesteś! - uśmiechnął się do niej. - Idziemy pieszo czy jedziemy metrem? 

- Chodźmy. Porozmawiamy trochę. 

- Tylko nikomu ani słowa o tym wszystkim, jasne, zakochana panienko? - zaśmiał się, a szeptem dodał. - Zaraz pewnie mnie będą nazywać zakochanym kawalerem... 

|| O N E  S H O T S ||Where stories live. Discover now