Bakugou x Midoriya [Pan]

1K 25 23
                                    

Bohaterowie tutaj nie mają mocy, są zwykłymi ludźmi.

Uniwersum:Boku no Hero Academia
TW: BxB

❄❄❄

Niechcące popchnięcie na ulicy mogłoby dla zwykłej osoby być zwykłym wypadkiem, ale nie dla Bakugou Katsukiego, dla którego taka rzecz oznaczała wyrok śmierci na osobie, która to zrobiła. W ten sposób jego losy skrzyżowały się z niejakim Midoriyą Izuku, który - módlmy się o jego zdrowie - był osobą delikatną i wrażliwą.

Zwykłe przepraszam dla blondyna nie było wystarczające. Widząc bezbronną duszę uwięzioną w tym zielonowłosym chłopaku, pragnął go gnębić za ten czyn. Jak się później okazało - obydwoje mieli chodzić do tego samego liceum. To odpowiadało Katsukiego, który miał w planach upokorzyć nieszczęsnego Izuku.

- E, Deku - krzyknął, wchodząc do sali. - Zrobiłeś to, o co cię prosiłem?

- T-tak, pa-panie - Izuku niezręcznie wyjął pudełko na drugie śniadanie i podał je "panu". - Smacznego...

Śmiechy innych uczniów odebrały młodemu Midoriyi ostatki sił, przez co wyszedł z sali i udał się w nikomu znane miejsce. Bakugou chciał coś krzyknąć, jednak ten już wyszedł. Rezygnując z szukania i obrażania swojej panienki na posługi, usiadł i zaczął jeść przygotowany specjalnie dla niego posiłek. Co jak co, ale nie mógł zarzucić Izuku braku umiejętności gotowania. Smakowało mu jego jedzenie tak bardzo, że zamiast jeść w domu, chodził do jego mieszkania.

Zaraz jak skończył posiłek usłyszał dzwonek na lekcje. Zaniepokoił go brak zielonowłosego. Całą lekcje spędził wpatrzony w okno i zastanawiając się, co się dzieje z jego sługą. Zgarnął przy tym uwagę, jednak mało go to przejeło. Jak tylko skończyła się lekcja, wyszedł pierwszy z sali i udał się na poszukiwania.

Znalazł go dopiero pod koniec przerwy w remontowanej i nieuczęszczanej części szkoły. Siedział skulony w rogu, pod drabiną. Blondyn podszedł do drabiny i kopnął ją, przez co ta znalazła się na ziemi. Spojrzał na swoją ofiarę i trącając ją, dość mocno, krzyknął:

- Debilu, nie pomyliło ci się coś?! Chodź, bo zaraz lekcja, a ja nie mam zadania. Musisz mnie uratować.

- Nie.

Bakugou, widząc wstającego Izuku, wściekł się. Po raz pierwszy ktoś mu się sprzeciwił. Zanim zdążył coś zrobić, oberwał od zielonowłosego w twarz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. I tak póki nie zadzwonił dzwonek.

- Mam już dość usługiwania ci - powiedział prosto w oczy Bakugou. - Od dzisiaj z tym kończę.

Czerwonooki zaśmiał się i zmierzwił oczy zdezorientowanemu Midoriyi. Uśmiechnął się (Boże, widzisz, a nie grzmisz) i powiedział niższemu na ucho:

- Masz rację. Nie jesteś już sługą. Za to, że umiesz się postawić, mianuję cię moim pomocnikiem w niszczeniu innym życia.

Po czym odszedł, zostawiając załamanego Izuku Midoriye samego. W głowie miał już plan na przyszłość Midoriyi. Wiedział, że już nie uwolni swojego już pomocnika. Gdyby jednak ktoś znał powód, dla którego to robi, załamałby się... Co miłość robi z ludźmi?

❄❄❄

Z

a wszelkie błędy przepraszam!

Historia jest na podstawie doświadczeń znajomych - tak, takie rzeczy się dzieją w polskich szkołach. Z jednej strony mnie przeraża, do czego są zdolne dzieci w tym wieku, a z drugiej życzę im powodzenia.

|| O N E  S H O T S ||Where stories live. Discover now