Rozdział 49

10.4K 639 67
                                    

Dawka emocji, jaką zapewnił mi pocałunek  Alexa, była tak ogromna, że przez kilka godzin po wyjściu chłopaka, nie mogłam się pozbierać.  Stan euforii, w którym się znajdowałam, nie pozwolił mi myśleć racjonalnie.  W mojej głowie nadal widniał ten intymny moment, nasza chwila… Tylko ja i Alex. To przysłoniło wszystko… 

Dopiero późnym wieczorem, w zasadzie już nocą, bo dochodziła jedenasta,  zorientowałam się , że jestem w domu całkiem sama.  Emma, oczywiste, była u Lucasa… ale na śmierć zapomniałam o Particku !  Collins dopiero  co wprowadził się do stolicy, miasto było dla niego niczym labirynt, a ja tak to zlekceważyłam.  Nawet nie pomyślałam, żeby zapisać sobie jego numer telefonu, więc w żaden sposób nie mogłam się z nim również  skontaktować.  Zmartwiłam się.  Listopad, późna godzina, ciemno, zimno, a on błąkał się po największym mieście w Wielkiej Brytanii… To, że nie mieliśmy styczności przez dwanaście lat, nie oznacza, że był mi obojętny. Naprawdę się niepokoiłam, przecież w każdej chwili mogło mu się coś stać… a jako że zamieszkał w moim domu, czułam się za niego odpowiedzialna. Tylko, co miałam zrobić ? Pozostało tylko czekać…

                                                                                   ***

Kiedy wtulona w ciepły koc, przeglądałam telewizję, usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. Wszystko jasne…Ruszyłam w stronę przedpokoju, od razu widząc, jak Patrick zamyka drzwi. Stanęłam zaraz za nim i skrzyżowałam ręce na piersiach.

- Oh… Charlotte, hej ! –  powiedział lekko zaskoczony  moją osobą- Nie śpisz jeszcze ?

- Żartujesz ?!  Wiesz która godzina ?!

- Koło północy może… A co ? Nie mów, że czekałaś.

- Jak mogłeś coś takiego zrobić ?!

- Oh, no nie przesadzaj… Nie mam 12 lat.

- Nie masz, ale najwyraźniej nie jesteś na tyle odpowiedzialny, by powiedzieć mi chociaż, kiedy się wrócisz ! Martwiłam się !

- Nie matkuj mi tutaj- zaśmiał się.

- Nie ma w tym nic zabawnego ! Następnym razem jak odstawisz coś takiego, to będziesz musiał poszukać sobie nowego miejsca do życia- wystawiłam język.

- Jakiego życia ? Żyć to ty mi już nie dajesz !

- Dobra, dobra… - postanowiłam już dłużej nie męczyć chłopaka- To co ? Chcesz coś jeszcze zjeść, czy idziesz się kłaść ?

- W sumie… a co jest ?

- Zostało kilka naleśników z obiadu… Podgrzać ci ?

- Chętnie. To…  ja w między czasie wezmę prysznic – oznajmił i udał się w stronę łazienki.

- Paaatrick ! – zawołałam go jeszcze.

- Hm ?

- Tylko nie lej dużo wody !- spotkałam się tylko ze śmiechem z jego strony- Mówię serio !

                                                                            ***

- A tak w ogóle… to co tak długo robiłeś na mieście ?- zapytałam, podając  Collinsowi herbatę. 

- Poznałem dziewczynę.

- No proszę !-  to chłopak umie się ustawić…  W zasadzie to od zawsze taki był. Gdzie nie pojechaliśmy, on wszędzie potrafił zdobywać nowe znajomości. Skubany dzieciak…

Doprowadzasz mnie do szałuWhere stories live. Discover now