Dawka emocji, jaką zapewnił mi pocałunek Alexa, była tak ogromna, że przez kilka godzin po wyjściu chłopaka, nie mogłam się pozbierać. Stan euforii, w którym się znajdowałam, nie pozwolił mi myśleć racjonalnie. W mojej głowie nadal widniał ten intymny moment, nasza chwila… Tylko ja i Alex. To przysłoniło wszystko…
Dopiero późnym wieczorem, w zasadzie już nocą, bo dochodziła jedenasta, zorientowałam się , że jestem w domu całkiem sama. Emma, oczywiste, była u Lucasa… ale na śmierć zapomniałam o Particku ! Collins dopiero co wprowadził się do stolicy, miasto było dla niego niczym labirynt, a ja tak to zlekceważyłam. Nawet nie pomyślałam, żeby zapisać sobie jego numer telefonu, więc w żaden sposób nie mogłam się z nim również skontaktować. Zmartwiłam się. Listopad, późna godzina, ciemno, zimno, a on błąkał się po największym mieście w Wielkiej Brytanii… To, że nie mieliśmy styczności przez dwanaście lat, nie oznacza, że był mi obojętny. Naprawdę się niepokoiłam, przecież w każdej chwili mogło mu się coś stać… a jako że zamieszkał w moim domu, czułam się za niego odpowiedzialna. Tylko, co miałam zrobić ? Pozostało tylko czekać…
***
Kiedy wtulona w ciepły koc, przeglądałam telewizję, usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. Wszystko jasne…Ruszyłam w stronę przedpokoju, od razu widząc, jak Patrick zamyka drzwi. Stanęłam zaraz za nim i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Oh… Charlotte, hej ! – powiedział lekko zaskoczony moją osobą- Nie śpisz jeszcze ?
- Żartujesz ?! Wiesz która godzina ?!
- Koło północy może… A co ? Nie mów, że czekałaś.
- Jak mogłeś coś takiego zrobić ?!
- Oh, no nie przesadzaj… Nie mam 12 lat.
- Nie masz, ale najwyraźniej nie jesteś na tyle odpowiedzialny, by powiedzieć mi chociaż, kiedy się wrócisz ! Martwiłam się !
- Nie matkuj mi tutaj- zaśmiał się.
- Nie ma w tym nic zabawnego ! Następnym razem jak odstawisz coś takiego, to będziesz musiał poszukać sobie nowego miejsca do życia- wystawiłam język.
- Jakiego życia ? Żyć to ty mi już nie dajesz !
- Dobra, dobra… - postanowiłam już dłużej nie męczyć chłopaka- To co ? Chcesz coś jeszcze zjeść, czy idziesz się kłaść ?
- W sumie… a co jest ?
- Zostało kilka naleśników z obiadu… Podgrzać ci ?
- Chętnie. To… ja w między czasie wezmę prysznic – oznajmił i udał się w stronę łazienki.
- Paaatrick ! – zawołałam go jeszcze.
- Hm ?
- Tylko nie lej dużo wody !- spotkałam się tylko ze śmiechem z jego strony- Mówię serio !
***
- A tak w ogóle… to co tak długo robiłeś na mieście ?- zapytałam, podając Collinsowi herbatę.
- Poznałem dziewczynę.
- No proszę !- to chłopak umie się ustawić… W zasadzie to od zawsze taki był. Gdzie nie pojechaliśmy, on wszędzie potrafił zdobywać nowe znajomości. Skubany dzieciak…