- Więc, o co chodzi ? – zapytałam, gdy tylko Alex pojawił się w drzwiach.- Miałeś być o drugiej, a jest za piętnaście trzecia. I kto tu niby się spóźnia, hm ? – chłopak nie odpowiedział, czym bardzo mnie zdziwił. Zwykle zacząłby się już wymądrzać i wytykać mi moje błędy. Oceniając więc jego obecnie zachowanie, wiedziałam, że idzie o coś poważnego. Z resztą jego mina mówiła sama za siebie.
- Musisz zeznać, że byłaś wczoraj ze mną o dziewiątej wieczorem.
- Co ?
- Słyszałaś. Pójdziesz na komisariat i tak powiesz.
- Ta ? Przecież wczoraj widzieliśmy się przed jedenastą. Miałeś swoje sprawy, tak.
- Musisz zeznać , że byłem z tobą. Inaczej będzie ze mną nieciekawie.
- Czyżby coś poszło nie tak ?- zaczęłam się trochę nabijać- Przyłapany w akcji, hm ? Teraz ja niby mam cię chronić ?
- To zwykła przysługa. Pójdziesz, powiesz co ci każę i po sprawie.
- Skąd pewność, że się na to zgodzę ?
- Mamy umowę.
- Ale ta umowa dotyczyła tylko tej biblioteki.
- Nie ważne. Musisz mi pomóc Charlotte.
- Ale widział cię ktoś ?
- Nie.
- To w czym problem ?
- Chcę, żeby nie mieli żadnych wątpliwości związanych ze mną.
- I ja niby mam składać fałszywe zeznania ?
- Nikt się nie domyśli. Prosta sprawa …
Nie byłam całkiem przekonana, co do tego. Ba… w ogóle mnie to nie satysfakcjonowało. Czemu mam mu ratować skórę, skoro sam jest sobie winien. Nie powinien tego robić, a jeśli już, to mógł być bardziej ostrożny. Tak właściwie, to ja zadawałam się z bandytą! Przecież podpalanie jest przestępstwem. Ale patrząc z drugiej strony, to ja też bez winy nie jestem. Byłam świadkiem, jak Alex podpala budynek, a nic z tym nie zrobiłam. Jestem taka sama… Może to nie taki głupi pomysł. Jak raz mu pomogłam, to czemu niby miałabym nie zrobić tego po raz kolejny ? Co mi szkodzi ?
- To co mam powiedzieć ?
- Po prostu powiedz, że byliśmy wtedy razem. Nie wiem… że spędziliśmy ten czas sami, we dwójkę, wiesz, coś w tym stylu. Na pewno coś wymyślisz.
- Kiedy mam tam być ?
- Dziś o piątej.
***
Przyszłam nakomisariat, gdzie czekał już na mnie policjant na dyżurze. Zostałam przeprowadzona do pokoju przesłuchań i czekałam na odpowiednią osobę. Za chwilę zobaczyłam w drzwiach wysokiego mężczyznę. Pan Downer, bo tak miał napisane na plakietce, zaczął mi zadawać pytania. Wypowiadałam się spokojnie i z przekonaniem, bym była bardzo wiarygodna. Chciałam zrobić to dobrze, bo inaczej wkopałabym nie tylko Alexa, ale też i siebie. Kara za składanie fałszywych zeznam to ostatnia rzecz, o którą bym prosiła. Odpowiedziałam na wszystkie pytania i zostałam wypuszczona. W korytarzy czekał niewydany przeze mnie podpalacz.
- I jak ?- zapytał podenerwowany chłopak.
- Nie musisz mi dziękować.
- Boże … Jesteś wielka Charlotte. To co im powiedziałaś ?