Rozdział 7

17.1K 697 27
                                    

Lekcje mijały nieubłagalnie. Kiedy dźwięk dzwonka oznajmił koniec ostatnich zajęć  dosłowne skakałam z radości. Wychodząc ze szkoły, próbowałam odnaleźć Alexa. Chłopak od wczorajszej rozmowy nie dał znać, a przecież ustalone było, że się dziś odezwie. Nie chciałam wstrzynać burzy, w końcu dzień jeszcze nie minął. Pragnęłam tylko by nasze spotkanie odbyło się jak najszybciej, bo nie uśmiecha mi się spędzać zbyt wiele czasu z osobą taką jak on. W ramach relaksu zdecydowałam się na wypad do bliskiego butiku. Nic tak nie poprawiało mi humoru jak kupowanie ciuchów. Dałam znać Emmie, że nie będę tak szybko w domu i wrócę koło siódmej. Właściwie ledwo ją złapałam, bo ta wsiadała już do samochodu Lucasa. Oznajmiłam przyjaciółkę i życzyłam im miłej randki, bo chyba na nią  właśnie się wybierali. Ja udałam się w stronę centrum z nadzieją, że znajdę coś ładnego.

                                                                                    ***

Stałam już przed mieszkaniem i zastanawiałam się co się dzieje. Już przecznicę stąd słyszałam  dźwięki muzyki , a teraz normalnie bębniło mi w uszach.  Ja im kurna dam imprezowanie w moim domu. Weszłam do środka.  Włosy mi na głowie stanęły.  Ludzi  jak na mszy w kościele,  alkohol na każdym stole, a Emma siedzi sobie jak nigdy nic i gawędzi sobie z Lucasem.  Ja pierdole. Wkurzona podeszłam do przyjaciółki, domagając się wyjaśnień. Wkurzona to mało wyjaśnione, byłam  wściekła.

- Oh, Charlotte… Postanowiłam zorganizować małe spotkanie integracyjne, tak, żebyś poznała ludzi z naszej szkoły. Wiesz o co chodzi …

- Ah, tak ? – gotowało się we mnie .

- No tak. Większość osób jest z naszej klasy. Są tu też trzecioklasiści, no i kilka osób z drugiej.  Poznacie się…

- Cześć Charlie. – oh, Lucas postanowił dołączyć się do rozmowy.

- Hej, Lucas. Emma mogę cię prosić na chwilę ?

- Ale przecież rozmawiamy. Głupio pytasz.– posłałam jest wściekłe spojrzenie i już więcej nic nie mówiła, a poszła, a raczej próbowała iść za mną do kuchni.

- Co to ma być ja się pytam ?!  Ta… fajna randka.

- Ja nie mówiłam nic o żadnej randce.

- I o imprezie też nie ! Emma, to nasze wspólne mieszkanie, więc chyba wiadome, że musimy ustalać takie rzeczy !

- Oj nie krzycz tak. To tylko mała impreza. Wyluzuj …

- Oszaleje z tobą … - już nie chciałam jej więcej truć. I tak pewnie połowa rzeczy, które do niej mówiłam, nie dotarły do niej. Właściwie ledwo stała na nogach. Alkohol mocno buzował jej w żyłach, w sumie sprawiała wrażenie jakby nie wiedziała gdzie jest…  Nawet to zabawne. Czasami fajnie jest  odpuścić sobie procenty i pooglądać na trzeźwo tych spitych ludzi.

- Odprowadzić cię do Lukasa ?

- Tak, tak. -  wzięłam ją pod rękę i zaprowadziłam do  jej kochasia. – Ej, Charlotte …

- Ta, co jest ?

- Alex kazał ci się pospieszyć.

- Co ?

- No, bo już czeka w twoim pokoju…

- Jak to w pokoju, co ?! Jak długo tam jest jeśli mogę wiedzieć?

- Możesz, możesz.  Nie no wiem … przyszedł jak wszyscy …

- Boże, Emma… dobra nie ważne. Cześć. – Zostawiłam ich i pobiegłam do pokoju na górę. Alex ? W moim … wg to … że co ?  Otworzyłam drzwi, weszłam do pokoju i szlak mnie trafił. Szanowny pan Alex leżał sobie spokojnie na mojej czystej nowo wypranej pościeli. Nie wspominając już o butelkach piwa i paczkach po chipsach, które leżały w każdym kącie. Boże … jak mnie ten chłopak wnerwia !

-  Przepraszam bardzo, nie przeszkadzam !?-  mój ton głosu był bardziej donośny niż zazwyczaj, no ale przecież zależało mi, by się obudził.

- Hmh… Charlotte ? – podniósł głowę i się przeciągnął.

- Złaź z nowego łóżka, fuuu ! Zejdźże z niego ! – pospieszałam go.

- I kto mówi, że to ja jestem niemiły. – ledwo wygrzebał się z łóżka.

- Co ty tu robisz ?

- Myślałem, że słowa „ Zaczynamy od jutra” są dla ciebie jasne.  

- Haha … To się  uśmiałam.

- Nie ma w tym nic zabawnego. Dziewczyno ty masz problemy z pamięcią.

- Nie powiedziałeś, że przyjdziesz. Mogłeś chociaż zadzwonić.

- Gdybym miał numer …

- Twój problem.

- Mój ? Przepraszam, to nie ja mam problem z przebywaniem wśród płci przeciwnej i nie zachowuję się przy niej jak skończony idiota. Masz 18 lat, a nie 5.– Przesadził. Szybko opuściłam pokój i pobiegłam na dół.

- Hej, no , zaczekaj ! -  nie sądziłam, że jeszcze się odezwie. Chrzanić go. Przeszłam przez niewielki tłum imprezowiczów, zabrałam kurtkę z wieszaka i wyszłam przed dom.  Na szczęście nie było tak zimno, a słońce właśnie zachodziło, więc miałam co oglądać. Usiadłam na schodach. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi. Spojrzałam  za siebie i zobaczyłam Alexa.

- Mogę ?- zapytał.

- Spadaj.

- Hej, sory. Nie powinienem ci wypominać twoich wad. – wad ? serio ?

-  Przestań. Przestań cały czas się ze mnie nabijać, okej !

- Dobra, już nie będę, ok. To co ? Wszystko spoko ?- milczałam- No weź .. sory no nie.

- Niech będzie… - co mam się denerwować. Nieważne. – Dziś miał być pierwszy dzień.

- No tak.

-  Już prawie noc, a ty mnie nic nie nauczyłeś. A tak strasznie chciałeś mi to wszystko pokazać.

- Spokojnie…   jest dopiero 20. Jedna z ważniejszych zasad ?-  zastanawiało mnie co odpowie- Jak jesteś na imprezie … to ? – czekał aż odpowiem.

- To raczej ta impreza jest u mnie.  Jeszcze nieproszenie- Alex spojrzał poirytowany.

-  Ty jak coś powiesz to ręce opadają. A wracając… Jest impreza – trzeba się bawić.

- Taa… Już lecę.

-  Nie narzekaj tylko chodź. – wstał i wystawił mi rękę. – Lekcja-„co dziewczyna ma robić na imprezie” zaczyna się za minutę. Wstawaj.  – Chwyciłam jego dłoń i stałam na już na swoich nogach. Po chwili znaleźliśmy się już w mieszkaniu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie ! <3

Dziś trochę krótszy niż zwykle. Dziękuje, że czytacie *.*

Kocham was bardzo <3

Doprowadzasz mnie do szałuTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon