Droga na sale balową była dość niezręczna. Z resztą , co się dziwić, jak kilka minut temu zrobiliśmy coś takiego. Alex wydawał się nieporuszony tym faktem, za to ja nadal próbowałam się ocknąć. Jednak nie to, co wydarzyło się przed chwilą, a fakt, że wyglądałam dość nieciekawie, był dla mnie dość dużym problemem. Moje włosy przypominały jeden wielki nieład, a sukienka była tak pomięta, jakbym przed chwilą wyjęła ją z pralki. Zdecydowanie nie miałam zamiaru pokazać się ludziom w takim stanie. Na szczęście Alex zgodził się odwieźć mnie od razu do mieszkania. Ponownie wróciliśmy więc do samochodu. Będąc już na miejscu, mocno się zdziwiliśmy. Przy aucie zastaliśmy Gabrielę, która trzymała w ręku papierosa. Nie wiem, czy bardziej zdziwiło mnie to, że paliła, czy sposób w jaki dotarła tutaj, nie mijając nas po drodze. Dziewczyna opierała się o maskę, kiedy zauważyła jak zbliżamy się do niej. Uśmiechnęła się w naszą stronę, po czym rzuciła- Hej, gdzie wyście byli, co ?
- Hm… - próbowałam coś wymyślić.
-Charlotte źle się poczuła i wyszedłem z nią na zewnątrz.
- Tak ? Zemdlałaś, czy co ? Bo wyglądasz, jakbyś leżała przed chwilą w krzakach…- boże… piękna i szczera.
- Właściwie to tak.
- Wiesz, nie radzę ci wracać w takim stanie na bal- Czy Alex twierdził, że ona jest miła ?
- Nie martw się, nie wybieram się tam… Palisz ?
- Tak. Alex też…- spojrzałam na bruneta. Nigdy nie widziałam go z papierosem w ręku. Posłałam mu pytający wzrok, oczekując odpowiedzi.
- Czasem- rzucił chłopak.
- Czasem ? – odpowiedziała zdziwiona Gabriela.- Przecież kiedyś robiliśmy to razem prawie codziennie … Z resztą nie tylko to. Pamiętasz jak …
- Pamiętam – przerwał jej szybko.
- Okej … Chcesz jednego ?- zaproponowała Alexowi i podsunęła mu paczkę papierosów. Chłopak poczęstował się jednym, patrząc na mnie, czy przypadkiem ja nie chcę spróbować.
- Nie, dzięki- odmówiłam, co poskutkowało zdziwieniem Gabrieli.
- Czemu ? – zapytała. – Dlaczego nie chcesz spróbować ? Czyli ty jesteś jedna z tych…
- Tak, ona nią jest. – Alex po raz kolejny wszedł jej w zdanie.
- Ja się chyba już zbieram..- oznajmiłam. Nie miałam już ochoty przebywać w towarzystwie tej panienki. Jeszcze chwila, a pewnie zostałąbym obrzucona niezłym błotem.
- Zawiozę cię Charlie- zaproponował brunet i już otwierał drzwi samochodu, kiedy Gabiela znów się wtrąciła.
- Alex, może zostałbyś jeszcze ze mną, hm ? Musimy nadrobić tyle czasu …
- Ale Charlie…
- Nie , ja sobie poradzę. Zostańcie- zaproponowałam, choć opcja zapiepszania na nogach do domu nie była zbyt atrakcyjna.
- Charlotte, no co ty. Przecież to szmal drogi. Zawiozę cię, a najwyżej wrócę się tutaj później. Wsiadaj do samochodu.
- No to może pojadę z wami. Mieszam obok ciebie, Cher, więc od razu i ja się wrócę.
- Okej, ty też wsiadaj…
***
Zapewne nie trzeba było wspominać, że najbardziej aktywną osobą w samochodzie była Gabriela. Nie było chwili, żeby nie mówiła. Dziwiłam się, bo gdybym ja gadały tyle czasu, na pewno nadwyrężyłabym swój głos.