Rozdział 45

11K 720 80
                                    

Trzy ostatnie dni minęły zaskakująco szybko. W tym czasie  postanowiłam zabrać się za naukę i podciągnąć swoje oceny. Wcześniej nie zwracałam na to zbytnio uwagi, a na każdy sprawdzian przychodziłam nieprzygotowana.  Moje stopnie nie były aż w tak drastycznym stanie, ale teraz miałam okazję, by je choć trochę  poprawić. Z resztą, nic innego do roboty nie miałam. Spędzanie czasu z Alexem było już raczej przeszłością, na Emmę nie miałam co liczyć, dziewczyna naprawdę zaangażowała się w swój związek i każdą chwilę poświęcała Lucasowi.  Ja natomiast zaczynałam się czuć samotna.  Przebywanie  ze samą sobą, przeglądając laptopa non stop już od 72 godzin, nie działało na mnie zbyt dobrze.  Zupełny brak adrenaliny i ciągła monotonność doprowadzały mnie do szału jeszcze bardziej niż Alex.   Naprawdę kiepsko… Choć mogło być  gorzej, bo na śmierć zapomniałam o przyjeździe Patricka.  Była sobota, więc miałam jeszcze do dyspozycji tylko dwa dni, by przygotować mu pokój. Całe pomieszczenie zawaliłam swoimi pudłami. Znalazło się tam też kilka rzeczy Emmy, dlatego miałam argument, by pomogła mi w  porządkach.  Przyjaciółka się zgodziła, choć zrobiła to bardzo niechętnie.  Sprzątanie zajęło nam dobrą chwilę, jak skończyłyśmy zaczęło się ściemniać. Nie musiałam się upewniać, czy Em później wychodzi. To było pewne. Każdego wieczoru wychodziła z Lucasem,  i również dzisiaj.  Wyszykowała się tak szybko, że nawet nie zauważyłam, kiedy wyszła, tym samym pozostawiając mnie na pastwę losu.  Nasze relacje znacznie się pogorszyły. Spędzałyśmy ze sobą coraz mniej czasu, nie mogłam się komu zwierzać, a wspólne mieszkanie wcale nie było miejscem naszych spotkań. Zaczęłam się tym martwić, jednak nie mogłam nic na to poradzić. Emmie już na tym chyba nie zależało…

                                                                                         ***

Niedziela.  Już od samego rana ten dzień mnie zaskakiwał. Po pierwsze- zadzwonił do mnie Alex. Byłam zaskoczona, nie tyle wczesną porą, o której rozmawialiśmy, a propozycją którą chciał mi złożyć. Chłopak zaprosił mnie na wspólny lunch i w dodatku bez obecności Gabrieli. Słysząc to zaniemówiłam,a mimo tego, że bardzo chciałam się z nim spotkać, odmówiłam. Zrobiłam to dla siebie, ratując resztki honoru.  Wspólny obiad byłby dla mnie kolejną pułapką. Znowu zaczęłabym czegoś oczekiwać, a przecież  miałam jeszcze trochę nadziei… Sprawa druga- Emma. Nie wróciła na noc. Lucas zawsze odwoził ją z powrotem, więc jej nieobecność mnie niepokoiła.  Nie chciałam jednak siać paniki, pewnie spędzili razem noc. Ale co jak co, to do niej nie pasowało… I ostatnie.Jak już wcześniej wspominałam, byłam sama w domu, zrobiłam sobie coś do jedzenia i włączyłam  pierwszy, lepszy film. I miałam święty spokój- do czasu.  Usłyszałam pukanie drzwi, ale nie wysiliłam się by pobiec otworzyć. Jednak za chwilę usłyszałam drzwi i  przede mną stanął Alex.

- Fajnie, że odtworzyłaś…- rzucił markotnie.

- Mnie też miło cię widzieć, Alex… Może nauczył byś się zamykać, co ? – dodałam, gdy zobaczyłam drzwi otwarte na oścież. 

- Znowu jesteś zła ?

- Nie- odparłam szybko

- Bo nie chciałaś zjeść ze mną lunchu. Zaprosiłem cię. A potem mówisz, że nie poświęcam ci czasu.

- Bo chyba nie powinnyśmy.

- Co nie powinniśmy ? Jezus… to ja się z tobą nawet spotkać nie mogę ? Serio ?

- Masz dziewczynę.

- Boże, Charlie.  Byłem z nią na jednej randce.

- Ale teraz jesteście razem.

- Nie, nie jesteśmy.

- Ta… A widzę was razem na każdym kroku !

Gdy tylko zorientowałam się, że powiedziałam to, co powinno było pozostać w mojej głowie, zamilkłam i odwróciłam wzrok.

Doprowadzasz mnie do szałuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz