Rozdział 47

8.7K 651 33
  • Đã dành riêng cho eMikka
                                    

To była totalna katastrofa. No…w tamtej chwili nie zdawałam sobie z tego sprawy, bo szczerze mówiąc, nic do mnie nie dochodziło. Ledwo stałam na nogach, a przede mną  była jeszcze droga do domu. Cały czas próbowałam dotrzymać kroku Emmie, która w przeciwieństwie do mnie, trzymała się bardzo dobrze.  Ale przecież  ten scenariusz mogłam  łatwo przewidzieć.  W każdym razie… minęła godzina, a my stałyśmy przy drzwiach naszego mieszkania.  Chwilę zajęło mam, by dostać się do środka. Znalezienie kluczy w torebce było porównywalne do szukania igły w stogu siana, a trafienie nimi do zamka, to nie lada wyzwanie… Jednak, metodą prób i błędów, w końcu znalazłyśmy się w środku. Emma od razu udała się do swojego pokoju, więc mnie pozostało to samo.  Ściągnęłam ubrania i weszłam do pokoju obok.  Jakoś znalazłam łóżko i mimo, że było ciężko, położyłam się na nim.  Wtuliłam się w 36 stopni, które leżało zaraz za mną, po czym  szybko zasnęłam.

                                                                                         ***

Wybudziłam się ze snu, gdy chcąc obrócić się na drugi bok, natrafiłam na przeszkodę. Zdezorientowana, nie mogłam skojarzyć, co takiego znajdowało się obok mnie.  Chwilę zajęło mi, by otworzyć  moje jeszcze zmęczone oczy, ale kiedy już to zrobiłam, totalnie mnie zamurowało. Sylwetka chłopaka, którego widziałam w tym momencie pierwszy raz w życiu, wprawiła mnie w osłupienie. Wyskoczyłam z pod kołdry tak szybko jak to możliwe, zabierając przy tym prześcieradło, żeby móc się czymś w tej chwili okryć.  Już miałam wrzasnąć, by obudzić  nieznajomego, lecz ten ułatwił sprawę, natychmiast otwierając oczy.

- Co do cholery ? – krzyknął.

-  Co ? To ja się pytam, co tu się dzieje !  Co ty w ogóle robisz w łóżku, w moim domu ?!

- Jak to co … mieszkam !

-  Doprawdy ?

- Tak … Jestem Patrick. Dziękuję za miłe powitanie – rzucił ironicznie.

- Och.. – zapomniałam !

-  Myślałam, że jesteś uprzedzona.

- Bo wiedziałam, że przyjedziesz, tylko nikt nie powiedział kiedy dokładnie. Poza tym, wyszłam z domu wieczorem, zostawiając pusty dom, a rano budzę się z tobą w łóżku. Takiego scenariusza nie przewidziałam…

- Okej… ale jak mi wiadomo, ten pokój jest przeznaczony dla mnie, a ty masz własny.

- Najwyraźniej się pomyliłam.

- Tak, stan nietrzeźwości  jest wystarczającym wytłumaczeniem.  Nie musisz przepraszać – dodał i po chwili puścił oczko. Boże…

- Przepraszam, że tak wyszło. Naprawdę nie wiedziałam, że już przyjechałeś.

- Nie szkodz… A wiesz co ? – ponownie się do mnie zwrócił- Myślę, że przestałbym się gniewać, gdybym został poczęstowany pyszną kawą z rana.

Przewróciłam oczami, ale żeby nie traktować gościa niemiło, ruszyłam w stronę kuchni.  

Wstawiłam wodę, po czym skoczyłam się ogarnąć do łazienki.  Spojrzałam w lustro i pierwsze wrażenie  wcale nie było miłe. Już zaczęłam się zastanawiać, czy Patrick był przerażony tym, że po prostu zastał mnie w pokoju, czy tym, że zobaczył moją twarz w takim stanie.  Nie miałam zwyczaju spania w makijażu, lecz poprzedniej nocy nie byłam w stanie nawet trafić do własnego łóżka.  Czym prędzej zmyłam z siebie fatalne resztki make-up’u i  wróciłam do kuchni. Nie byłam zawodowym baristą, ale efekt końcowy zachwycił chłopaka. 

Doprowadzasz mnie do szałuNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ