Rozdział 48

10.7K 741 57
                                    

- A mówiłaś, że nie masz chłopaka ! To jak jest ? Znaczy coś dla ciebie, czy nie znaczy ?

Nie zdążyłam nawet wejść do pokoju, a Collins już zasypywał mnie pytaniami.  Jego dociekliwość dawała się coraz bardziej we znaki… Opowiedziałam mu więc, jak się ma cała sytuacja, jak się poznaliśmy i jak wyglądały nasze  relacje.  Patrick nie ukrywał rozbawienia, gdy opisywałam mu niektóre sytuacje, które miały miejsce w towarzystwie Alexa.  Chłopak wyśmiał nasz zakład, uważając to za dziecinie żałosne. Koniec końców  stwierdził, że gdy nie ten głupi pakt między nami,  to by z naszej znajomości  nic nie było.  Nie miałam pojęcia czemu w ogóle Patricka interesuje moje życie towarzyskie. Bardzo mnie to dziwiło…  Po prostu czekał na moje wyznania, nie zważając na to, że nie widzieliśmy się chyba ze dwanaście lat. Zwierzyłam się mu, choć nie mogłam w pełni zaufać jego osobie, szczególnie, że śmiał się z co drugiej rzeczy, o której wspominałam.

-  Jeśli chciałaś jakiś porad seksualnych, trzeba było zadzwonić do mnie, a nie zakładać się z pierwszym lepszym chłopakiem, mała.

- Oh, daruj sobie…

- No co ? Po co się oszukiwać ? Wiadome, że ten zakład gówno cię obchodził. Spodobał ci się, dlatego to wszystko.

-Ty chyba wiesz wszystko na temat wszystkiego, co ? – zakpiłam i udałam się do kuchni, zostawiając go samego.

Otworzyłam lodówkę, by sprawdzić, co takiego mogłabym ugotować.  Żadną tajemnicą nie było, że ja i kuchnia to dwa różne światy, i w zasadzie sama nie wiedziałam, dlaczego stałam w tym momencie przed kuchenką gazową…Wyjęłam jajka, po czym sięgałam do szafki, by wyciągnąć mąkę.  Chwyciłam  kilogramową paczuszkę, kiedy nagle niesfornie potknęłam się przed samym stołem.  Udało mi się nie upaść, ale część  z opakowania mąki znalazła się na podłodze.  Podniosłam wzrok i ujrzałam Patricka, który obserwował moje poczynania z rozbawieniem namalowanym na twarzy.  

- Nic więcej nie dotykaj i daj działać mistrzowi !

- Ani mi się śni… Sama też sobie coś ugaduje.

- Taa… a przed tym zrujnujesz cały dom.

Fuknęłam z niezadowolenia i zaczęłam zbierać mąkę z podłogi.

- Oh, no daj spokój, Charlie…  Chcesz umrzeć z głodu, czy się zatruć ?

- A weźże się już odwal !- miałam go dość.

Zapadła cisza. Patrick podszedł i zaczął pomagać mi zbierać  mąkę z ziemi. 

- Umówiłam się z Alexem na wieczór – rzuciłam nagle.

- To wyjaśnia to twoje dziwne zachowania. Czemu jesteś taka spięta, co ?

- Nie wiem…

- Stresujesz się.

- Nie wiem… ja po prostu…  No denerwuje się ! W sumie nie wiem po co ci to wszystko mówię !

-  Charlie, uspokój się…

- Jestem spokojna  !

- Boże… typowa dziewczyna.  To, gdzie się spotykacie ?

- Nie wiem.

- U niego ?

- Nie. Nie ma mowy, żebym do niego szła.

- To może tutaj ? – spojrzałam na niego wrogo- Spokojnie… wyjdę na ten czas.  

- Nie wiem..

- A czy jest jakaś rzecz, o której wiesz ? – na te słowa szturchnęłam go w ramię- Ała ! Ja ci się staram pomóc, a ty mnie perfidnie próbujesz pobić. … Słuchaj, może  ugotujemy coś teraz, tak, że zaprosisz go na kolacje, czy coś ? Co on lubi jeść ? Tylko nie mów po raz kolejny „nie wiem” bo stąd wyjdę i będziesz skazana na gotowanie beze mnie.

Doprowadzasz mnie do szałuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz