Rozdział 36

13.9K 697 39
                                    

Mimo, że znałam Gabrielę dosłownie kilka godzin, miałam już powody by jej nie lubić. Dziewczyna zdążyła w tak krótkim czasie pokazać gamę swoich twarzy, zaczynając od tej słodkiej i niewinnej, a kończąc na zdzirowatej. Nie wiem jaki miała problem, ale najwyraźniej moja osoba również nie przypadła jej do gustu. Rzecz w tym, że ja nie uczyniłam nic, co mogłoby ją urazić. Jeśli chodzi o Alexa, to mogłam robić sobie co chcę. Mieliśmy między sobą umowę, więc jakbym nawet chciała, nie zostawiła bym go od tak. Patrząc na nich  w tym momencie, w mojej głowie szalało tornado, a dodatkowo fakt, że brunet nie odrzucił dziewczyny i  odwzajemnił jej pocałunek, wpędzał mnie w rozpacz. Postanowiłam odpuścić...tym razem. Widok ich obojgu ani trochę nie zadowalał, lecz był to dopiero początek gry. Wzięłam ten zakład na poważnie i zamierzałam go wygrać. Pierwszy gol, który należał do Gabrieli wcale mnie nie dołował, wręcz przeciwnie. Dziewczyna poczuła się pewnie, co mogło mi pozwolić na późniejsze  zaskoczenie jej. Zdecydowałam w najbliższym czasie doprowadzić do remisu, a już w późniejszym-  stanowcze prowadzenie.

Kiedy Gabriela odsunęła się od Alexa, spojrzała w moim kierunku i posłała zwycięski uśmiech. Pewność siebie jest zgubna, ale koleżanka najwyraźniej o tym nie wiedziała. Odpuściłam… dając jej pochopną satysfakcję z wygranej.

                                                                         ***

Dzisiejszy dzień od początku mnie zaskakiwał, a właściwie to ja zaskakiwałam sama siebie. Poprosiłam Lucasa, żeby po szkole znalazł trochę czasu, abyśmy mogli się spotkać. Chłopak również  był zdziwiony, bo nigdy wcześniej tego nie robiłam. Musiałam więc od razu podać  przyczynę moje prośby. Chodziło o Alexa. Chciałam, by jego przyjaciel powiedział mi o nic co nie co...co Alex  lubi, jakich dziewczyn szuka.. co w nich najbardziej go urzeka. Do tej pory nie mogłam dowiedzieć się tych informacji od niego osobiście, dlatego też sięgnęłam po artylerię zwaną Lucas Morgan.

- A więc… co dokładnie masz zamiar się dowiedzieć Charlie ?

- Powiedz mi o nim wszystko  co wiesz.

- Aha. A może jakoś konkretniej, hm ?  Wątpię, żebyś chciała poznać wszystkie szczegóły z jego życia…Jest tego sporo, a niektóre są napraw załamujące... Wg to po co mnie o to pytasz ? Przecież ty przez ostatnie dwa miesiące spędzałaś z nim dzień i noc…

- Ta…  jezu, jak coś to tylko  kilka godzin.

- Ale codziennie. Myślę, że dowiedziałaś sie o nim już sporo rzeczy. Choć… jest trochę skryty.

- On, skryty ? Przy mnie zawsze wali prosto z mostu...nawet najbardziej obraźliwą sugestię.

- Być może, ale na pewno nie robi tego celowo.

- I tu bym się kłóciła.

- Hm… Alex wspominał, że uparcie stawiasz na swoim…

- Ah tak ?

- Wspominał o tobie o wiele więcej.- nie powiem, ucieszyło mnie to bardzo. Fakt, że Alex rozmawiał na mój temat ze swoim przyjacielem, był kolejnym pozytywnym akcentem.

- A co dokładniej mówił ci o mojej osobie ?- kusiło mnie, bym o to zapytała.

- A… czyli ty się w nim ten tego ? – trafił w sedno. Nie zaprzeczałam, bo po co ? – Wiedziałem, ze to tak się skończy… Ten urok co ?- kiwnęłam głową-  Wiedziałem.. wiedziałem. Ale nie przejmuj się. Jak coś to z nim pogadam, chcesz  ?

- Nie, absolutnie nie.

- Na pewno ? – podniósł jedną brew. 

- Sama sobie poradzę.- odpowiedziałam stanowczo.

Doprowadzasz mnie do szałuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz