Rozdział 25

14.1K 638 45
                                    

Wspomnienia wczorajszej nocy były dla mnie jak film, który zaciął się w samej połowie. Pamiętałam tylko jak Alex wstawał z łóżka i wychodził z mojego pokoju.  To jedyny moment, który od chwili, gdy wybiegłam z domu Jasona, zapamiętałam. Całe zajście bardzo mną wstrząsnęło, tak że później nie kontaktowałam zbyt dobrze. Byłam wdzięczna, że chłopak zaczekał aż zasnę. Stwierdziłam, że zrobiło mu się mnie żal, albo po prostu miał wyrzuty sumienia. Jednak nie powinien był się obwiniać,  sam przecież ostrzegał mnie wiele razy, żebym nie była łatwą. Wina leżała jedynie po mojej stronie.  Nie chciałam po raz kolejny tego mówić, ale wszystko zmierzało w  tym kierunku- Alex miał rację. Znowu. Dałam się złapać na swoją naiwność i niedoświadczenie.

                                                                                  ***

Poniedziałkowy poranek minął niesamowicie szybko. Nim się obejrzałam, siedziałam już w szkolnej ławce na trzeciej lekcji z kolei. Szczęście mi jednak dopisywało, bo jak do tej pory nie miałam do czynienia z Jasonem.  Bogu dziękowałam, że tak było i modliłam się niezmiernie by tak pozostało. Nie zdążyłam opowiedzieć Emmie o wczorajszym zajściu, ale zaczęłam zastanawiać się, czy aby tej kwestii nie przemilczeć. Przyjaciółka mogłaby rozpętać niezłą burzę.  Na szczęście nie dawałam po sobie niczego poznać, więc Em nie zadręczałam mnie żadnymi pytaniami.  Z Alexem też od ostatniej nocy nie rozmawiałam, zdołaliśmy się tylko umówić, że chłopak odbierze mnie po szkole.  Czekała nas kolejna wspólna lekcja.

W przerwie na lunch znowu ustalaliśmy plan balu halooweenowego. Wszyscy zaczęli zmieniać swoje pary. A kto zaczął wymyślać ? Oczywiście Emma, która zazdrosna o Lucasa i Connie, postanowiła ich rozdzielić,  przyznając chłopaka do swojej grupy. Ostatecznie wylądowałam w parze razem z Alexem. Nie było powodów do świętowania, bo współpraca z nim to wyzwanie dla nie lada super bohatera. Zawsze jednak mogło mi się trafić o wiele gorzej, na przykład Jason… Tu byłby ogromny problem. Zmieniła się również kwestia  przydzielonych zadań. Razem z Alexem dostaliśmy tym razem jedzenie i napoje. Co jak co, ale wolałam dekoracje… zrobiłoby się i byłoby z głowy, a tak trzeba szukać, zamawiać, płacić, rozliczać, aż głowa pęka. Miałam nadzieję, że mój partner choć trochę zna się na ekonomii, bo ja wszystkiego liczyć sama zamiaru nie miałam.

Alex odebrał mnie sprzed parkingu od razu po lekcjach.  Ruszyliśmy, tym razem do jego mieszkania. Chcieliśmy uniknąć obecności kogokolwiek, a że Lucas nie wracał się od razu, tylko skoczył  jeszcze na miasto, postanowiliśmy udać się do ich domu.  W zasadzie nigdy jeszcze u niego nie byłam i ciekawiło mi jak ma urządzone. Miło się zaskoczyłam widząc lokal. Był bardzo schludny i czysty, co głównie powodowało moje zdziwienie. Kolory ścian utrzymane w stonowanych kolorach świetnie komponowały się z ciemnymi meblami. Aż trudno uwierzyć, że ktoś taki jak on mieszka w takim miejscu.  Kiedy chłopak poszedł do kuchni, by przygotować coś do zjedzenia, ja nadal zwiedziałam mieszkanie. Oglądając salon, moją uwagę przyciągnęło pewne zdjęcie umieszczone obok regału z książkami. Na papierze za szkłem widać było Alexa z jakąś młodą ładną brunetką.  Zdziwiło mnie to bardziej niż fakt, że szatyn miał naprawdę sporą kolekcję książek. Zaciekawiona zdjęciem postanowiłam o nie zapytać.

- Hm … Alex ? -  chłopak akurat wychodził z kuchni. – Kto to jest ? – zapytałam wskazując palcem na ładną brunetkę.

-  To… hmm… Gabriela. – odpowiedział.

- To twoja koleżanka ?

- Tak jakby….

-  Mieszka gdzieś daleko … czy jest stąd ? – w sumie sama nie wiem, czemu zasypywałam go tymi całymi pytaniami.

Doprowadzasz mnie do szałuWhere stories live. Discover now