Rozdział 20

15.2K 615 62
                                    

Dzisiejszy dzień rozpoczęłam bardzo dobrze. Wstałam o której należy, zjadłam pożywne śniadanie i drogę do szkoły przemierzyłam pieszo . Mądrze i zdrowo.  Tak też planowałam postępować przez następne miesiące.  To już osiemnaście lat, więc to co robiłam jakoś o mnie świadczyło.Oczywiście, imprez w weekendy nie  skreślałam, już nawet zaplanowałyśmy z Emmą coś na następną sobotę. Jednak  od dziś wypadom w tygodniu powiedziałam stanowcze NIE.

W porze lunchu cała nasza paczka wyszła przed uczelnie i rozłożyła się przy wolnym stoliku. Mówiąc cała paczka, miałam na myśli oczywiści mnie Emmę, Connie, Lucasa i Jasona. Alex najprawdopodobniej nie był w szkole, bo gdyby był na sto procent dotrzymywałby towarzystwa Lucasowi, w końcu poza sobą świata nie widzą. Nie pytałam o szczegóły, wyszłoby jeszcze, że się nim interesuje czy coś. Poza tym miałam z nim na razie się nie zadawać, dość już mi zaszkodził. Connie poruszyła temat balu halloweenowego, a jako że większość biorących udział w tym projekcie była na miejscu, zaczęliśmy wszystko ustalać.

- Mógłby mi ktoś powiedzieć, dlaczego zaczynamy przygotowania tak wcześnie ? Przecież dopiero wrzesień… mamy dwa miesiące. –  bardzo mnie to ciekawiło. Nie rozumiałam o co całe zamieszanie. Przecież to bal szkolny, po co tyle przygotowań ?

- Bale to nasza szkolna tradycja...- zaczęła wyjaśniać Connie.- Dyrektorka bierze je strasznie na poważnie. Wszystko musi być dopracowane i zapięte na ostatni guzik.

- I to dużo wcześniej.- dodał Lucas.

- Ta… jakieś dwa tygodnie przed musi być wszystko wiadome. – Emma też się dołączyła.  Naprawdę się ucieszyłam, kiedy okazało się, że przyjaciółka weźmie udział w przygotowaniach. Z Emmą jednak raźniej.

- Hm… to w takim razie od kiedy musicie przygotowywać bale maturalne ? – zaśmiałam się.

- Pół roku przed.

- Serio ? – to ci wyzwanie.

- Przygotowania ruszają zaraz po balu zimowym.

- To macie bal zimowy ?- Fajna sprawa ! Będąc małą dziewczynką ,oglądałam te wszystkie bajki, gdzie księżniczki stroiły się na bale.  Zawsze podziwiałam te ich piękne stroje. Marzyłam sobie, by kiedyś pójść na taki bal z chłopakiem i tańczyć całą noc. A bal do tego jeszcze zimowy ?- Coś niesamowitego!

- Tak, ze już wiesz dlaczego zaczynamy tak wcześnie, więc skoro już to tobie uświadomiliśmy możesz sobie przydzielić obowiązki. – przytaknęłam, żeby nie było, ze nie chce się udzielać. Tak naprawdę jednak niechętnie się do tego zabierałam. Odpowiedzialność za to wszystko już mnie przytłaczała.

- To co ? Wolisz zając się dekoracjami, czy jedzeniem ?- zapytał Lucas.  Szczerze mówiąc ? Ani to ani to .

- Niech będą dekoracje, ale sama tego robić nie będę ! – postawiłam warunek.

- Ja się tym z tobą zajmę. – zapewniła przyjaciółka.

- No to ja i Jason zajmiemy się jedzeniem. – Oj, Connie i Jason razem. To mi nie bardzo  spasowało. Rzuciłam niewyraźny grymas twarzy, ale zaraz się rozchmurzyłam, kiedy Jason puścił mi oczko.  Tym samym przypomniał mi o piątkowej randce.  Nie mogłam się jej doczekać, byłam naprawdę podekscytowana. 

- A … została jeszcze kwestia muzyki. Może Lucas i Alex się tym zajmą. Zaraz… Gdzie Alex ?-  i mojego rozmarzenia wyrwała mnie Connie.  Alex.

- Nie ma go. Pojechał na kilka dni do rodziców. – oznajmił wszystkim Lucas.

Przynajmniej będę  go mieć z głowy na kilka dni. Wkurzające było to, że  jak tylko o nim pomyślałam to nie mogłam przestać. To mnie doprowadzało do szału bardziej niż te jego chamskie docinki. Nie mogłam pogodzić się z tym, że na swój sposób Alex jednak miał w sobie urok.  Głęboko zakopany, ale miał.  Zawsze dochodził do sedna, może i poprzez bluźnierstwa i obelgi, ale dochodził. Każda nasza kłótnia zakańczała się pozytywnym akcentem i to dzięki niemu. Potrafił w  burzy zlikwidować pioruny, grzmoty i chmury, tak, że zostawiał jedynie delikatny deszcz, który ochładzał miedzy nami spięcia. To było w nim niezwykłe.

Doprowadzasz mnie do szałuOù les histoires vivent. Découvrez maintenant