Rozdział 18

15.1K 628 52
                                    

Po  lekcjach przyjdź na parking.

Wiesz który samochód jest mój.

 Do zobaczenia. Alex.

Zaraz po wyświetleniu wiadomości zaczęłam się  nad wszystkim zastanawiać. Po pierwsze -  od kiedy on  zwraca się do mnie w taki sposób  ? To zbyt formalne jak na niego... Po drugie – Czy on serio myśli, że ja się z nim wybiorę ? Zawsze podejmował każdą decyzję, nie licząc się z moimi odczuciami.To doprowadzało mnie do szału. Kolejną sprawą, która wiązała się z Alexem, było to całe przesłuchanie.  Zaczynałam mieć wyrzuty sumienia. Skłamałam, po raz kolejny  zataiłam prawdę, by go bronić. Wszystko co robiłam z jego inicjatywy zawsze skłaniało mnie do dłuższych przemyśleń.  Nie byłoby problemu, gdyby działał jedynie na moją szkodę.  Niestety Alex pomógł mi również w wielu sytuacjach. Wszystkie pozytywne rzeczy kasowały  te negatywne.  Tak więc każde podsumowanie kończyło się na tym, że dawałam sobie spokój.  Mamy umowę. Alex pomaga mi, a ja jemu.  Nie ma się nad czym rozczulać…

Wraz z ostatnim już dzisiaj  dla mnie dzwonkiem, wyszłam jak najszybciej ze szkoły. Nie chciałam mieć po drodze do czynienia z Alexem, bo na pewno bym mu wtedy uległa i pojechała na to beznadziejne spotkanie.  Parking ominęłam szerokim łukiem, a drogę, która prowadziła mnie zazwyczaj do domu, zamieniłam na inną, na moje nieszczęście,dłuższą.Liczyło się przynajmniej, że nie natrafiłam na bruneta. Cieszyłam się, ale jednak do czasu.  Przed moim mieszkaniem stał dobrze mi już znany samochód. Zaraz za chwilę wyszedł z niego Alex, który nie wyglądał na zbyt ucieszonego.

- Czy ty sobie jaja robisz ?! Czekałem na ciebie pół godziny na parkingu ! Dzwoniłem tyle razy !

- Telefon mi się rozładował. – skłamałam.

- Pieprzenie, sygnał był dobry !

- Mówiłam, że nie chce z tobą jechać !- odkrzyknęłam, po czym szybko minęłam auto i jego kierowcę.

- Charlotte, zaczekaj ! -  już miałam zamknąć za sobą drzwi i zostawić go samego na zewnątrz. – Czekaj ! Nie chciałem, nie chciałem być taki ! – no właśnie. Znowu jakby ściągnął tą maskę chamskiego dupka...Obróciłam się w jego stronę.Próbowałam zachować  powagę i się nie uśmiechać, widząc jak naśladuje minkę słodkiego psiaka. Podwinął górną  wargę i przymrużył oczy. Tym razem ta sztuka mu się udała, bo wyglądał bardzo uroczo. – Charlotte, proszę ?

- Chyba ci się zwroty grzecznościowe pomyliły …

- Yyy… Niech ci będzie. Przepraszam. -  należało mi się  jakieś mistrzostwo, bo chyba pierwszy raz świat usłyszał ja Alexander kogoś przeprasza.

- Za ?- dociekałam specjalnie.

- Za to… że… że nie byłem fair w stosunku do ciebie.

- I ?

- I … za te niemiłe docinki.

- Niech będzie.- powiedziałam usatysfakcjonowana. – to za ile idziemy ?

- Co ? – mocno się zdziwił.

- No jak to co ? Miałeś mnie gdzieś zabrać, nie pamiętasz ?

- No tak… Ale jeśli nie chcesz to nie..

-  No chodź- przerwałam mu, wskazując, żeby wszedł do mieszkania. – Pospiesz się, bo zmienię zdanie. – Alex uśmiechnął się i zaczął do mnie podchodzić.

                                                                             ***

Doprowadzasz mnie do szałuTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang