Rozdział 6

18.4K 769 31
                                    

Co chwileczkę moje ręce zsuwały na dół końce sukienki. Naprawdę nie wiem, co sobie myślałam, kiedy zakładałam tę kieckę. Po części to też wina Emmy, bo strasznie nalegała, bym ją założyła.  Fakt, była ładna, tyle że ledwo zakrywała mi tyłek. Na początku byłam tym faktem skrępowana, ale wchodząc do klubu i widząc, że prawie każda laska ma podobną długość kreacji, trochę zluzowałam.

- Dzisiaj nie będę pić. – oznajmiłam wszem i wobec.

-Taaa… Mam cię przypilnować, czy dasz sobie radę? – Emma zaczęła się nabijać.

- Nie ma takiej potrzeby. Ja już dobrze wiem, jak ty potrafić świetnie przypilnować człowieka. Ostatnio wręcz nie odstawiłaś mnie ani na sekundę, nieprawdaż ? 

  Zapewniłam przyjaciółkę, że może spokojnie mnie zostawić i iść bawić się z Lucasem,  w końcu czekała na to cały dzień. Ja natomiast zaczęłam szukać Jasona. Myślałam chwilę nad tym, co mówił Alex, jednak  zdecydowałam się to zignorować i działać na własna rękę. Rozglądałam się po klubie i  próbowałam wytropić Jasona. Chwile mi to zajęło, ale w końcu go zobaczyłam. Na moje szczęście siedział sam przy stoliku. Taka okazja mogłaby się już nie przytrafić, więc bez zastanowienia ruszyłam w stronę chłopaka. Dojście do niego nie było takie łatwe, ponieważ droga prowadziła przez parkiet, gdzie szalało blisko sto wstawionych osób. Byłam przekonana, że sprawę ze strachem  mam już załatwioną, ale znów spanikowałam. Pierwszym pomysłem, który przyszedł mi do głowy było wypicie czegoś na rozluźnienie. Zmieniłam kierunek i podeszłam do baru. Kupiłam pierwszy lepszy drink, upiłam kilka łyków, po czym miałam zamiar jak najszybciej znaleźć się przy stoliku Jasona.  Jak to na mnie przystało, musiało się coś stać. Przeszłam niespełna dwa mety i nagle połowa zawartości mojej szklanki znalazła się poza nią. Spojrzałam w górę, widząc dużą czerwoną plamę na czyjejś koszuli. Skierowałam wzrok jeszcze wyżej i zobaczyłam Jasona. Tylko nie on…  Jeszcze pech chciał, że ubrał dziś białą koszulę.  Momentalnie strzeliłam buraka.  Było mi tak bardzo wstyd, moja niezdarność sięgała gigantycznych rozmiarów.  Teraz moje szanse na zbliżenie się do niego były równe zeru.

- Ej , co robisz ! -  kurde, był wściekły.

-  Jaa.. ja.. przepraszam. – powtórka z rozrywki. Ledwo byłam w stanie posługiwać się swoja mową. Naprawdę nie wiem dlaczego zawsze tak reaguję. Może to przez ten nagły nawał wszystkich rzeczy , szkoła, imprezy, chłopcy.. Wcześniej nie miałam z tym wg styczności .

- Ah,nie ważne…

- Ja naprawdę przepraszam. Tak mi przykro. – próbowałam ratować sytuacje.

- Już trudno, nieważne. – Chciałam jeszcze coś z siebie wyksztusić, ale Jason  szybko odszedł i zniknął gdzieś na parkiecie.  Dlaczego zawsze musze wszystko pieprzyć ?  Dałam się przyłapać  Alexowi na podglądaniu i  zrobiłam z siebie  idiotkę, próbując tańczyć z Joshem w klubie-.Ale ich wcale mi szkoda nie było.Bardziej żałowałam tego, co wydarzyło się dosłownie kilka minut temu. Wylałam drinka na gościa, który mi się podoba. Porażka ze mnie i tyle.  Dokładnie 10 dni temu spacerowałam z Emma po naszej ulicy i pierwszy raz zobaczyłam Jasona. Od razu mi się spodobał. Później widywałam go jeszcze kilka razy, ale nie było okazji do rozmowy. A teraz… kiedy miałam taką świetną szansę, potraktowałąm go moim drikiem.  To coAlex mówił o mnie wczoraj miało coś jednak do rzeczy.  A wracając do niego. Widziałam go tutaj już kilka razy, za każdym razem z inną dziewczyną. Chłopak naprawdę ma wzięcie. Nie wiem czemu, może po prostu dla innych dziewczyn jest miły, traktuje je inaczej, w przeciwieństwie do mnie.

                                                     ***

- I jak ? Bo widzę, że szanownej księżniczce nie zbyt dobrze idzie ?- Nie musiałam zgadywać. Alex.

- Wiesz, Alex, daj mi już spokój. – miałam już nic nie mówić, ale chciałam wyrzucić to z siebie. Emmy nie było w pobliżu, a Alex był na razie jedyną osobą w pobliżu. – Nic mi się nie udaje ! próbowałam , ale wyszło jak zwykle… Jestem do niczego. – Myślałam, że Alex już  za chwile skomentuje to, co właśnie powiedziałam, ale on tylko zaczął się śmiać. -  Ta… śmiej się. To ci świetnie wychodzi, bo jakoś w byciu miłym nie jesteś.

-  Wiesz, że miałem rację. Nie radzisz sobie z obecnością płci przeciwnej … - nie chciałam z nim dyskutować. Skoro miał rację, to co jak się będę kłócić.  – Widziałem, jak rozlałaś swojego drinka na koszule Jasona, brawo.

- Weź mnie nie dobijaj.

- A to potem, to co to było ?

- Co ? Nie rozumiem … ?

-  No z tym drugim gościem, co ty wg zrobiłaś ?

- Co ja zrobiłam ? To on sam zaczął.

- Zaczął co ? Facet chciał z tobą zwyczajnie zatańczyć, a ty z mordą na niego.

- Po pierwsze to nie nazywa się morda a twarz, a po drugie – dotykał mnie tak jak nie powinien. Co, miałam dać się macać jakiemuś obcemu chłopakowi ?

-  O czym ty wg mówisz, dziewczyno. Jakie dotykanie? O ile mi wiadomo tańczenie w parach to tańczenierazem, blisko siebie.  Może trzymał ręce na twoich biodrach i może czasem dotknął cię swoim ramieniem – to chyba nie gwałt, co? Naprawdę przesadzasz. – spojrzałam na niego poirytowana.  Ale kurde, miał rację. Za bardzo panikuje.

- Jak już wcześniej ci radziłem, zgódź  się na ten nasz układ. Nauczę cię wszystkiego.

- Wszystkiego to znaczy ? –już zupełnie nie nadążałam.

- Nauczę cię jak masz zachowywać się w obecności chłopaków, co robić, a czego nie.  To pomoże ci zdobyć Jasona. Chociaż nie wiem, czy będzie chciał cię znać po tym co dziś zrobiłaś- zaczął się naśmiewać. -Momentalnie spojrzałam na niego wściekła. – Hej, hej… Żartowałem.  A wracają do mojej propozycji.  Nauczę cię każdej rzeczy. Nie będziesz już miała problemów z chłopakami…

- To ty takich świetny w tych sprawach jesteś ?

- A żebyś wiedziała.  To co zgadzasz się ? Pokaże ci wszystko. Jestem facetem, więc łatwo pójdzie. Będziesz miała na kim ćwiczyć.

- Taaa…

- Mówię serio. No, to co ? Zgadzasz się ?

- Nie wiem.

- Jedyna w swoim rodzaju szansa. Ja bym takiej nie zmarnował …- zaczynał sie droczyć.

- No… niech będzie. – Co ? Nie ! Co ja robię ?!

- Na pewno ?

- Tak.- ponownie spojrzał na mnie pytająco- Tak, na pewno.- i  ustalone ...

- Tylko wiesz… w zamiar za to masz nikomu nie wspominać  o bibliotece. Pamiętasz, tak ?

- Pamiętam, pamiętam…

- No to ... zaczynamy. Juto dam ci znać co i jak. Do zobaczenia Charlotte.

- Cześć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam gromadkę czytajacych ! <3

Po pierwsze dziękuję za to, że czytacie i komentujecie. To naprawdę mnie cieszy ^.^ Jestem cała happy, jak czytam to co piszecie pod rozdziałami <3  dziękuję <3 ;*

Miłej soboty kochani <3

Doprowadzasz mnie do szałuWhere stories live. Discover now