5

716 21 6
                                    

Następnego ranka Martyna miała wolne. Miała szczęście, bo od rana czuła straszne nudności. Nie była w stanie nic przełknąć. Ból brzucha nasilił się, a ona była teraz sama w domu. Westchnęła i udała się do kuchni chcąc zrobić sobie gorącą i niesłodzoną herbatę.

Zanim jednak dotarła do kuchni pobiegła do łazienki na dole, gdzie zwymiotowała jego nikłą zawartość. Zadrżała czując jak napinają się jej mięśnie i nadchodzi kolejna fala wymiotów. Nienawidziła tego uczucia. Zatrzęsła się wymiotując trzeci raz.

Odsunęła się od ubikacji dopiero wtedy, gdy była pewna, że kolejna torsja jej nie grozi. Dźwignęła się i podeszła do umywalki. Spojrzała na siebie w lustrze. Przeraził ją ten widok. Blada skóra i worki pod oczami. Była rozczochrana i dziwnie zmęczona oraz obolała. To nie wróżyło niczym dobrym.

Opłukała usta miętowym płynem do jamy ustnej, żeby pozbyć się tego zapachu i poszła do kuchni. Zgarnęła klucze i bluzę na fotelu. Była ubrana w szare dresy i zapięła bluzę pod samą szyję zakładając kaptur, który choć trochę zakrywał jej zmęczoną twarz.

Wsunęła buty i zamknęła drzwi na klucz, który potem schowała do kieszeni. Ruszyła do najbliższej apteki czując jak jej żołądek zaczynał się kurczyć z głodu, ale zje jak wróci. Jeżeli oczywiście znowu nie pójdzie wymiotować.

Kupiła to co chciała i wróciła do ciepłego mieszkanka. Rzuciła pudełka na blat i zrobiła w końcu herbatę. Od razu upiła jej łyk czując jak ogrzewa ją od środka. Następnie zabrała się za robienie musu jabłkowego. Tak. Miała ogromną chęć właśnie na jabłka i zje je choćby nie wie co.

Śniadanie znowu zjadła z dokładką. Rozłożyła się na fotelu i włączyła telewizor szukając czegoś co mogłaby obejrzeć. W końcu trafiła na godny uwagi program. Oparła policzek o swoją dłoń złożoną w pięść i wlepiła spojrzenie w ekran. Co jakiś czas piła herbatę.

W końcu poczuła swój pęcherz. Zgarnęła pudełka i wykonała cztery testy. Odwróciła je do góry nogami czekając kilka minut. To było najdłuższe kilka minut w jej życiu. Doprowadziła się do ładu i umyła ręce. Opłukała twarz i westchnęła.

Podeszła do pułeczki i odwróciła każdy test zakrywając jeszcze wynik. Odliczyła w głowie do dziesięciu i odsłoniła testy. Nic nie widziała. Jej oczy były zaciśnięte. Odetchnęła i znowu policzyła do dziesięciu. Otworzyła powoli oczy od razu dostrzegając wynik.

Usiadła na podłodze. Jej oczy były szeroko otwarte. Ciąża. Była w ciąży. A z kim? Z siwosłosym z imprezy. Pokręciła załamana głową. Nie miała do niego żadnego kontaktu.

Imagine || Park JiminWhere stories live. Discover now