2

1K 30 5
                                    

Jęknęła czując pulsujący ból głowy. Przyłożyła ręke do czoła i zmarszczyła brwi. Zdecydowanie przesadziła wczoraj z alkoholem. Na swoim ramieniu czuła delikatny ciężar, a jej talia była owinięta czyimiś ramionami. Uchyliła powieki mrugając starając się przy tym odgonić ostry ból.

Spojrzała na ciężar na ramieniu. Uśmiechnęła się mimowolnie widząc najmłodszą, która wtulała się w nią śpiąc smacznie. Jej ręce były owinięte dookoła jej brzucha. Dziewczyna pogłaskała przyjaciółkę po głowie i cmoknęła ją w policzek. Idealna pobudka po imprezie. 

Młodsza poruszyła się niespokojnie i przycisnęła do siebie koc jeszcze bardziej uwalniając przyjaciółkę z uścisku. Odwróciła się do niej plecami przytulając ciemnowłosą dziewczynę, która spała do nich wypięta całkowicie ignorując je. Uśmiech na twarzy starszej się poszerzył i cichy chichot opuścił jej malinowe usta. Wstała powoli z łóżka kierując się na dół. 

Dzień bez kawy to dzień stracony. Oblizała powoli swoje usta i zaczęła przygotowywać gorący napój razy trzy. Jej przyjaciółki również z trudem funkcjonowały bez kawy. Stała więc przy kuchence z lekkim uśmiechem czekając aż woda się zagotuje. Kochała te dwie wariatki.

Poznały się w pierwszej technikum. Każda dla siebie wiele znaczy i pomimo różnych przykrych i trudnych sytuacji potrafiły się wspierać i obdarzyć bezgraniczną miłością. Oczywiście, że się kłóciły, ale szybciej za sobą tęskniły niż miałyby się nie odzywać do siebie. Przeszły razem dość wiele i każda uratowała siebie nawzajem. Ona była najstarsza i czuła, że musi się nimi opiekować, najmłodsza wnosiła słodyczy do ich przyjaźni, a ciemna brunetka trzymała je wszystkie razem wnosząc pozytywną energię i wielką siłę.

Wyrwała się z zamyśleń, gdy gwizdek w czajniku dał jej znać, że woda się gotuje. Zrobiła kawę i postawiła na stole. Zajęła sie teraz robieniem śniadania. Musiała pilnować, żeby najmłodsza zaczęła jeść normalnie. Pomagała jej w tym ciemnowłosa brunetka.

Przygotowała więc musli z jogurtem. Ustawiła wszystko na stole i poszła po przyjaciółki. Obudziła najpierw najmłodszą, a ta gdy się tylko odezwała brunetka podniosła się niczym wampir z trumny lustrując wszystko zaspanym wzrokiem.

-Żyj Ewcia. -zachichotała najmłodsza, a najstarsza się dołączyła do jej chichotu.

-No przecież jeszcze żyje. -mruknęła nieobecnym głosem, co spowodowało głośniejszy śmiech jej przyjaciółek.

-Śniadanie zrobiłam. -powiedziała blondynka, a najmłodsza jęknęła niezadowolona. -Paula. -mruknęła poważnie patrząc blondynce w oczy.

-No już idę. -wstała grzecznie i zeszła do kuchni, a jej dwie przyjaciółki ruszyły za nią

Imagine || Park JiminWhere stories live. Discover now