35. Jestem dużym chłopcem

1.9K 102 24
                                    

Damien

– Więc? Zauroczenie ci minęło? – rzuciłem pytaniem od razu, jak Camaro Lay odjechało spod kamienicy.

Lekki uśmiech, który miał na twarzy, zaczął znikać.

– O czym ty gadasz? – Spoważniał i przełknął.

– Naprawdę myślisz, że tego nie widzę? – Przewróciłem oczami. – Lubisz Lay.

– I nic z tym nie zrobisz? – Roześmiał się bez humoru.

– Oczywiście, że nie – odparłem. – Bo wiem, że nie jesteś kretynem i dobrze wiesz, co robić. – Zmrużyłem oczy. – Nie zakochałeś się w Lay, tylko widzisz w niej Maggie, nie? Masz do niej słabość i tyle.

Spiął się na to pytanie. Oczywiście, że tak było. Była do niej podobna.

– Mieliśmy o niej więcej nie rozmawiać. – Zacisnął zęby, a w oczach takich samych jak moje, błysnęła złość.

Maggie to był drażliwy temat. Dziewczyna nie żyła od trzech lat. Została zamordowana w nasze urodziny, tej samej nocy, kiedy nasz trener - Paul zmusił nas do pierwszego strzału. Piliśmy w barze przez resztę nocy, aż zadzwoniła przyjaciółka Maggie i powiedziała Jamesowi, że jego dziewczyna nie żyje.
Zawsze upierał się przy tym, że nie byli razem. Po prostu się przyjaźnili i lubili się odwiedzać od czasu do czasu. Przez jedną z takich schadzek wkurzył ojca, który tak naprawdę bez większego powodu zrobił mu szramę na twarzy.
Do tego wszystkiego na pogrzebie dowiedział się, że Maggie była z nim w ciąży, a odpowiedzialny za jej śmierć był jeden z ludzi Victora.
Nie doczekał kolejnego wschodu słońca i był zapalnikiem dalszego zachowania Jamesa. Po nim było mu o wiele łatwiej po prostu strzelić. Zatracił się.

A teraz ja, chcąc mu przemówić do rozumu, podszedłem do niego bliżej i spojrzałem w takie same oczy jak moje.

– Lay wie? – Uniosłem brwi. Wydawało mi się, że wie. Jeszcze kilka dni temu była bardzo ostrożna.

– Tak, ale staram się nie myśleć o niej w ten sposób. Sorki, stary, ale jak mogłem się nie zauroczyć? Razem ją poznaliśmy.

Zacisnąłem zęby.

– Właśnie nie. Ty masz w głowie tylko zauroczenie, bo jedyne, co robiłeś, to na nią patrzyłeś. Ale to ja ją poznałem i mogłem się zakochać.

– No to chyba możesz mnie zrozumieć, dupku – warknął, rozkładając ramiona. – Sam się śliniłeś na jej widok, gdy ona nawet nie wiedziała o twoim istnieniu. Staram się. Chcę, żeby była moją przyjaciółką. Nie chcę, żeby przy mnie uważała.

James westchnął przeciągle i wyszedł z salonu.
Byłem na niego wkurzony.
I na siebie również.
Po chwili chłopak wrócił z dwoma szklankami i butelką whisky.

– Dawno z tobą nie piłem. Bez Lay – prychnął, nalewając nam alkoholu na dwa palce.

Wziąłem swoją szklankę i wychyliłem całą jej zawartość na raz.

– Przepraszam, jeśli moja dziewczyna nam przeszkadza, kretynie – skwitowałem, aż się skrzywił.

– Nie, znaczy... – Odchrząknął. Spojrzał na swoją szklankę i zanim mówił dalej, wypił drinka. – Nic do was nie mam, po prostu czasami tęsknię. – Wzdrygnął się. – Uch, to zabrzmiało jeszcze gorzej.

– Wiem. – Pokiwałem głową. Może nie znaliśmy się od urodzenia, ale to nam nie przeszkodziło mieć więzi. Kurde, facet wyglądał jak ja, musiałem wiedzieć o nim wszystko, na wypadek gdybym miał się pod niego podszywać. Niemal uśmiechnąłem się na swoje myśli. W szkole parę razy się to zdarzało.

WYZWOLONY [CZ.2] Where stories live. Discover now