12. Jest różnica?

2.3K 121 8
                                    

Damien

Byłem wściekły.
Widziałem, jak Lay patrzy na mnie ostrożnym wzrokiem, bo z wstrzymywanej złości trzęsły mi się ręce. Pewnie już dawno kazałaby mi się przesiąść i to ona by prowadziła, ale piła.
Oddychałem głęboko, chcąc się uspokoić. Nie chciałem jej straszyć.
Czułem, że straciłem kontrolę nad wszystkim, co musiałem ukrywać.
Ukrywałem ich, bo to nie było życie dla Lay. Ona zasługiwała na coś lepszego, niż myślenie o mafii, o potencjalnym porwaniu, czy nawet morderstwie, popełnionym dla zabawy i tylko po to, by się na mnie odegrać.
A James...James był sporym niedomówieniem z mojej strony. Powinienem wcześniej o nim wspomnieć, ale to wiązało się z ujawnieniem kolejnego sekretu, którego nauczyłem się strzec. Tak dobrze, że nawet moja dziewczyna nie miała o niczym pojęcia. I teraz to miało się na mnie odbić. Spieprzyłem. Tym bardziej, że James nie był tylko moim bratem. Byliśmy identyczni. Był moją drugą połową. Jeśli myślałem, że uda mi się ukryć przed sobą nawzajem jego i Lay, to się przeliczyłem. W końcu moje dwa światy miały się spotkać i połączyć na dobre.

Dziesięć minut później dziewczyna usiadła na kanapie, patrząc w jeden punkt.
W salonie jedynym źródłem światła były białe lampki, migoczące na choince, którą dzisiaj ubierała.

Zrobiłem kilka kroków w jej stronę, aż usiadłem naprzeciwko niej na stoliku.
Cicho zatrzeszczał przez mój ciężar, ale miałem to gdzieś. Jednak przez ten dźwięk dotarło do mnie, że już kiedyś tak rozmawialiśmy. Dokładnie w tym samym miejscu.
Nie patrzyła na mnie, a jej policzki były coraz bardziej zaczerwienione przez alkohol.

– Lay, spójrz na mnie. – Gdy tego nie zrobiła, złapałem jej podbródek dwoma palcami i uniosłem go tak, by złapać jej wzrok.
Gdy tylko nasze oczy się spotkały, usłyszałem, jak nerwowo wciąga powietrze.

– Powiedz mi wszystko – poprosiła drżącym głosem, łapiąc moją dłoń w swoje dwie i ściskając ją lekko. – Ale tym razem naprawdę wszystko.

Wziąłem głęboki oddech i zacząłem układać w głowie wszystko po kolei.

– James to mój brat bliźniak – zacząłem. – Nie wychowywaliśmy się razem. Poznaliśmy się dopiero, gdy Victor po mnie przyjechał.

– On też robi to, co ty? – Skrzywiła się, nie spuszczając ze mnie swoich dużych, szarych oczu.

– Byliśmy razem szkoleni. Strzelania, ukrywania się, tłumienia emocji, myślenia jak ofiara. Znam wszystko, tylko po to, by w razie ucieczki dogonić ofiarę i ją zaskoczyć – odparłem. – Victor uczył nas wszystkiego od kiedy skończyliśmy trzynaście lat. – Tym razem to ja się skrzywiłem, gdy Lay pokręciła głową.

– Nadal nie mogę pojąć, jak Charlie na to pozwolił.

– A miał wybór? – zapytałem, uśmiechając się z napięciem. – Moja matka zadbała o to, bym był z dala od Victora, prosząc Charlesa, by się mną opiekował. Kiedy umierała, powiedziała mu prawdę, a on podzielił się nią ze mną, gdy do naszych drzwi zapukali Victor i chłopak, który wyglądał identycznie, jak ja.

– Jaką prawdą?

– Vic jest moim ojcem – powiedziałem, a ona przygryzła wargę, jakby się tego spodziewała. Nie było żadnego szoku. Zresztą, czemu miałby być? Widziała go, a jestem do niego podobny. Wystarczyło połączyć fakty.

– A co z moim ojcem? – zapytała. – Dlaczego przyszedł?

– Charlie powiedział mu o wszystkim, zaraz po tym, jak matka umarła. Pojawiał się tylko w momentach, kiedy czegoś chciał w związku z firmą Charlesa, albo był zmuszony przez Victora, który go szantażuje i wykorzystuje do niszczenia mojego spokoju. To dlatego zjawił się tamtego dnia. Victor kazał mu namieszać, a Louis nawet nie wiedział, jaki dramat z tego wszystkiego wyniknie.

WYZWOLONY [CZ.2] Where stories live. Discover now