38. Wciąż we mnie jesteś, pajacu

1.8K 101 31
                                    

Lay

– Ta jest śliczna. – Ri wskazała na czerwoną, krótką sukienkę.

Spojrzałam na nią ze zdumieniem.

– Chcesz ją przymierzyć? Jest czerwona – powiedziałam najbardziej oczywistą rzecz.

– Oszalałaś? – wypaliła. – Mam na myśli, że ty musisz ją przymierzyć.

– Nie wiem – wymamrotałam, patrząc na kieckę.

Była króciutka.
Aż za krótka.
I na pewno byłaby po prostu przesadą, ale sięgnęłam po wieszak, na którym wisiała i dodałam do całej reszty.
Przyda się.

Jeszcze przez kilka minut chodziłyśmy między wieszakami, wybierając spośród setek sukienek te, które nam się spodobały i chciałyśmy je przymierzyć.
Wszystkie, które Rina miała przewieszone przez ramię były czarne.
U mnie też przeważał ten kolor, bo umówmy się, czarne sukienki były ładne, eleganckie i wypadałoby mieć co najmniej jedną w swojej szafie.

Wróciłyśmy do chłopców, którzy okupowali fotele naprzeciwko przymierzalni. Namierzyli je, gdy tylko weszliśmy do sklepu i nie ruszali się z nich.
Damien jeszcze wczoraj wieczorem męczył się z ogromnym łóżkiem, które tak bardzo chciał kupić i wraz z Liamem nieomal stracili życie na wąskich schodach, próbując wnieść na górę wszystkie części. A potem przeklinał pół nocy przy składaniu tego cholerstwa. To łóżko było naprawdę wysokie. Przy najbliższym upadku z niego, skrzywdzę Damiena tak, jak skrzywdzi mnie wtedy podłoga.
Jeszcze dołożyłam mu do bólu głowy moje zakupy i tym sposobem patrzył na mnie jak tygrys, który miał skoczyć na swoją ofiarę i zrobić wszystko, by ją złapać.
Jednak nie robił nic w tym kierunku.
Po prostu patrzył.
A mi przez to było jeszcze trudniej.
Czemu czasami nie potrafiłam się ogarnąć i myślałam przy nim tylko o jednym? To było uciążliwe, tym bardziej, że był tak zrzędliwy od rana, że to przechodziło już ludzkie pojęcie.

A jakby tego było mało wyglądał niedorzecznie gorąco w zwykłej, białej koszulce i czarnych jeansach z dziurą na jednym kolanie.
A żeby dobić mnie jeszcze bardziej, jak zwykle darował sobie golenie rano, więc miał na szczęce ciemny zarost, a moje majtki stawały w ogniu, na sam jego widok.
Przez to, co ze mną robił, miałam ochotę mu dopiec.

Ri weszła do przymierzalni, a ja chwilę po niej do następnej.
Sięgnęłam po pierwszą sukienkę.
W sumie było ich sześć.

Ta w moich rękach była koloru butelkowej zieleni. Dopasowana, ale nie byłam przekonana do długości.
Odsunęłam zasłonkę i pokazałam się Damienowi, który teraz uważnie skanował mnie wzrokiem, zatrzymując się dłużej na moich nogach.
Poświęciłam się i założyłam dzisiaj wysokie sandałki, by widzieć jak będą wyglądać z sukienką.
A skoro miałam je na sobie, to moje już i tak długie nogi, praktycznie nie miały końca.
Tylko, że ta kiecka je skracała przez swoją długość.

Nic nie mówiąc i czekając na werdykt jedynego sędzi, uniosłam brwi ze zniecierpliwienia.
W końcu spojrzał mi w oczy i pokręcił głową.
Czyli tu się zgadzamy.
Odpada.

Chwyciłam kolejną, długą i bordową, z rozporkiem na lewej nodze, sięgającym prawie do biodra. Jeszcze trochę i byłoby widać gumeczkę majtek.
Nie podobało mi się jednak to, że sukienka miała spory dekolt.
A ja nie miałam sporych piersi, więc czułam, że tę również odwieszę przez to, że gdybym się nachyliła, cały teatr byłby na wierzchu. Bez przesady. Musiałabym użyć taśmy.
Znowu odsunęłam zasłonkę i stanęłam kilka kroków od Damiena.
Ciągle obserwował mnie w milczeniu, takim samym, jakim ja go obdarowałam i lekko pokręcił głową.
Wiedziałam, że sukienka odpada, ale chciałam go trochę podenerwować.
Specjalnie zrobiłam większy krok lewą nogą, przez co rozporek pokazał całą nogę i kawałek biodra, na co rozszerzył błyszczące już oczy.
Kompletnie nie zwracałam uwagi na Zeda i Rinę, którzy dyskutowali o jej sukienkach. Chłopak miał głowę w środku przymierzalni, więc nie przejmowałam się, że coś zobaczy.

WYZWOLONY [CZ.2] Where stories live. Discover now