26. Nie zapomnę ani jednego słowa

1.9K 98 21
                                    

Zed

Podjechałem pod pierwszy lepszy hotel i zaparkowałem, patrząc na telefon. Ledwo żyłem, a umówmy się, kochałem spać. Więc ten budynek może nawet zacząć płonąć, ale nic mnie nie odciągnie od łóżka. Wziąłem portfel i wysiadłem z samochodu. Wyciągnąłem jeszcze torbę i schowałem w niej wszystko, co mam. Wszedłem na korytarz i podszedłem do recepcji, przy której stała drobna blondynka.

- W czym mogę pomóc? - zapytała nienaturalnie wysokim głosem, irytującym jak cholera. Jezus, potrzebowałem snu. Wszystko mnie drażniło.

- Jeden pojedynczy pokój - odparłem, ziewając przy tym. Nienawidziłem zatrzymywać się w hotelach, ale też nie zamierzałem spać w samochodzie.

- Pojedynczy? - Uniosła swoje wymalowane na czarno brwi, a makijaż na czole zaraz zacznie jej przez to odpadać. - Jest pan pewien? - Stuknęła o dolną wargę językiem, chyba się uśmiechając.

- Nigdy nie byłem bardziej pewien - prychnąłem, zniesmaczony jej zachowaniem. Dziewczyna nie takiej odpowiedzi oczekiwała, dlatego spod jej tapety można było zobaczyć, jak stanęła w płomieniach. Zresztą, nie byłem przekonany, czy w ogóle była pełnoletnia. Szybko załatwiłem wszystkie papierkowe sprawy związane z pokojem i zabrałem swoją kartę, kierując się do windy. Kiedy w końcu to metalowe pudło zjechało, wpakowałem się do środka i oparłem o tylną ścianę, patrząc na tę laskę. Zagubiona patrzyła wszędzie, tylko nie w moją stronę, a ja doszedłem do wniosku, że muszę znowu zacząć nosić sztuczną obrączkę. Albo jak najszybciej ożenić się z Riną, żeby te dziewczyny wiedziały, że jestem, do cholery, zajęty. Od zawsze dziewczyny mnie trochę przerażały. Wjechałem na trzecie piętro i ruszyłem długim, białym korytarzem do pokoju czterdzieści cztery. Otworzyłem drzwi kartą i rzuciłem torbę zaraz przy drzwiach.

Pokój był mały, ale luksusowy. Ściągnąłem koszulę i od razu wrzuciłem do przegrody mojej torby. Spodnie wylądowały w tym samym miejscu i wręcz wskoczyłem na materac, gotowy ustanowić nowy rekord w szybkim zasypianiu. Przytuliłem się do poduszki i zamknąłem oczy. Ale nie było mi to dane, bo dostałem powiadomienie. Warcząc pod nosem, uniosłem rękę i wziąłem w dłoń telefon, który zostawiłem na stoliku nocnym. Kiedy przeczytałem, kto do mnie napisał, od razu wcisnąłem zieloną słuchawkę, aby choć na chwilę usłyszeć jej głos.

- Wszystko dobrze? - zapytała, zachrypniętym głosem, który bardzo mi się podobał. Nawet za bardzo.

- Dlaczego nie śpisz? - Odwróciłem się na plecy, żeby było mi wygodniej.

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - prychnęła i byłem przekonany, że właśnie przewróciła oczami. - Jesteś cały? Wszystko w porządku? - dopytała.

- Rina, przyjechałem tu tylko załatwić formalności związane z firmą taty, spokojnie - zrobiłem przerwę, żeby ziewnąć, ale teraz przeszła mi ochota na spanie. - Ty też nie odpowiedziałaś na pytanie.

- Martwię się o ciebie - wypaliła, a mnie ogarnął szok. Nie sądziłem, że kiedy wyjeżdżam nie śpi po nocach, zastanawiając się, co robię. Zwłaszcza, kiedy mówiłem jej, że nic złego się nie dzieje. - Nie wiem, dlaczego, ale kiedy zawsze wychodzisz, zadręczam się tym, gdzie jesteś i co robisz. Chociaż zawsze mi mówisz, kiedy jedziesz i co będziesz robił. Ale dzwonię w innej sprawie, głównie, żeby powiedzieć, że za tobą tęsknię i mam nadzieję, że jutro wrócisz i...

- Przerwij na chwilę - przerwałem ostro, żeby skończyła na chwilę swój monolog. Jej słowotok był niepokojący, w dodatku zaczęła lekko seplenić. - Piłaś?

- Trochę? - Bardziej zadała pytanie, niż odpowiedziała.

- Trochę? Nie wiesz, co mówisz.

- Zaprosiłam Lay, a wiesz, jak czasem kończą się jej wizyty. Polała mi trochę za dużo i teraz mam wrażenie, że jeśli zaraz nie pojawisz się obok mnie, to oszaleję. Damien po nią przyjechał może z godzinę temu i zostawiła mnie samą. Trochę było z tym zamieszania, bo była tak zalana, że go nie rozpoznała po ciemku i myślała, że to...no ktoś zły. Musiała się uspokoić, ale udało się i pojechali. No i zostałam sama. I przez to myślałam o tobie i przestraszyłam się, że może jesteś gdzieś, gdzie jest niebezpiecznie.

WYZWOLONY [CZ.2] Where stories live. Discover now