28. Musisz przestać

1.9K 105 17
                                    

Lay

Kilka godzin później mój telefon rozdzwonił się, budząc mnie z krótkiej drzemki.

– Co? – Odebrałam.

– Ładnie się witasz. – Po drugiej stronie odezwał się Zed swoim niskim głosem.

– Obudziłeś mnie – burknęłam, jakby to było wystarczające wyjaśnienie.

– Ubieraj się, zaraz po ciebie przyjeżdżam – powiedział.

– Po co? – Zmarszczyłam brwi.

– Musimy coś zrobić z Damienem.

– A ja po co wam jestem tam potrzebna? – jęknęłam, nie chcąc wstawać z wygodnego łoża.

– Musisz zawsze tyle pytać? – warknął. – Podnoś tyłek i czekaj na mnie.

– Myślałam, że po kolejnej randce w końcu się rozluźnisz, Zedie – burknęłam.

– Zaraz przetrzepię dupę twojej dziewczynie – powiedział do Damiena, który musiał być niedaleko. – Będę za piętnaście minut – dodał i rozłączył się.

Rzuciłam telefon na materac i znowu jęknęłam w poduszkę.

– Czemu każdy z nich chce mnie uderzyć? – sapnęłam sama do siebie.

Nie miałam ochoty się ruszać. Cudem było to, że byłam dziś w szkole.
Pociągnęłam nosem przy swojej bluzce i skrzywiłam się sama na siebie.
Czując presję czasu i tego, że nie byłam teraz w najlepszej formie, zwlekłam się w końcu z łóżka i od razu ruszyłam wziąć najszybszy prysznic w życiu.

Cztery minuty później spomiędzy stert koszul wyciągnęłam swoje ciuchy.
Czarne, obcisłe spodnie i bordowy sweter, którego przód wciągnęłam w spodnie.
Rozczesałam włosy i związałam je w niechlujny kok.
W chwili kiedy chowałam telefon do kieszeni, rozległo się głośne trąbienie.
Przewróciłam oczami i wybiegłam z loftu w stronę Jeepa.
Wspięłam się i usiadłam na skórzanym fotelu, przelotnie uśmiechając się do Zeda.

– Co takiego się dzieje, że zerwałeś mnie z łóżka? – zapytałam słodko, zabijając go jednocześnie wzrokiem.

Byłam gotowa się dzisiaj rozpłakać bez powodu, więc naprawdę wolałam zostać sama.
Ale wszystko przez niego szlag trafił.

– Damien oszalał – powiedział tylko.

Aha.

– Przyszedł do pracy po dwóch tygodniach urlopu, bo musiał ogarniać sprawy mafii i jak tylko przekroczył próg salonu to oszalał? – Uniosłam prawą brew.

– Dokładnie. – Skinął głową, przytakując na mój wywód.

Skrzyżowałam ramiona na piersi i oparłam się wygodniej, obserwując drogę do salonu.
Upłynęła nam ona w przyjemnej ciszy.

Od razu gdy Zed wyjął kluczyki ze stacyjki, wysiedliśmy z Wranglera i weszliśmy do salonu.
Przy biurku zaraz obok wejścia, siedziała znudzona Cora, ze słuchawkami w uszach.
Zbliżała się dziewiąta i zaraz mieli zamykać. Tym bardziej nie rozumiałam, po co miałam tu być o tej porze.
Wyciągnęłam jedną słuchawkę z ucha dziewczyny i poklepałam nią w jej czoło.
Uniosła głowę, gotowa zapewne nakrzyczeć, ale widząc mnie, uśmiechnęła się.

– Cześć, mała – odparła wesoło i wstała, by mnie przytulić.

Prychnęłam na przezwisko, które nie miało sensu. Byłam od niej wyższa o dobre kilka cali.

– Och. – Uniosła brwi. – Właściciel też wrócił. – Uśmiechnęła się złośliwie do Zeda, który stał za mną, bawiąc się kluczykiem od auta.

WYZWOLONY [CZ.2] Where stories live. Discover now