33. Jak ty urosłaś!

2.3K 104 19
                                    

Lay

Jęknęłam w poduszkę, gdy usłyszałam mój głośny dzwonek.
Kto, do cholery dzwoni do mnie w poniedziałek rano? Jeśli to nie z wiadomością, że lekcje odwołane, to niech się pieprzy.

Podniosłam głowę z mięciutkiej poduszki, ignorując już fakt, że obok mnie nie było Damiena. Tym bardziej, że w tym domu była siłownia, a on lubił ćwiczyć rano.
Sięgnęłam po telefon i zmarszczyłam brwi, widząc kto dzwoni.

- Halo? - zapytałam, przecierając oko wolną ręką.

- Skarbie, pewnie się ucieszysz z mojej prośby - zaczęła mama.

- Po co dzwonisz tak wcześnie? Coś się stało?

- Daj mi powiedzieć! - Roześmiała się. - Czy masz dzisiaj coś ważnego w szkole?

W myślach przebrnęłam przez mój plan zajęć i nie przypominałam sobie o żadnych sprawdzianach, czy projektach.

- Nie.

- Możesz sobie darować ten dzień w szkole, prawda?

- Ale czemu? - W duchu podskakiwałam z radości, ale co mama ode mnie chciała w poniedziałek rano?

- Mam niespodziankę, która na pewno ci się spodoba...w większej części - mruknęła.

- Och - powiedziałam specjalnie. - W sumie to... - Spojrzałam na lewą dłoń, gdzie nadal lśnił pierścionek. Chryste, to nie był sen. - ...też muszę ci coś pokazać - skończyłam zdanie.

- Dobrze, kochanie. Pakuj tyłek do samochodu i przyjeżdżaj. Tylko... - zawiesiła się. - ...przyjedź sama, dobrze? Później mi podziękujesz. - Roześmiała się.

- W porządku - zgodziłam się i rozłączyłam.

Musiałam się zbierać.
Więc Damien również.
Wstałam z łóżka i założyłam wczorajsze ubrania.
Wyszłam na korytarz i nasłuchiwałam.
Chłopak był już w łazience, więc mogłam poczekać jeszcze kilka minut.
Zeszłam po schodach i ruszyłam do salonu, a następnie do połączonej z nim kuchni.
Chwyciłam miskę z owocami i zjadłam pięć truskawek. Poszperałam w szufladach i znalazłam kilka tabliczek czekolady.
Gdy pochłonęłam pół batona, usłyszałam hałas na górze, a po chwili Damien zszedł ze schodów.

- Lay? - zawołał.

- W kuchni - powiedziałam, biorąc ostatni gryz czekolady i wstając ze stołka barowego. - Cześć - przywitałam się z nim i dałam buziaka z zamkniętymi ustami.

- Wiecznie jesz - skomentował, na co dostał ode mnie kuksańca.

Uśmiechnął się durno i pocałował mnie jeszcze raz, tym razem dłużej.
- Podwiozę cię do szkoły - powiedział i sam ukradł jedną kostkę czekolady.

- Podwieziesz mnie do domu - poprawiłam go. - Mama do mnie dzwoniła, gdy brałeś prysznic i prosiła, bym przyjechała i darowała sobie szkołę.

- Niby po co? - Zmarszczył brwi, a ja wzruszyłam ramionami. - Musimy jeszcze po drodze zahaczyć o loft.

- To idealnie, bo muszę wziąć prysznic i zmienić te ciuchy. - Westchnęłam, przypominając sobie, że mam na sobie wczorajsze, wygniecione już ubranie.

***

- Dzisiaj kończę o czwartej, więc będę wcześniej w domu - poinformował mnie Damien, gdy już staliśmy pod domem mamy i Charlesa.

- Wrócę Blue, bo wciąż tylko tu stoi. - Uśmiechnęłam się do niego. - Nie wiem, kiedy powiedzieć. Moja mama oszaleje, wiesz o tym? - Spojrzałam na pierścionek.

WYZWOLONY [CZ.2] Where stories live. Discover now