62. Dziękuję

1.8K 100 4
                                    

Początek września

Lay

- Nie jesteś głodna? - zapytał mnie Damien.

Kolejny już raz, gdy mijaliśmy następną restaurację, knajpkę, fast-fooda, gdziekolwiek gdzie można było cokolwiek zjeść.

- Nie, nie jestem - prychnęłam. - Mam mieć jeszcze większy brzuch?

- Nie przeszkadzałoby mi to. - Pokręcił głową, skupiając się na drodze.

Jechaliśmy już jakieś pół godziny autostradą numer pięć.
Odpaliłam nawigację w swoim telefonie i obserwowałam.
Do Los Angeles z naszego miasta droga zajmowała niecałe dwie godziny samochodem.
Damien pokonał trzy czwarte trasy w niecałą godzinę.
Może dlatego, że autostrada była pusta, a tylko co jakiś czas mijaliśmy ciężarówki.

- Wiem, że ci to nie przeszkadza - odparłam.

Damien zawsze nie potrafił oderwać ode mnie rąk.
Ale wraz z ciążą przybyło mi kilka kilogramów, które doprowadzały go do szaleństwa.
Piersi były większe, biodra lekko się zaokrągliły, a brzuch był już bardzo okrągły i bardzo widoczny.

Tydzień temu pierwszy raz poczułam, jakby trzepotanie w brzuchu i nie, nie było to akurat spowodowane przez pluszaka obok.
Kiedy kopnęły leciutko kilka razy, dotarło do mnie, co posiadam i co będę miała do końca życia.

Kochającego mężczyznę.
Dzieci.
Nawet psa i dom z wielkim ogrodem.
To się wydawało takie nierealne, a jednak działo się naprawdę.

- Lay, czy ty znowu płaczesz bez powodu? - Chwycił mnie za rękę i ścisnął lekko palce.

- Nigdy nie płaczę bez powodu - wydusiłam, ocierając szybko załzawione oczy.

- Boli cię coś? - Oderwał wzrok od drogi i skupił go na mnie, patrząc uważnie.

Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się.

- Po prostu znowu dotarło do mnie, co mam - wyjaśniłam nieśmiało i spojrzałam na niego.

Jego oczy natychmiast złagodniały.

- Zawsze będziesz to mieć, LayLay - dodał i pocałował mnie w lewą dłoń, którą nadal ściskał, pocierając pierścionek palcem, tak jak zawsze to robił.

- Myślisz, że nie będziemy im przeszkadzać? - zapytałam po kilku minutach jazdy.

- Mam to gdzieś, chcę zobaczyć, kim jest dziewczyna, która doprowadziła mojego brata do stanu, w jakim ja jestem od ponad roku - stwierdził z uśmiechem.

- Ja też - zgodziłam się. - Na pewno jest piękna. James się nią zachwyca. - Wyszczerzyłam się, nie mogąc się już doczekać, aż ją poznam.

- Pewnie tak. Ale ty jesteś piękniejsza - poprawił.

- No jasne. - Przewróciłam oczami. - Szczególnie z brzuchem ciążowym.

- Przez niego jesteś jeszcze piękniejsza - zarzekł się, a mi znowu zebrało się na płacz.

- Ugh, przestań! Dobrze wiesz, że teraz płaczę, co chwilę! Robisz to specjalnie - fuknęłam.

- Może. - Wzruszył ramionami, mrugając do mnie.

***

- Na najwyższym piętrze? - zapytałam, zszokowana, gdy Damien wcisnął ostatnie piętro, na które prowadziła tylko ta jedna jedyna winda.

- Tak. - Skinął głową, opierając się jednym ramieniem o ścianę.

- Ale tam jest penthouse. - Zdziwiłam się.

WYZWOLONY [CZ.2] Where stories live. Discover now