20. Chcę

2K 115 13
                                    

Lay

Było mi gorąco.
Piekielnie gorąco.
Z trudem otworzyłam oczy, czując już na wstępie, że kręci mi się w głowie, a tylko leżałam.
Przełknęłam z trudem ślinę, łapiąc za gorące ramię, którym byłam owinięta.
Damien spał w najlepsze, chrapiąc co chwilę.
Odczepiłam jego ramię od swojej talii i położyłam na poduszce, na co mruknął przez sen.

Podniosłam się, siadając na łóżku. Teraz zawroty były jeszcze większe i poczułam, jak ogarniają mnie nudności.
Oddychałam głęboko i powoli, tak jak zawsze, gdy takie coś się działo.
Miałam już tego dość.
Przed porwaniem stresowałam się wynikami w biegach i tym, jak mi pójdzie w nich po świętach, a teraz doszły do tego zbyt realistyczne koszmary, które kończyły się nudnościami.
Dopiero kiedy widziałam normalnie, bez kolorowych mroczków za każdym razem, gdy mrugałam, wstałam z łóżka i weszłam do małej łazienki przydzielonej do sypialni.

Najwięcej miejsca zajmowała wanna, w drugim narożniku stał prysznic, zaraz obok niego przy drzwiach był sedes, a naprzeciwko umywalka i duże, prostokątne lustro.
Mimo swojego stanu, lekko się uśmiechnęłam, gdy zauważyłam, że w kubku są dwie szczoteczki do zębów.

I niech mi nie wmawia, że nie jest słodki, robiąc tym samym takie małe rzeczy, przez które moje serce topnieje.

Ochlapałam twarz wodą, umyłam zęby i postanowiłam wskoczyć pod prysznic, mając nadzieję, że przez to lepiej się poczuję.

Jednak, gdy już ubrana w legginsy i bluzę, schodziłam na dół, nadal czułam lekkie zawroty i zaczynała boleć mnie głowa.
Weszłam do kuchni, z zamiarem przekąszenia czegoś, lecz gdy zza ściany wyszedł James, standardowo, jak to ja, nie zdążyłam wyhamować.
Chłopak przytrzymał mnie za biodra, gdy zachwiałam się po naszym zderzeniu.

– Lecisz na mnie, gwiazdko? – Uśmiechnął się do mnie.

Kiedy już wiedziałam, że nie upadnę, odsunęłam się od niego i pokręciłam głową.

– Przepraszam – wydukałam, ominęłam go i ignorując jego zaczepkę, weszłam do kuchni.

– Często przepraszasz. – Uniósł na mnie brwi, skanując mnie uważnie czarnymi oczami, takimi samymi jak u Damiena.

Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi. To ja na niego wpadłam, jak mogłabym nie przeprosić?

– To ja na ciebie wpadłam – odparłam po chwili.

– Nie chodzi mi o to. – Po jego tonie czułam, że się uśmiecha, ale byłam zbyt zainteresowana winogronem, leżącym na białym półmisku, by na niego w tym momencie patrzeć.

– A o co? – zapytałam z pełnymi ustami.

– Nie mówi się z pełną buzią – prychnął, gdy w odpowiedzi wpakowałam do ust kolejne winogrono. – Chodzi mi o to, że jesteś bezkonfliktowa.

– Skąd możesz to wiedzieć? – Odwróciłam się na stołku barowym w jego stronę. – Może jestem kłótliwa.

– Nie szalałaś, gdy Travis cię zdradził, ani gdy do ciebie przyszedł, by pokazać zdjęcia Damiena i tej szmaty – mówił. – Damienowi również często schodziłaś po prostu z drogi, cały czas czekając.

– Nie zależało mi na związku z Travisem na tyle, by pokonać swoją aspołeczną naturę i robić sceny przed całą szkołą. Skąd wiesz te wszystkie rzeczy? – zapytałam ponownie.

– Mówiłem ci, że cię znam. – Uśmiechnął się.

– Później. – Westchnęłam i z powrotem odwracając się do blatu, położyłam na nim głowę. Chyba nie byłam na tyle rozbudzona, żeby znów o tym słuchać.
Głowa nie przestawała boleć, a tabletka, którą wzięłam kilka minut temu, po wyjściu z łazienki, jeszcze nie zaczęła działać.

WYZWOLONY [CZ.2] Where stories live. Discover now