W blasku gwiazd [1/4]

983 60 15
                                    

The best part was having

someone to share your 

adventures with

"The midnight sun"


— Stoick, wróć przed obiadem — rzuciła jeszcze Astrid, zanim jej siedemnastoletni syn wybiegł z domu. Pokręciła tylko głową z uśmiechem i usiadła przy stole, naprzeciwko swojej córki, która dyskutowała na jakiś temat z Czkawką. Ten wskazywał coś na mapie, jednak kobieta nie była zbytnio zainteresowana tym, co mówi jej mąż, dlatego gdy tylko skończyła śniadanie przeszła do kuchni, by choć trochę posprzątać.

— Kotek, będziemy się zbierać, co? — usłyszała za sobą głos Czkawki, a jego ramiona objęły ją w talii. Uśmiechnęła się i skinęła głową. Czekał ich długi dzień. Bowiem na Berk miała pojawić się całkiem nowa rodzina. Płynęli z daleka toteż Astrid już wcześniej przygotowała wraz z innymi kobietami nowy dom dla nich, by czuli się tutaj dobrze.

— Jasne. Alfhild idzie z nami? — zapytała, a jej mąż przytaknął.

— Będzie nowym wodzem, musi nauczyć się jak należy się obchodzić z gośćmi — odpowiedział, zarzucając na siebie swoje długie, brązowe futro.

— Najpierw musisz ją znaleźć — roześmiała się kobieta, a wódz szybko obejrzał się dookoła, szukając córki. — Wyszła, kiedy nie patrzyłeś — wyjaśniła.

— Ja oszaleję, powiedz mi Astrid, kiedy nasze dzieci się tak do mnie upodobniły?

— Zawsze takie były, bardziej podobne do ciebie. Tylko urodę odziedziczyły po mnie — zatrzepotała rzęsami i przeszła obok niego wolnym krokiem. Chwycił ją szybko, przyciągając do siebie, po czym złączył ich usta w czułym pocałunku. — Mógłbyś się czasem ogolić.

— A ty mogłabyś przestać marudzić.


***


— Nie jest taka brzydka — powiedział Aaron, patrząc na nowo przybyłą nastolatkę. Sprowadziła się na Berk razem z rodzicami. Przyjaciele Stoicka już wiedzieli, gdzie mieszkają, toteż siedzieli teraz w cieniu jednego z domów i obserwowali dziewczynę z odległości kilku metrów. Blondynka niepewnie stawiała kroki przed siebie, jakby badała terytorium.

— W ogóle słyszeliście, że ona nic zupełnie nie widzi — wtrąciła się Britta, a Stoick popatrzył na przyjaciółkę z ciekawością. Nie miał o tym zielonego pojęcia, choć po obserwowanej dziewczynie mógł się tego domyśleć. Nigdy nie miał do czynienia z kimś niewidomym toteż zrobiło to na nim ogromne wrażenie. Kątem oka nadal patrzył na nową nastolatkę.

— Może powinniśmy się z nią zapoznać, co? — zaśmiał się Sigurd i nie patrząc na przyjaciół, ruszył w stronę blondynki, która siedziała obecnie na schodkach prowadzących do domu. Reszta podążyła za nim, choć Stoick zrobił to bardzo niepewnie. Owszem, chciał ją poznać, nawet może się z nią zaprzyjaźnić, bo wyglądała mu na całkiem miłą osobę, jednak nie chciał robić tego przy wszystkich. Był wrażliwym chłopakiem, który często czuł się zwyczajnie inny od swoich rówieśników. Oczywiście, starał się nie odstawać od reszty. Nie chował głowy w piasek, był odważny, a przede wszystkim potrafił walczyć nie tylko o siebie, ale i o własną rodzinę. Miał tylko jedną siostrę, do tego starszą, jednak kochał ją nad życie, nawet jeśli budziła go o nieprzyzwoitej porze, skarżyła się na niego czy spędzała więcej czasu ze swoim chłopakiem niż z nim. Kochał ją, bo była jego najbliższą przyjaciółką i jedyną osobą, której mógł się zwierzyć i nie zostać wyśmianym.

the greatest gift is love || hiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz