Miłość we wszystkim pokłada nadzieję

1.2K 71 9
                                    

h o p e
Is seeing
l i g h t
in spite
of being
surrounded
by
darkness.

Astrid przewertowała dość grubą księgę w poszukiwaniu jednego z klanów. Kiedy odnalazła go na pożółkłych stronach, nachyliła się, by dokładniej przyjrzeć się informacjom na jego temat. Sączysmark w tym samym czasie wczytany był w zupełnie inną księgę. Chciał pomóc przyjaciółce i odpocząć trochę od rutyny, w którą wpadł nie tak dawno. Odkąd rok temu powitał na świecie swojego synka tak wiele się działo. Czasami pragnął spokoju, tak jak dziś. Postanowił więc odpocząć w towarzystwie dobrej przyjaciółki.
— Widziałyście wodza? — zapytała jedna z kobiet siedząca dwa stoły dalej razem ze swoimi przyjaciółkami. Wszystkie popatrzyły na swoją towarzyszkę ze zdziwieniem, nie rozumiejąc o co jej chodzi. — Moim zdaniem on nam się marnuje. Wziął sobie za żonę Astrid i został bez następcy. Ta dziewczyna nie umie nawet dziecka urodzić. I jeszcze ten jej charakter! Naprawdę nie rozumiem tego wyboru. Gdzie on miał oczy?
— Muszę się z tobą zgodzić Greto. Szanuję Hoffersonów, ale Berk przecież nie może zostać bez następcy. Mają po dwadzieścia osiem lat, już dawno powinni mieć przynajmniej dwójkę — odparł wojowniczka, siedząca naprzeciw swojej przedmówczyni. Reszta przytaknęła jej, zgadzając się z każdym słowem. Astrid, słysząc uwagi na jej temat, wzdrygnęła się lekko, co zauważył natychmiast Sączysmark. Doskonale pamiętał tę Astrid sprzed ponad roku. Tę Astrid, która nie potrafiła wyjść z domu, nie chciała z nikim rozmawiać, odtrącała nawet Czkawkę. Nie chciał by sytuacja się powtórzyła, dlatego wstał powoli z zamiarem wypowiedzenia się w obronie przyjaciółki. Astrid jednak widząc jego zamierzenia, pociągnęła go z powrotem na miejsce, nic nie mówiąc.
— Nie słuchaj ich — powiedział tylko i zajął poprzednie miejsce. Blondynka spojrzała na niego krótko i wróciła do czytania księgi. Nie mogła się jednak skupić na tym zadaniu, więc po chwili zamknęła ją i odsunęła od siebie.
— Ciężko nie słuchać kogoś, kto ma całkowitą rację — odparła i odłożyła także spis towarów, o którą poprosił ją Czkawka. Uśmiechnęła się smutno, z zamiarem wstania, a następnie wyjścia z twierdzy. — On już dawno powinien był mnie zostawić. Powinien mieć kogoś, kto da mu i następcę i szczęście. Powinien mieć kogoś innego, nie mnie.
— Głupie gadanie — skomentował brunet i wyprowadził blondynkę z tego toksycznego miejsca. Tak naprawdę cały czas powracała do dawnego życia... po wydarzeniach, które mocno nią wstrząsnęły. Utrata pierwszego dziecka zostawiła w niej ranę, ale nie tak wielką jak ta, która choć minął przeszło rok, nie chciała dać o sobie zapomnieć.

Sączysmark doskonale pamiętał tamte dni. To wtedy poznał ból od zupełnie innej strony – ogromny ból, perfekcyjnie wyniszczający wszystko dookoła...

***

Od czasu, kiedy Czkawka i Astrid dowiedzieli się, że niemal pół roku po tym jak stracili dziecko, spodziewają się kolejnego, uśmiech nie schodził im z twarzy. Oczywiście nadal nie mogli poradzić sobie z tęsknotą za tym maluszkiem, który miał niespełna dwa miesiące, nawet jeszcze się nie urodził i miał już nigdy tego nie doczekać. Jednak radość wypełniła część tej pustki, którą po sobie zostawił i dała nadzieję na lepsze jutro. Nikt jednak nie spodziewał się, że i drugie dziecko okaże się tak słabiutkie. Do dzisiaj wszyscy pamiętali panikę Astrid, kiedy w szóstym miesiącu nadal nie czuła ruchów dziecka. Próbowali ją pocieszać, że to jeszcze nic nie oznacza, że być może wszystko jest w porządku. Jednak nie było. Gothi po jednym z badań przekazała wodzowi złe wieści. Czkawka wiedział co to oznacza i miał pewność, że musi powiedzieć o nich Astrid. Blondynka na skraju rozpaczy nie wierzyła, nie była w stanie. Myśl, że jej kolejne dziecko nie żyje była dla niej nie do przyjęcia, dlatego dalej robiła to, co wcześniej. Mówiła do swojego maleństwa, głaskała zaokrąglony brzuch i nie odzywała się do nikogo innego. Nawet do Czkawki. Dla niej dziecko żyło.

the greatest gift is love || hiccstridWhere stories live. Discover now