You look perfect tonight

1.7K 70 8
                                    

Dedykacja dla mojej kochanej Marci (Smilee_e ) z okazji 19-stki!
Kocham cię, sis ❤️

18+ 😏

Czkawka przesunął dłoń w dół, zatrzymując się na moment przy jej talii. Gładził ją spokojnie przez materiał sukienki, którą miała na sobie. Na Astrid nie zrobiło to większego znaczenia. Rozmawiała z Heather, siedząc na kolanach chłopaka. W twierdzy zrobił się dosyć ciasnawo, zewsząd słychać było głośną muzykę, rozmowy i śmiech. Ludzi można było dostrzec miedzy innymi na parkiecie, gdzie wirowali w rytm skocznych piosenek lub przy stołach, gdzie miód płynął litrami. Astrid wybrała towarzystwo ukochanego i przyjaciółki. Osobiście wolałaby spędzać czas w domu, ale została zaproszona na uroczystość urodzin Dagura i chcąc nie chcąc udała się na nią razem z resztą jeźdźców. Sączysmark z bliźniakami zniknęli gdzieś w tłumie, tak samo Śledzik, którego po raz ostatni widzieli podczas, gdy rozmawiał z jakąś dziewczyną z wyspy.
Czkawka przyłożył usta do szyi Astrid, po czym zaczął ją jakby nigdy nic całować. Z początku były to jedynie muśnięcia, z czasem zaczął jednak delikatnie podgryzać jej skórę. Blondynka westchnęła cicho i odsunęła się zdecydowanie. Nie zeszła jednak z kolan mężczyzny, co uznał za sukces. Uśmiechnął się pod nosem i przytulił ja mocniej do siebie. Jego dłoń otarła się o jej udo, kiedy delikatnie podwinął jej sukienkę w górę.
— Odwal się Czkawka — warknęła na niego, poprawiając materiał.
— Przecież nic nie robię — odparł niewinnie, opierając podbródek na jej ramieniu. Wywróciła oczami i wróciła do rozmowy z Heather, która ze śmiechem przyglądała się małżeństwu.
— Czasami gorzej niż z dzieckiem — powiedziała blondynka, na co czarnowłosa uśmiechnęła się, wyobrażając to sobie.
— Nie moja wina, że jesteś bardzo seksowna, i że cię kocham — wymruczał jej do ucha, po czym dodał ciszej — kilka innych powodów też by się znalazło.
— Przypominam ci skarbie, że nie jesteśmy w domu i żaden z twoich „powodów" nie ma prawa przebić obowiązku zabawy na tym oto przyjęciu — powiedziała, a na dowód swoich słów rozejrzała się dokoła. Czkawka podążył jej wzrokiem, nie do końca przekonany.
— Przecież i tak się nie bawisz, tylko siedzisz i rozmawiasz — odparł. Astrid odwróciła się, badając go wzrokiem. Patrzył na nią z powagą.
— Z tobą nie da się tańczyć.
— A próbowałaś? — zapytał, wiedząc, że nie będzie wiedziała co odpowiedzieć. Uśmiechnął się z triumfem, kiedy przez chwilę zastanawiała się co powiedzieć.
— To chodź — wstała i wyciągnęła dłoń w jego stronę. — Ale rączki trzymaj przy sobie, bo nie ręczę za siebie — ostrzegła go, kiedy pewnie objął ją w talii. Przytaknął jej i poprowadził w stronę wirujących par.
— Widzisz, mówiłem. Jest fajnie — wymruczał cicho Czkawka, kiedy kołysali się delikatnie w rytm akurat wolnego kawałka. Astrid westchnęła tylko i ze spokojem położyła głowę na ramieniu ukochanego. Szatyn uśmiechnął się lekko, czując ten znajomy ciężar.

— Jest cudownie — wyszeptała mu do ucha, po czym oderwała się od niego gwałtownie i okręciła wokół własnej osi. Czkawkę nieco to zdziwiło, ale kiedy ktoś dał znak, naraz popłynęła zupełnie inna muzyka, bardziej skoczna. Wódz Berk zaśmiał się cicho i dołączył do bawiącej się żony, tańcząc zupełnie inaczej. Jego dłonie znalazły się na jej biodrach, by chwilę później unieść ją wysoko w górę. Zewsząd usłyszeli gromkie brawa, nagle znajdując się w centrum uwagi. Czkawka postawił Astrid na ziemi, a następnie złapał ją za rękę i wybiegł z twierdzy.

⭐️⭐️⭐️

— Jesteś wariatem — skomentowała wojowniczka, obserwując go uważnie. Szatyn uśmiechnął się tylko, mocując się z zapięciem siodła na Szczerbatka. Astrid podeszła bliżej i postanowiła pomóc, widząc jak bardzo niecierpliwy staje się Czkawka kiedy coś mu nie wychodzi. Zgrabnie przeciągnęła skórzany pas przez sprzączkę i poklepała czarnego smoka po pysku.
— To co, masz ochotę na lot, M'lady?
— Z tobą zawsze — odparła i usiadła za mężem w siodle. Objęła go pewnie w pasie, kładąc niemal automatycznie głowę na jego plecach. Uwielbiała długie loty w jego towarzystwie. Ostatnimi czasy mieli mało okazji, by tak miło spędzić czas, dlatego nawet nie przeszło jej przez myśl, by odrzucić jego zaproszenie.
— Gotowa? — zapytał.
— Jasne — odpowiedziała i przytuliła się do niego mocniej, by w czasie startu nie wypaść z siodła. — Tylko sobie czegoś tam nie wyobrażaj — przestrzegła go. Mimo że nie widziała jego twarzy, czuła, że właśnie się uśmiechnął.
— Skądże, za kogo ty mnie masz — zaśmiał się i popędził Szczerbatka w stronę gwieździstego nieba.

the greatest gift is love || hiccstridWhere stories live. Discover now