Świat zamknięty w oczach [2/2]

1.2K 81 12
                                    

Astrid dmuchnęła w grzywkę, która przykleiła się do jej czoła, kiedy kolejny raz wykonała celny rzut toporem w stronę pobliskiego drzewa. Jej mięśnie powoli traciły siły, lecz myśli wciąż zaprzątała nieprzyjemna rozmowa z matką, więc wojowniczka nie zaprzestala treningu. Wyciągnęła ponownie broń z drzewa i zamachnęła się. Topór ze świstem przeleciał obok głowy bruneta i wbił się w korę.
- Blisko było - westchnął z ulgą chłopak, który nagle pojawił się znikąd w miejscu, które Astrid wybrała do treningów.
- Wybacz, Czkawka - fuknęła zła i opadła na trawę, zmęczona. Jej chłopak usiadł obok i pocałował krótko ukochaną. Ta jednak pozostała obojętna na tę czynność, jakby nic dla niej nie znaczyła. Jej wściekły wzrok zatrzymał się na rękojeści broni, wciąż wbitej w drzewo. Brunet wypuścił głośno powietrze, od razu wyczuwając, że jego dziewczyna nie jest w humorze.
- Co się stało? - zapytał z troską i popatrzył z uwagą na blondynkę. Westchnęła cicho i spuściła wzrok. - As?
- Pokłóciłam się z mamą - wyszeptała w wiatr, pozwalając mimochodem, by łzy które przetrzymywała pod powiekami, wreszcie spłynęły po rumianych policzkach. Czkawka objął ją ramieniem i przytulił do siebie. Kiedy poczuła jego ciepło, wtuliła się w jego ciało, by być jeszcze bliżej. Wtedy cicho zaszlochała wiedząc, że chłopak jej nie odrzuci i nie wyśmieje. - Powiedziałam jej, że jej nienawidzę, że nie chcę jej znać, że nie jest moją mamą - zaszłochała. - Ale przecież to nieprawda... - dodała szeptem, jakby nie mogła uwierzyć w to, co wykrzyczała mamie prosto w oczy jeszcze przed godziną.
- Astrid... - zaczął niepewnie dziewiętnastolatek. - Ja z moim tatą też się kłócimy, to nie koniec świata. Powinnaś z nią porozmawiać.
- Powiedziałam jej, że jej nienawidzę - powtórzyła. - To coś innego, Czkawka. Nigdy nie podniosłam na nią głosu. Kocham ją, a dzisiaj... ja... sama nie wiem. Nawet nie wiem co mam zrobić, by mi wybaczyła - westchnęła i otarła łzy palcami. Następnie wstała i wyciągnęła topór. Czkawka wstał zaraz za nią i odebrał od nią broń, po czym razem ruszyli w stronę wioski. Szli wolnym krokiem, rozkoszując się chwilą spędzaną w swoim towarzystwie. Brunet wykorzystał wszystkie swoje zdolności byle tylko doprowadzić dziewczynę do śmiechu, co po kilku minutach mu się udało. Zatem w miłej atmosferze zmierzali w strone swoich domów. Do zachodu słońca były jeszcze około trzy godziny, ale wstępnie umówili się o tej porze na lot i żegnając się pocałunkiem, ruszyli w swoje strony.

***

Astrid niepewnie otworzyła drzwi domu, ówcześnie wciągając głośno powietrze, jakby chciała dodać sobie otuchy. Ściągnęła buty i już na wejściu ujrzała matkę, stojącą do niej plecami. Obierała warzywa i kroiła je na sałatkę. Po pomieszczeniu już unosił się przepiękny zapach pieczonego kurczaka. Astrid mimowolnie przymknęła oczy, rozkoszując się ulubionym zapachem. Po cichu podeszła do mamy i chwyciwszy nóż poczęła wraz z nią kroić warzywa. Nie odezwały się do siebie ani słowem, choć cisza bardzo przeszkadzała jednej i drugiej. W końcu Astrid nie wytrzymała i rzuciwszy wszystko na blat, przytuliła się do mamy. Kobieta natychmiast objęła córkę i pocałowała ją w głowę.
- Strasznie cię przepraszam mamusiu, wcale cię nie nienawidzę. Miałaś rację, jestem okropną córką. Zawsze, masz rację - zaszlochała dziewczyna.
- Oj, Astrid - westchnęła kobieta i oderwała się od córki. - Możemy porozmawiać? - Astrid skineła głową, ale kopiedy ujrzała w oczach matki niepewność, zastanowiła się czy na pewno tego chce. Usiadły obie przy stole, naprzeciw siebie i popatrzyły na siebie przez chwilę.
- Co do jednego miałaś rację - wyszeptała Elisa i spuściła wzrok.
- O co chodzi? - zapytała ciekawa całej sytuacji Astrid.
- Nie jestem twoją matką - odparła z westchnieniem kobieta i popatrzyła w oczy dziewczyna, która po prostu patrzyła na nią.
- Co ty mówisz? Jesteś nią... mamo? - w oczach blondynki zabłysły łzy.
- Posłuchaj... Dziewiętnaście lat temu znalazłam cię w lesie razem z Valką, matką Czkawki. Razem z twoim ojcem postanowiliśmy cię zatrzymać i zaopiekować się tobą. Nasze poprzednie dziecko, zmarło po dwóch dniach, a moja psychika legła w gruzach, dlatego Stoick, z lekkim wahaniem, ale jednak, zgodził się na przekazanie nam ciebie w progi naszej rodziny. Nie widzieliśmy świata poza tobą. Byłaś taka maleńka, bezbronna, pozostawiona sama sobie. To był mój obowiązek zająć się tobą i wychować cię na wspaniałą kobietę. Twój ojciec miał również ku tobie plany, stąd właśnie jesteś tak dobrą wojowniczką. Mogłam powiedzieć ci wcześniej, ale tak strasznie się balam, że będziesz chciała odejść, odszukać swoją biologiczną matkę, tak bardzo się bałam, że mnie znienawidzisz, ale ja naprawdę chciałam dla ciebie jak najlepiej. Poprosiłam wszystkich, żeby nic ci nie mówili, miałam nadzieję, że kiedyś wreszcie się do tego przyznam... Przepraszam Astrid - zakończyła i popatrzyła na dziewczynę. Blondynka siedziała zszokowana. Nie wiedziała co ma powiedzieć. Właśnie dowiedziała się, że kobieta, którą zawsze uważała za matkę, tak naprawdę nią nie jest. Ale zaraz, to nieprawda.
- Nie przepraszaj. Nie masz za co - odparła szeptem dziewiętnastolatka. - Gdyby nie ty, nie byłoby mnie tutaj. Ty nie miałabyś córki, Wichurka przyjaciółki, a Czkawka dziewczyny. Gdyby nie ty, nie miałabym wspaniałej rodziny, która przez całe życie mnie kochała. Gdyby nie ty... - jej głos się załamał. Po policzkach popłynęły długo trzymane łzy. Szybko wstała i podeszła do mamy, by po prostu ją przytulić. Kobieta otworzyła dla niej ramiona i zamknęła ją w ciepłym uścisku. - Bez ciebie bym umarła. - Wyszeptała blondynka przez zaciśnięte gardło.

***

- A pamiętasz kiedy jako dziecko bawiłaś się z Czkawką, miałaś może trzy latka, on był nieco straszy? - zapytała Elisa, siedząc na kanapie wraz z córką. Obie miały w rękach kubki ze słodkim trunkiem. Astrid pokiwała twierdząco głową, doskonale pamiętała tamten czas. Tak jakby miał jej o czymś przypominać, uświadamiać jej, że uczucie jakie połączyło ją i Czkawkę nie jest przypadkiem, pomyłką, a zostało już kiedyś zapoczątkowane. Zamknęła oczy, by przypomnieć sobie rozmowę, którą wtedy prowadzili, ale nie mogła rozróżnić poszczególnych słów.
- To było wspaniałe. Szkoda, że przez tyle lat nie pamiętałam o tym i nie próbowałam mu pomóc. Byłam egoistką. Przecież on nigdy nikogo nie skrzwdził - powiedziała jakby do siebie.
- Ty też nie. Ale nie przejmuj się tym co było. Żyj tym co jest teraz - odparła Eli i odstawiła kubek, dokładnie w czasie kiedy ktoś zapukał do drzwi. Ani dziewczyna ani kobieta nie miały siły wstawać by otworzyć dlatego zaprosiły gościa, mówiąc "Proszę". Drzwi otworzyły się i do środka wszedł Czkawka. Był przemoknięty, a włosy przykleiły mu się do czoła.
- Dziękuję, że przyszłaś - uśmiechnął się chłopak. Nie był zły. Dziewczyna nagle uświadomiła sobie, że umówiła się na lot z brunetem. Kiedy jednak zaczęło kropić, zaszyły się razem z matką pod kocami i zaczęły rozmawiać, tracąc tym samym poczucie czasu.
- Naprawdę zapominiałam - odparła i podeszla do niego, by się przywitać.
- Zostawię was samych - powiedziała na odchodnym Elisa i skierowała się do swojej sypialni. Zakochani popatrzyli w ślad za nią i pożegnali ją z uśmiechem. Następnie Astrid chwyciła swój kubek i pobiegła na górę, a zaraz za nią Czkawka. Kiedy zamknął za sobą drzwi zrzucił niepotrzebny, mokry strój, pozostając w samej koszuli i spodniach.
- Jesteś cały mokry - odsunęła się na krok Astrid i popatrzyła na bruneta ze współczuciem. Uwielbiała suche ubrania, nienawidziła deszczu.
- Jakby nie patrzeć, trochę pada - odparł po czym po prostu ściągnął kuszyulę. - Lepiej? - zapytał. Dziewczyna uśmiechnęła się nerwowo i uciekła gdzieś wzrokiem. - Oj Astrid, ktoś tu się zarumienił - powiedział i przyciągnął do siebie blondynkę, łącząc jej usta ze swoimi w namiętnym pocałunku. Dziewczyna wplotła palce w jego mokre włosy, a on położył swoje dłonie na jej talii, mocniej przyciągając ją do siebie. Kiedy oderwali się od siebie, po długich dwóch minutach, oboje położyli się na łóżku i przkryli kocem. Czkawka w końcu wysechł, a Astrid z uśmiechem się do niego przytuliła. Miała swoje miejsce w wielkim świecie. Przy ludziach, którzy nie pozwolili, by straciła szansę na wspaniałe życie.

the greatest gift is love || hiccstridWhere stories live. Discover now