Wystarczy, że jesteś

2.3K 75 20
                                    

Dedykacja dla Smilee_e

Wyspa Sorgøs, zwana potocznie Handlową leżała jedynie trzy godziny drogi od Berk. Nie była duża, a liczba mieszkańców była pięciokrotnie mniejsza niż na wcześniej wymienionej wyspie. Jednak i tutaj zawitało upalne lato, które wszystkim dało się we znaki. Kupcy i handlarze choć narzekali na słońce, nie opuścili wyspy i tak jak co miesiąc rozstawili swoje stragany w odpowiednich miejscach, ówcześnie na to przygotowanych. Można było nabyć tutaj dosłownie wszystko. Na codzień wyspa była całkiem zwyczajna, ale w ciągu jednego tygodnia w roku można było przybyć tutaj by podziwiać najróżniejsze towary. Począwszy od nieznanych owoców i warzyw, aż po niezwykle delikatne tkaniny czy błyskotki. Czasem trafiły się prawdziwe skarby... Jedno było pewne, nie odchodziło się stąd z pustymi rękoma.

***

- Spakowałaś już wszystko? - krzyknął z łazienki Czkawka i wychylił się zza drzwi, patrząc na składającą ubrania Astrid. Dziewczyna siedziała na łóżku, a przed nią leżał otwarty plecak, w którym pozostawało jeszcze dużo miejsca. Brunet westchnął cicho i podszedł do żony. Popatrzył na nią pytająco, a ona tylko wzruszyła ramionami.
- Nie wiem co zabrać. We wszystkim wyglądam grubo - odparła ze złością i rzuciła w kąt sukienkę, którą akurat trzymała w dłoni.
- Nie mów tak. Wyglądasz pięknie. - Powiedział Czkawka i spakował kolejne ubrania do plecaka, następnie zapiął go i zarzucił na plecy. Podał rękę Astrid i razem zeszli na dół, gdzie czekała na nich Valka wraz z pożywieniem na drogę. Uściskała syna oraz jego wybrankę po czym młodzi wyszli przed dom i z cierpliwością zaczekali na Szczerbatka, który żegnał się z Wichurką. Tak jak Czkawka teraz robił dla ukochanej wszystko, tak nie pozwolił jej jedynie lecieć na własnym smoku. Chciał mieć na nią oko przez całą drogę. Kiedy smok wreszcie pojawił się obok, poczekał aż Astrid usiądzie wygodnie w siodle po czym sam wskoczył za nią i objął ją czule ramieniem. Kilka minut później wzbili się w powietrze i polecieli w stronę Sorgøs.

***

- Witamy na Sorgøs - przywitał ich wysoki, postawny wiking, wódz wyspy, na którą przybyli. Czkawka podał mu dłoń i po wspólnym uścisku uśmiechnęli się do siebie. - Argon Weros. - Przedstawił się i skinął głową do Astrid, stojącej za ukochanym.
- Czkawka Haddock, wódz Berk - odparł brunet i zrównał się z blondynką. - A to moja żona, Astrid. Przylecieliśmy na trzy dni, mam nadzieję, że znajdziemy miejsce na nocleg - uśmiechnął się.
- Oczywiście. Lisa oprowadzi was po wyspie i zaprowadzi do jednego z domków gościnnych. Przygotowaliśmy się na wasze przybycie. Jest nam niezmiernie miło gościć tak znanych jeźdźców w naszych skromnych progach. Do dzisiaj pamiętam jak przypływałeś tutaj z ojcem - zwrócił się do Czkawki, jak do dobrego przyjaciela. Dwudziestotrzylatek doskonale pamiętał tamte czasy. Sorgøs zawsze kojarzyła mu się z czymś lekko nieznanym, ale nadal niezwykle niesamowitym. W końcu tylko tutaj w promieniu kilkuset mil mogli spotkać nieznane pożywienie czy przyrządy codziennego użytku.
- Owszem, również pamiętam tamte dni. Ciepło wspominam spędzony tu czas. Mam nadzieję, że i tym razem się nie rozczaruję - powiedział Czkawka i wziął na plecy ich rzeczy, by nie obciążać dłużej smoka.
- I ja jestem dobrej myśli.
Chwilę później znaleźli się w małym domku, który został im przekazany na czas ich pobytu na wyspie. Weszli do środka, rozglądając się dookoła. Chatka była o wiele mniejsza niż ich dom na Berk, ale było tu równie przytulnie i ciepło. Na środku znajdowało się dość duże palenisko, obok leżało kilka futer, które służyły zapewne do siedzenia. Na prawo były drewniane drzwi, prowadzące do małej sypialni. Astrid natychmiast skierowała się w tamtym kierunku, Czkawka ruszył za nią, oglądając po drodze mieszkanko. Już chwilę później wypakowywał ich bagaż, układając rzeczy na łóżku. Astrid segregowała je na poszczególne kupki i wkładała do małej komody. Mimo, że mieli być tu tylko niecałe trzy dni, dziewczyna stwierdziła, że woli mieć porządek. Czuła się jakoś lepiej, wiedząc, że wszystko jest bezpieczne na swoim miejscu. Z pokoju było przejście do łazienki. Ona również nie była duża, ale w sam raz dla młodego małżeństwa.
- Przygotować ci kąpiel? - zapytał Czkawka, wyciągając nocną koszulę żony. Astrid spojrzała na niego i pokiwała twierdząco głową. Marzyła o długiej, spokojnej kąpieli od dawna, choć często nie miała na nią po prostu czasu. Jej ukochany zniknął za drzwiami, by przygotować jej wodę, a ona przeszukała torbę, by odnaleźć ulubioną tunikę i spodnie. Następnie weszła do łazienki i stanęła za Czkawką, którego objęła od tyłu. Wtuliła się w jego plecy i zamknęła oczy, odprężona.
- Dziękuję - pocałowała go lekko, gdy ten odwrócił się w jej stronę. Później zostawił ją samą sobie, by mogła choć chwilę się odprężyć. Już wtedy czuł, że to będą wspaniałe godziny, tylko w jej towarzystwie, tylko z jej uśmiechem, tylko z jej miłością.

the greatest gift is love || hiccstridWhere stories live. Discover now