dotyk nieba...

2.7K 83 12
                                    

Czytaj Smily 😘 beSmile_

- Wstawaj słońce - ktoś wyszeptał mi do ucha. Poczułam charakterystyczny zapach Czkawki i uśmiechnęłam się, nie otwierając nadal oczu. Sekundę później poczułam na szyi delikatny pocałunek i czyjąś dłoń odgarnującą mi grzywkę z powiek. - Wiem, że nie śpisz - odparł i zrzucił ze mnie futro, którym byłam przykryta. Zadrżałam z zimna.
- Przykryj mnie z powrotem - wymruczałam kuląc się na łóżku. Czkawka tylko westchnął, przytulając mnie do siebie. Poczułam jak jego ręce wędrują na mój wypukły brzuch, jak głaskają go z czułąścią.
- Poczułaś?! - nagle zakrzyknął chłopak. Otworzyłam szeroko oczy i uśmiechnęłam się. Położyłam dłonie na jego palcach i pogładziłam je delikatnie.
- Kopie - stwierdziałam i zaśmiałam się. Chłopak pocałował mnie w głowę i wstał szybko. Ja natomiast usiadłam na skraju łóżka i patrzyłam na jego poczynania. - Co cię ta, pospieszyło? - zapytałam, tęskno spoglądając w stronę chłopaka, ubierającego się w przyspieszonym tempie.
- Obowiązki wodza. Zupełnie zapomniałem - powiedział nagle, jakby coś sobie uświadamiając.
- O czym? - spytałam z ciekawością.
- Niespodzianka! - powiedział i podszedł do mnie. Złożył na moich ustach krótki pocałunek i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam cicho i wstałam z łóżka. Podniosłam z podłogi futro i zaścieliłam łóżko. Następnie podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej sukienkę za kolana, którą podarował mi Czkawka na dwudziestetrzecie urodziny. Przyłożyłam ją do swojego ciała, na razie musiałam z niej jednak zrezygnować. Wzięłam za to czarne, ciepłe legginsy i niebieską tunikę z długim rękawem. Szybko przeczesałam włosy i zaplotłam z nich dwa warkocze, opadające mi swobodnie na ramiona. W takim stanie zeszłam na dół.

- Cześć Astrid - rzuciła mi na powitanie Heather i uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłam gest, wchodząc przez główną bramę do Akademii. Rozejrzałam się dookoła. Dzieci przeglądały zeszyty, w których miały pisać swoje notatki na temat smoków. Czkawka zainicjował ten pomysł, który według mnie był po prostu genialny. Kiedy stanęłam obok przyjaciółki wszystkie dzieci wstały i przywitały się ze mną. Heather pożegnała się i wyszła na lot ze Szpicrutką, jak to miała w zwyczaju. Ja natomiast przywołałam do siebie Wichurkę, która ułożyła się obok mnie.
- Ostatnio mówiliśmy o Śmiertnikach Zębaczach. Obiecałam wam, że odpytam was z klasy tropicieli. Postanowiłam, że słowa dotrzymam. Kto pierwszy? - zapytałam patrząc na grupkę ośmio- i dziewięciolatków. Dzieci schyliły lekko główki unikając mojego wzroku.
- No dobrze, Stokrotka? - wskazałam na dziewczynkę siedzącą z boku. Miała krótkie, ciemne włosy i niebieskie oczy. Podniosła na mnie przestraszony wzrok. - Powiedz co wiesz na temat Śmiertnika Zębacza - powiedziałam drapiąc delikatnie Wichurkę.
- Ja... ja... - zaczęła brunetka. Uśmiechnęłam się do niej chcąc dodać jej odwagi. Była wrażliwą, małomówną dziewczynką, ale za to mądrą i miłą. A jej imię po prostu do niej idealnie pasowało, kojarzyło się z delikatnością.
- Wódz powiedział nam, że nie musimy się uczyć, jeśli będziemy mu pomagać w twierdzy - jeden z chłopaków wstał i powiedział głośno te kilka słów. Popatrzyłam na niego z podniesionymi brwiami.
- Kiedy wam to mówił? - spytałam zdziwona.
- Dzisiaj rano i wspominał coś, żeby nikomu... nie mówić - odpowiedziała Kaszka, dziewczynka siedząca obok Stokrotki, po czym zakryła swoje usta dłonią. Na raz wszystkie dzieci skierowały wzrok w stronę wejścia do Akademii, spodziewałam się, że stoi tam jakaś ważna osobistość. Odwróciłam się i napotkałam spojrzenie Czkawki. Uśmiechnął się do mnie i podszedł bliżej.
- A wszystko miało być zatajone. Umawialiśmy się - odparł w stronę dzieci poważnym głosem, zauważyłam jak w jego oczach tańczące radosne iskierki. Świetny z niego aktor - pomyślałam.
- No tak. Hetaher nam wszystko przekazała, że mamy pomóc wodzowi i nie mówić o niczym Ast... - Czkawka zasłonił swoją dłonią usta Kaszki. Przewócił oczami ze śmiechem.
- Nic nie można wam powiedzieć. Buzie na kłódkę i zmykać. Później sobie porozmawiamy - powiedział i wygonił wszystkie dzieci z Akademii. Wszystkie wybiegły stąd ze śmiechem. Popatrzyłam w ślad za nimi kiedy Czkawka objął mnie od tyłu. Pocałował mnie delikatnie w szyję, na co zamknęłam oczy relaksując się pod wpływem jego dotyku.
- To co to za tajemnica? - dopytywałam. Byłam bardzo ciekawa co skrywa przede mną cała wioska. Czkawka westchnął cicho. Poczułam jego oddech na moim policzku.
- Tajemnica, to tajemnieca. Powiedziałbym ci, słońce, ale obiecałem to sobie. Miała być niespodzianka. - Wyjaśnił i odwrócił mnie w swoją stronę. - I będzie, jeśli wszyscy będę trzymali język za zębami - wymruczał jakby do siebie, na co się zaśmiałam.
- Może ci jakoś w tym pomóc? - chłopak podniósł w górę jedną brew, nierozumiejąc. - No wiesz, usunę się, przykładowo do Heather.
- Czekaj, chwila... To podstęp? - zapytał szybko Czkawka.
- O co ci chodzi? - chłopak podrapał się w tył głowy, opuszczając wzrok.
- No wiesz, myślałem, że będziesz chciała za wszelką cenę wyciągnąć ode mnie prawdę. Jestem mile zaskoczony.
- Postanowiłam dzisiaj odpuścić - uśmiechnęłam się, biorąc w dłonie palce Czkawki i kładąc je na moim brzuchu. Chłopak zamknął oczy rozkoszując się małym istnieniem. Czując pod swoimi palcami swoje własne dziecko.
- To niesamowite, jeszcze niecałe dwa miesiące i będziemy trzyosobową rodziną - w oczach chłoapaka zalśniły łzy. Chciałam, żeby zabrał mnie teraz do domu i tulił przez cały dzień, ale wiedziałam, że to niemożliwe, chłopak w końcu miał jeszcze trochę pracy. Pocałowałam go krótko w usta i popchnęłam go delikatnie w stronę wyjścia.
- Już mnie tu nie chcesz? - spytał z udawanym smutkiem.
- Mówiłeś, że szykujesz mi niespodziankę. Niech będzie fajna...
- Dobra lecę, spodoba ci się! - krzyknął na odchodnym i wybiegł z Akademii.
- Chodź Wichurka, czas odwiedzić Heather - odparłam i skierowałam się wraz ze smoczycą w stronę domu przyjaciółki.

the greatest gift is love || hiccstridWhere stories live. Discover now