Między sercem a rozumem [2/2]

887 57 14
                                    

To, że ktoś cię krzywdzi, nie oznacza,

że możesz tak po prostu przestać go kochać.

To nie czyny sprawiają najwięcej bólu,

lecz miłość.

Gdyby czynom nie towarzyszyła miłość,

ból byłby trochę łatwiejszy do zniesienia.

It ends with us" Colleen Hoover


Żona wodza weszła do twierdzy podczas jednego z ważniejszych posiedzeń Rady Berk. Omawiali właśnie patrole, kiedy zbliżyła się do stołu obrad. Czkawka stał oparłszy dłonie na blacie stołu. Pochylony był nad mapą wyspy, zastanawiając się przez chwilę.

- Na razie jesteśmy bezpieczni, ale ostrożności nigdy za wiele. Patrole mogą nadal sprawować jeźdźcy z Drużyny A, choć przydałoby się kilku nowych rekrutów. Jeśli Sączysmark się zgodzi to myślę, że polubi tę pracę - zaproponował Czkawka, zauważając nagle Astrid. Uśmiechnął się do niej jednak nic nie powiedział. Podeszła do niego bliżej, obserwując jak przemawia. Nie chciało się wierzyć, że kiedyś uważał, że nie nadaje się na wodza. Był bardzo dobrym przywódcą. Niemal dorównywał swojemu ojcu, właściwy człowiek na właściwym miejscu.

- Czkawka, możemy porozmawiać? - zapytała nieśmiało blondynka, nagle zwracając na siebie uwagę nie tylko męża, ale i pozostałych wikingów.

- Słońce, a nie możemy chwilkę z tym poczekać? To ważne spotkanie - próbował się wykręcić. Jednak nie dała za wygraną. - No dobra, pięć minut. Panowie, krótka przerwa - zarządził i choć mężczyźni nie byli tym faktem zachwyceni, to nikt nie protestował.

- Byłam teraz w porcie i miałam czas na przemyślenia. Zastanawiałam się czy w ogóle ci mówić, ale jesteś wodzem, więc chyba powinieneś wiedzieć - zaczęła, a Czkawka od razu poczuł niepokój.

- Coś nie tak? Z dzieckiem?

- Nie, nie... Ta sprawa nie dotyczy naszej rodziny - uspokoiła go. - Raczej zupełnie innej.

- O co chodzi, Astrid?

- Byłam świadkiem pobicia - wyznała.

- Jakiego pobicia? - zdziwił się i popatrzył na członków Rady, nieco zniecierpliwionych jego odejściem.

- Torin pobił swoją żonę.

- Widziałaś sam akt przemocy? - Zapytał, jakby w ogóle nie był zainteresowany przejęciem z jakim do niego przyszła. Traktował tę sprawę jak formalność, nie jak sprawę wysokiej wagi.

- Nie, ale-

- Astriś, kochanie, wiem, że jesteś w ciąży i wszystko wydaje się dla ciebie zupełnie przeciwne. Może coś źle odczytałaś. Może jej wcale nie pobił, nie widziałaś tego - powiedział dobitnie, jakby chciał skończyć tę rozmowę. Tu akurat oboje się zgadzali. Ona też nie chciała dłużej z nim rozmawiać. - Muszę wracać. Idź do domu i odpocznij. Bez dowodów i tak nie mogę nic zrobić.

- Ja się po prostu martwię - powiedziała cicho.

- Jeśli to cię uspokoi to pójdę tam później i porozmawiam z tą kobietą, dobra? - Astrid skinęła głową, a kiedy Czkawka cmoknął ją w czoło i odszedł, wyszła z twierdzy, kierując się prosto do własnego domu. Za nią podążył Szczerbatek, któremu znudziło się siedzenie przy przyjacielu. Wojowniczka rozejrzała się nagle dookoła, czując, że ktoś ją obserwuje. Położyła jedną dłoń na brzuchu, a drugą na chłodnych łuskach smoka. Wiedziała, że nikt jej nie skrzywdzi, gdy ma przy sobie Nocną Furię, ale czy ktoś faktycznie próbował?

the greatest gift is love || hiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz