36 - Atak. 1/2

71 10 2
                                    

*narracja trzecioosobowa/szósta dziesięć*

Kiedy animatrony spały to ich nowi wrogowie właśnie wychodzili z pokoju Nyxt, patrzyli po pizzerii poznając nowy teren, kiedyś wyglądało to inaczej. Po około dziesięciominutowym obchodzie zabrali się za to co tak naprawdę chcieli osiągnąć. Szukali ich. Pazury z ich rąk były gotowe rozszarpać wszystko co stanie im na drodze, dosłownie wszystko. Kiedy tak ich szukali, w końcu, znaleźli TE drzwi. Cicho je otworzyli i tak samo dotarli do pokojów, najbliższe pokoje miała podstawowa czwórka i oni mieli najgorzej. Następnie Toy'e, złota trójka i shadow'y. Twisted Wolf'owi zależało jedynie na Marionetce, znalazł szybko jej pokój i podszedł do niej. Siedziała przy swoim biurku, nie odzywała się chociaż wiedziała, że on jest w jej pokoju. Wilk wziął krzesło, na którym siedziała i rzucił je o ścianę, czarno-biała na czas przeteleportowała się w inne miejsce w pokoju. Zniszczony spojrzał na nią z pogardą.

- Znowu cię widzę. -przyznał chłopak- Mała dziewczynka, tak? Wyrosłaś.

- A ty zgłupiałeś. -syknęła w jego stronę.

- Oj, chyba się przesłyszałem. Co powiedziałaś? -spytał chcąc podejść, jednak dziewczyna szybciej to zrobiła.

- Powiedziałam zjebie, że zgłupiałeś! -krzyknęła w jego stronę.

Wolf uderzył ją w twarz, ale ona była za szybka i uniknęła tego, chciała podciąć mu nogi, ale odskoczył rozwalając półki z książkami. Wilk wyciągnął pazury i wbił je obok Mari, ponieważ nie trafił w nią gdyż się schyliła. Dziewczyna uderzyła go w taki sposób, że upadł na ziemię, lecz Twisted zdążył wgryźć się w jej rękę pociągając ją na ziemię. Mari tepnęła się łapiąc za rękę i patrząc na niego z kąta, Wolf'a nigdzie nie było więc się zaniepokoiła, odwróciła się i zobaczyła jak uderza ją w twarz z taką siłą, że druga półka po prostu pękła na kilka części. Dziewczyna w paski użyła jakiejś kuli żeby odepchnąć go i się udało, Wilk spadł robiąc dziurę w ścianie, przy okazji niszcząc okno. Mari wykorzystując chwilę nie uwagi wroga szybko dała znieczulenie na ranę przez co przestało boleć i mogła dalej walczyć. Twisted w kilka sekund wstał i rzucił się na nią odskakując od jej zaklęć, biało-czarno dostała prosto w głowę, jednak po chwili kręcenia się i teleportowania z miejsca na miejsce żeby nie mógł jej wtedy złapać ogarnęła się i uderzyła go z całej siły w plecy, że musiał upaść spadając na fotele, niszcząc je. Dziewczyna zniknęła z tego pokoju zamakając drzwi, spojrzała na innych. Słychać było walki. Z pokojów nagle wybiegli ludzie, którzy nie byli za Marionetką, popatrzyli na nią błagalnym i przerażonym wzrokiem.

- Prze..przepraszamy! -krzyknęła JJ razem z Chicą.

- Byl..Byliśmy debilami! -przyznał Tobi- Przepraszamy!

- Proszę po..pomóż nam! -krzyknęła CC.

- Ale przecież nic się nie dzieję, nie ma Twisted'ów. Przecież Nyxt miała rację, zawsze miała. -droczyła się z nimi czując na karku, że Wolf może w każdej chwili wyskoczyć na nią i nich.

- Nie..Nie miała! -stwierdził Bonnie- Ty miałaś! Zawsze miałaś!

- Miło to słyszeć. -machnęła ręką i ludzie byli w jakiejś dziwnej, świecącej na ich kolory aurze- Teraz nic was nie dotknie, nawet wy sami. A jeżeli już to nie poczujecie bólu. Ci co wcześniej mi wierzyli też coś takiego dostali, nie martwcie się więc. 

- Przepraszamy.. -powiedzieli równocześnie.

*u Springtrap'a*

 Nie spałem, bo nie mogłem. Całą noc myślałem o tym co będę robić gdy je znajdę. Kiedy je zobaczę, a teraz gdy usłyszałem, że drzwi do mojego pokoju się otwierają, odwróciłem się tam. W pokoju Springtrap'a był Twisted Bonnie, patrzyli na siebie w ciszy mając wzroki zabijające od środka, pierwszy ruszył Tw'Bonnie i uderzył go, ale go to nie ruszyło, zamiast tego zielony królik spojrzał na niego po czym "strzelił" sobie karkiem. (wiecie o co comon) Tw'Bon popatrzył z lekkim zdziwieniem, na jego twarzy widniało ,,wtf?" połączone z ,,What..". Po chwili jednak się ogarnął i uderzył go w brzuch, najgorsze miejsce, jednak nie mogę powiedzieć czemu. Spring'y chciał się zwinąć z bólu, jednak zamiast tego lekko schylił się spoglądając na ziemię, Kiedy Tw'Bon chciał go uderzyć znowu to Springtrap złapał jego pięść i po chwili spojrzał na niego fioletowymi oczami, z których wychodził dym tego samego koloru, wyprostował się i popatrzył na niego z trochę schyloną głową uśmiechając się, Bon chciał uderzyć go drugą ręką, jednak też ją złapał i go odepchnął, że ten spadł na jego półki. Spring'y wziął nóż i popatrzył na swojego napastnika, Tw'Bon się tylko roześmiał.

- Co ty mi tym chcesz zrobić? -zapytał kiedy królik podchodził do swojego biurka wyciągając jakąś fiolkę.

- Widzisz, jesteś Twisted'em, na ciebie nie działają ostrza. -przyznał Springtrap- Ale nikt nie powiedział, że z czymś nie będzie cię to boleć.

- Jasne bo uwierzę, co mi to może zrobić, hm? -nabijał się z niego, nagle zielony królik wziął go za gardło podniósł tak, że tamten był nad ziemią co jest dziwne, bo on był naprawdę wysoki.

(UWAGA! Moja chora psychicznie wyobraźnia poszła za daleko! Przepraszam z góry!)

- Może ci wyżreć twoje wnętrzności do tego stopnia, że przewody będzie zastępować sam kwas. Wiesz jakie to uczucie kiedy masz coś w całym ciele i nagle to coś zaczyna cię piec jak cholera, a ty próbując to zatrzymać odrywasz swoje kawałki skóry mając nadzieję, że przestanie? Twoje ciało będzie już przeszłością i zajmie je jedna wielka szmata z dziurami z dodatkiem endoszkieletu na wierzchu, który zaczyna boleć za każdym razem gdy idziesz. Wpadną ci wszystkie zęby a oczy będą się prażyć żywcem, ty będziesz patrzeć na to co się dzieję, bo dam ci lustro przed twarz. Będziesz patrzeć na to jak szybko to wszystko się stanie, nawet nie zdążysz błagać o życie, bo już go nie będziesz mieć. -królik z fioletowymi oczami dał mu nóż nasączony niebieską mazią koło brzucha- Najlepiej odtąd zacząć, będzie widać jak to wszystko przechodzi od góry do dołu bezpowrotnie niszcząc twój organizm, czy cokolwiek tam masz. Nie masz pojęcia jaki to ból kiedy nie możesz powstrzymać bólu z środka, to tak jakby taka jedna wielka igła wbiła ci się w całą długą tętnice a następnie wyrwała ją razem z igłą. 

Tw'Bon nic nie mówił, nie uwierzył w to co powiedział i w to co się dzieję. Jednym długim, powolnym, bolącym ruchem Springtrap wbił nóż w jego brzuch powoli przekraczając granicę z plecami, chłopak puścił po tym fioletowego i tak jak obiecał dał wielkie lustro aby wróg mógł spojrzeć na rozkładające się żywcem ciało. Bolało jak diabli, jednak nie mógł nic z tym robić, krzyki bólu było słychać chyba w całym mieście kiedy Springtrap po prostu patrzył na to z uśmiechem na ustach kręcąc sobie nożem na ręce.

- Nie bój się, to co czujesz teraz jest niczym w porównaniu co będzie za godzinie, to zżeranie będzie trwało tak długo, że nie będziesz już pewny czy żyjesz czy umarłeś. -stwierdził z pogardą kiedy tamten powoli umierał z bólu- I tak wiem, mówiłem, że to będzie szybkie. Kłamałem, będziesz cierpieć dopóki to co dzięki czemu żyjesz się nie załamie i przestanie działać. A kwas idzie do tego, dopiero na końcu.

||~Historia Oxy: Po czasie~||Where stories live. Discover now