21 - "Wypraszam sobie!"

90 8 15
                                    

Ludki, dam wam dziś dwa rozdziały, bo jutro internetu prawdopodobnie nie będę mieć.

Czyt. Stary jutro wraca z pracy i pewnie będzie pijany i mi zabierze sprzęt

~~~

Zaczął się do mnie przybliżać to ja automatycznie się cofnęłam, wiecie co? Całe życie ten gościu się wszędzie teleportował... ciekawi mnie czy ten fioletowy umie biegać. Wiecie, kiedy cały czas widzisz jedną osobę tylko się teleportującą z miejsca na miejsce to, to jest serio takie myślenie. Zaczął coś do mnie mówić, ale przez wiatr słyszałam tylko pojedyncze słowa. W końcu cofnęłam się aż do lasu, byłam tam jedynie kilka razy. Dotknęłam drzewa plecami, mój biedny ogon został przygnieciony przez drzewo. Nie czekając na okazję chłopaka żeby mnie złapać uciekłam w stronę lasu, nie byłam za pewna w szybkim biegu bo nie znam tego lasu tak dobrze dlatego biegłam raz szybko raz nieco wolniej. W końcu dotarłam na miejsce gdzie nie było drzew, było samo pole z trawą sięgającą mi do kolan, było tutaj ładnie. Stanęłam na chwilę patrząc na to, drzewa tutaj nadal były porośnięte jesiennymi liśćmi. Podeszłam bliżej tego, jednak przed tym zatrzymał mnie sami wiecie kto.

- Jaki cudem?.. -spytałam odwracając się do niego- Kurwa mać co ty Flashem jesteś?

- Jasne! -powiedział łapiąc mnie za ramię- A teraz wracamy, bo jest ciemno, zimno i chcę spokój od pytań.

Zaczął mnie ciągnąć w stronę pizzerii, wyrywałam się oczywiście, ale sami wiecie. Jak jest się tą drugą płcią to jest się zazwyczaj trochę słabsza. No ja nie byłam aż taką miękką kluską żeby sobie sama nie poradzić nie wiem, szafkę przestawić, ale on też nie był takim kimś słabym. Pół drogi się wyrywałam w końcu poirytowany chłopak nie wytrzymał mojego szarpania puścił mnie więc odeszłam od niego kilka kroków i najpierw grzecznie jak na niego spytał się czy sama pójdę, pokręciłam głową zakładając ręce na piersi i popatrzyłam gdzieś zamykając po chwili oczy, 

- Nie tak to inaczej. -nienawidzę kiedy mówi to zdanie, bo wiem, że coś się zaraz stanie.

Nie myliłam się, nie minęła sekunda, a ten do mnie podszedł, wziął na ręce w stylu panny młodej i zaczął iść w kierunku pizzerii.

- Ej! Puść mnie! -krzyknęłam.

- Trzeba było się zgodzić. -stwierdził spoglądając na mnie z wrednym uśmiechem- I uwierz mi, ja też nie jestem z tego zadowolony. Jesteś ciężka.

- Wypraszam sobie! -oburzyłam się udawanie śmiejąc się przy tym cicho- Sam lepszy nie jesteś!

- A co? Podnosiłaś mnie? -zapytał.

- Nie, ale przypuszczam. Tyle słodkiego mi zabrałeś, że bym się nie zdziwiła jeżeli byś nie był. -ten tylko przewrócił oczami i dalej, niestety, niósł mnie do pizzerii. Jeny, jak to brzmi..

- Ogólnie, skoro muszę tutaj ekhem, leżeć, to może powiesz mi czemu ci Mari zabrała teleportację?

- Um... no wiesz. Wkurzona Mari, plus ja, równa się nie za dobre połączenie. -wytłumaczył, była potem cisza i kiedy byliśmy już przed pizzerią to chciałam już pójść sama, jednak ten tylko mocniej mnie złapał i nie pozwolił odejść.

- Powiedziałeś, że dopiero na miejscu mnie puścisz. -powiedziałam patrząc co robi.

- No tak. -stwierdził- Tyle, że na miejscu, oznacza w środku. -stwierdził podchodząc do drzwi.

- Serio nadstawisz skóry moim braciom żeby się upewnić, że sama dotrę na miejsce? -zapytałam z poważną miną, a ten nawet na mnie nie spojrzał- Uznaje to za tak. 

Shadow Freddy się uśmiechnął i ledwie otwierając drzwi, weszliśmy do środka. Chciałam już stanąć na własnych nogach, ale nadal nie pozwolił. Niestety to pizzeria, a wyjście jest w takim jakby przedziałku krótkim i po nie całych dwóch sekundach byliśmy na widoku. Ci którzy byli wtedy na sali się nam przyglądali, o kurde... zasłoniłam sobie twarz, że to nie ja. 

- Już się mnie wstydzisz? -zapytał patrząc na mnie, po niedługim namyśle przytaknęłam- O ty zła. W ogóle wiesz czemu się twoich braci nie boję? -pokręciłam łbem- Bo i tak ci idioci siedzą wiecznie u siebie. 

- Byś się zdziwił. -przeszył mnie i fioletowego głos Golden'a, o fuck.

- No siema. -przywitał się z nim, patrząc na niego.

- Mógłbyś ją ostawić? -zapytał zakładając ręce i patrząc na mnie, nadal miałam ręce na twarzy- Co jej się stało?

- Wstydzi się mnie. -wytłumaczył.

- N..Nie to, to nie tak! -szybko powiedziałam, wow, jąkam się.

- A jak? -spytał, była chwila ciszy.

- No dobra, jest dokładnie tak. -przyznałam- Weź mnie puść..

- Bo? -on naprawdę nie widzi tych wszystkich ludzi patrzących się na nas z lennym?

- Bo tu kurwa zemrę. -stwierdziłam, ten mnie puścił po czym popatrzył na Golden'a- A ty wiesz, że ten idiota to nie na poważnie, nie?

- Ta... -oj ta mina wpierdolu. Poszłam kilka kroków od nich, przez palce widziałam, że idę do swojego pokoju- Wiem...

Byłam już przy pokoju, jeżeli tam była chociaż jedna dziewczyna to mam przez niego przejebane do końca mojego marnego życia w tej pizzerii. Usiadłam na swoim zielono złotym fotelu i myślałam nad tym co tu się przed chwilą odejbało. W ogóle ogarnęłam, że teraz jakoś więcej klnę. Usłyszałam pukanie do moich drzwi, nie odpowiedziałam, jednak ten ktoś i tak wszedł. Popatrzyłam na tego kto wchodzi nadal mając ręce na twarzy. To była Marionetka, błagam Boże, powiedz, że nie widziała. Wiem, że ona by nie rozpowiedziałaby innym dziewczynom gdyby nie widziały tego, ale... po prostu żeby nie widziała. 

- Oxy? Coś się stało? -spytała podchodząc do mnie i siadając obok mnie na drugim fotelu.

- Nie, s..skąd ten pomysł? -spytałam.

- Weszłaś do pokoju z rękami na twarzy. -stwierdziła- Co się stało?

- N..Nic. -nie mam zamiaru tego opowiadać.

- To po co masz ręce na twarzy? -zapytała Mari opierając się łokciem na fotelu.

- Uch. -zapomniałam, wzięłam ręce z twarzy.

- O Boże! -czarno biała o mało nie wyskoczyła z fotela.

- Co?! -zapytałam lekko zdenerwowana, od kiedy ja?..

- Kobieto co się stało?! -była wręcz "przerażona"- Masz buraka!

- CO?! -Nigdy w życiu nie miałam buraka, NIGDY. No to pięknie, zajebiście- CZEMU?!

- Nie wiem, co się stało? Ktoś?..

- Nie! -nie wiem co chciała powiedzieć, ale cokolwiek to było. Zaprzeczyłam- Nie ma bata, że się przez kogoś zburaczyłam. Po prostu... nie wiem, może chora jestem?

- Skąd ten pomysł?

- Nie wiem! Po prostu daje jakieś sugestie! -złapałam się za uszy pociągając je do dołu- Okey... zaraz zniknie, na pewno.

- Oby. Pamiętam jak Toy Chica się zaczerwieniła jak Bonnie'go zobaczyła. Cały dzień ją trzymało. -przyznała, czekaj co?

- What? -popatrzyłam na nią.

- Nie wiedziałaś, że Bonnie podoba się Chi-Chi? Wszyscy wiedzą! Nawet Bonnie!

- Nie wiedziałam... jestem opóźniona.. -przyznałam dając swoje uszy na twarz- Chciałabym żeby szybko znikło..

||~Historia Oxy: Po czasie~||Where stories live. Discover now