20 - "Zabrała ci?!"

88 10 4
                                    

*szesnasta czterdzieści/Oxy*

Siedziałam przed pizzerią patrząc na las, który był praktycznie przed nią. Nie mamy latarni żeby oświetlały podwórko i tylko światła z naszego domu oświecały pizzerię. Myślałam nad tym co zrobić żeby ten duch jakoś nie miał takiej kontroli nade mną. Szczerze, gdybym była osłabiona to jakby przejął kontrolę to nic by nie mógł zrobić, bo byłby za słaby na cokolwiek. To będzie plan B, najpierw musi być przecież A. Zaczęłam robić naprawdę mocne rozmyślania co zrobić, po jakimś czasie wpadłam na coś, ale było to naprawdę bezsensu więc to odrzuciłam. Hm... myślałam, że wymyślanie planów przychodzi szybko, ech, ale jak widać jednak nie. 

- Co tak myślisz? -z rozmyślań przerwał mi czyjś głos.

- Em.. nad niczym ważnym. -rzuciłam szybko nawet się nie odwracając.

- Oxy, mi możesz powiedzieć. Widzę, że coś się dzieję. -stwierdziła Mari siadając obok mnie i patrząc na las. (pozdro dla tych co myśleli, że to Shader XD)

- Ja... nie umiem, nie chcę o tym mówić. -przyznałam, konkretnie z dwóch powodów nie chciałam. Po pierwsze, jeden... dwóch wie o tym, a po drugie byłam za leniwa by tłumaczyć.

- To aż takie złe? -spytała patrząc na mnie, przytaknęłam- Skoro nie chcesz...

- Mari? -dziewczyna na mnie spojrzała- Skąd masz moce dawania życia?

- Uch.. -odwróciła szybko wzrok- To.. Trochę pogmatwane.. 

- Słucham. -spojrzałam tym razem na nią.

- Em... więc. -zaczęła- Kiedy byłam jeszcze małą to interesowały mnie rzeczy magiczne, paranormalne. Ogólnie cały ten szajs i pewnego dnia... kiedy mnie zabito. Po prostu je dostałam, nie wiedziałam dlaczego ani skąd. Im więcej się szkoliłam tym bardziej umiałam, mam teraz naprawdę multum mocy. Inni gdy próbowali się uczyć mocy to się nie udało, nawet nie umieli nauczyć się najprostszej mocy. Teleportacji.

- Ale przecież Golden, Shadow Freddy i Shad mają teleportację. -stwierdziłam.

- Oni je dostali tak jak ja. Cienie były zrozumiałe, ale Golden nie za bardzo. -przyznała- Może się nauczył? Albo miał to od zawsze? Nie wiem, ale te dwie teorie są najbardziej prawdopodobne.

- Tia.. -ciągnęłam- A myślisz, że Nyxt też ma teleportację? Przecież też jest cieniem.

- Możliwe, że ma, ale albo nie używa, albo nie wie, że ma. 

- No możliwe. W ogóle, co myślisz o tym, że pojawiła się tutaj u nas? -popatrzyła na mnie.

- Szczerze nie jestem do niej zbyt ufna, spójrz. Nyxt, żyła podobno tyle lat w tamtym pokoju, pizzeria przecież została rozbudowana, pokoje były zburzone nawet twój. -tu się zdziwiłam i ze zdziwieniem na nią spojrzałam- Wyłączyli cię, rozbudowali pokój i zostawili. 

- Czekaj, skąd to wiesz? -zapytałam.

- ... Bo tam byłam. -powiedziała- Byłam duchem, który przechodził przez pizzerię. Pewnego dnia kiedy zbudowali Marionetkę to weszłam do niej i tak się nią stałam. 

(JEBAĆ TO Z S. PUPPET! MARIONETKA ŻYJĘ W MOIM FANDOMIE WIĘC PLEZ DON'T ASK)

- Ou... no dobrze, kończ dalej.

- Wracając, Nyxt nie mogła przesiedzieć tam trzydziestu lat. Musiała być gdzieś indziej, poza tym jej zachowanie nie jest typowe dla osoby, która tak wiele przeszła. Słuchaj, gdyby siedziała tam trzydzieści lat to światło robiło by jej krzywdę, w dodatku ona niby nas nie znała. Te ściany nie są dźwiękoszczelne, słychać wszystko, nie zauważyłaś? -pomyślałam chwilę opuszczając głowę- To na serio jest jakieś porypane. W dodatku żyła sama, nie odzywając się do nikogo. Jej mowa powinna zaniknąć chociaż częściowo, a ona mówi płynnie nawet się nie zacinając. To jest niemożliwe aby taki animatronik mówił normalnie, nawet jeżeli by sobie w magiczny sposób wymieniała moduł głosu. A gdyby nie wiedziała z kim ma do czynienia to by się myliła z osobami, nie pamiętasz jak było z tobą i Chicą? 

- Ta.. -przyznałam- Pomyliłam Foxy'ego z Bonnie'm..

- Właśnie. W dodatku jest zbyt... zbyt śmiała nie sądzisz? Powinna przecież się zachowywać jak nie wiem, ofiara czegoś i nawet nie wydawać z siebie najmniejszego dźwięku. -stwierdziła- Nie wiem jak ty, ale ja jej nie ufam.

- Ja... -nie wiedziałam co mówić, niby prawda z tym co mówiła....- Ja nie wiem, czy jej wierzyć..

- Trzeba się dowiedzieć od niej prawdy, nie uwierzę jeżeli mi powie, że po prostu rozmawiała do siebie i jest z charakteru śmiała. Bo nie widać. -wstała- Poza tym, lepiej wejdź do środka, zimno się robi, bo już jest listopad.

- Jeszcze trochę tutaj posiedzę.. -cicho powiedziałam nieco zmieszana tym co przed chwilą powiedziała.

- Twój wybór. -poszła i zamknęła za sobą drzwi.

Marionetka ma rację... ja tego nawet nie zauważyłam. Wzięłam kolana pod brodę i spojrzałam na las, wiatr zaczął wiać i przechylać lekko drzewa. Było mi zimno, ale się tym nie przejmowałam. Myślałam nad tym co mówiła czarno biała, jeżeli jej przypuszczenia okażą się prawdą to ten czarny wilk kłamał. Tylko po co? Żeby zdobyć zaufanie? Aby ktoś poboczny mógł się o nas dowiedzieć? Po co? Po prostu po co? A co jeżeli tak naprawdę ona serio udaje to wszystko dla swoich prywatnych celów? Ale ona wydaję się taka niewinna... taka dobra i... naiwna. Hm... pokręcone to wszystko.. Siedziałam i myślałam nad tym około piętnastu minut, nie trzęsłam się, szczerze nawet nie wiem czemu, już dawno powinnam zacząć. Popatrzyłam na siebie, co? Jednak się trzęsłam? Nie czułam tego? No dobra.... 

- Oxy czy ciebie do reszty powaliło? -zapytał ten sam szorstki głos co zawsze.

- O co ci chodzi misiek? -jak ja go uwielbiam tak nazywać, wkurza go to.

- A, nie nazywaj mnie tak, B, ty się jeszcze pytasz? -podszedł do mnie- Jest zimno, wieje wiatr a ty stoisz w koszulce i krótkich spodenkach.

- Zabronisz mi? -spytałam.

- Um, TAK? Bo jest jesień? -pokazał na stertę liści latających przez wiatr, jeden nazwet udeżył go w twarz, fioletowy zdjął to.

- Dostałeś z liścia! -zaśmiałam się.

- No mega śmieszne. A teraz chodź do środka.

- A to niby czemu? -zapytałam- Nie jesteś kimś ważnym żeby mi rozkazywać.

- Jak możesz? -udał chwilowy smutek- Słuchaj, jak cię w końcu zaczną twoi bracia szukać to na mnie będzie, ze cię nie ma!

- W związku z tym?

- KOBIETO, JA CHCĘ SPOKOJU OD DUSZENIA I PYTANIA GDZIE JESTEŚ. -przyznał prawie krzycząc- Więc zrób coś dla swojego najlepszego przyjacwela ever i rusz dupę. 

- Nie. -uśmiechnęłam się- W sumie, skoro ci tak zależy to czemu mnie nie przeleportujesz?

- ... -przez chwilę miał zmieszaną minę, którą potem zamienił w lekko wkurzoną minę żeby to ukryć, zaczęłam się śmiać.

- Zabrała ci?! -mówiłam przez śmiech- Za co?

- Nie ważne, a teraz chodź. -podszedł do mnie.

||~Historia Oxy: Po czasie~||Where stories live. Discover now