33 - Twisted'y

68 10 2
                                    


*Twisted Wolf*

Chodziłem w kółko po pokoju z miną wyraźnego niezadowolenia, wszyscy się niecierpliwią, bo Nyxt im wszystko powiedziała. Kiedyś bez wahania bym ją za to zabił, a teraz? Teraz nie wiem co mam z tym robić, widocznie zasługuję na śmierć, jednak nie potrafię tego zrobić, a innym tego nie zlecę, ponieważ będzie jeszcze gorzej. Stałem się miększy od czasu kiedy dostała charakteru Natalii, to po prostu nie naturalne. Mogłem wybrać jakąś inną duszę, a teraz nie mogę nawet zabić dziewczyny, która zasługuję na śmierć. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do tego pokoju, może i to po prostu porozrzucane i podziurawione ściany, jednak i tak jest to pokój.

- Wolf, co robimy? -zapytał Bonnie- Marionetka zapewne już myśli nad tym jak nas pokonać, a my co? A my nic z tym nie robimy.

- Wręcz przeciwnie. -spojrzałem na niego- Robimy nawet więcej niż się spodziewasz.

- Hę? -zdziwił się.

- Widzisz, Oxy kiedyś i tak musi pójść spać. Wtedy nie będziemy czekać już dłużej i wykorzystamy go do sam wiesz czego. Zaatakujemy w nocy, kiedy nie będą się spodziewać. Kiedy przejmiemy tę ich pizzerię to wtedy weźmiemy książki do magii Marionetki, gdy nauczymy się ich już nic nas nie będzie mogło powstrzymać. -stwierdziłem, Bonnie nie mógł uwierzyć w to co słyszy- No tak, jak zwykle nie wiedzący Bonnie.

- Skąd mogłem wiedzieć? Nie ma mnie w twojej głowie. -powiedział.

- A powiem ci, że jesteś. -królik się zdziwił- Jesteś kiedy wyobrażam sobie ciebie nabitego na pal, lub rozrywany przez łańcuchy. A teraz posłuchaj, gdy spotkasz ducha masz mu powiedzieć, że ma przyjść od razu do mnie.

- Zrozumiano.. -wtedy poszedł do wyjścia- A jeszcze jedna sprawa, Nyxt przyszła.

- Wpuść ją i niech od razu uda się do mnie. -powiedziałem, wtedy wyszedł.

Usłyszałem jak Bonnie ją wpuszcza, czuć było, że się boi z daleka. Kiedy dziewczyna stała w wejściu odwróciłem się do niej, miała dzisiaj bardzo, ale to bardzo przestraszoną twarzyczkę. Wilczyca się nie odzywała, patrzyła tylko na mnie z wytrzeszczem.

- A gdzie jakieś ,,cześć"? -zapytałem, Nyxt nadal nie odpowiadała- Nie zabiję cię przecież. -zdziwiła się- Czekałaś na śmierć mam rację?

- Tyle razy za młodu mi mówiłeś, że..że jak powiem to to zrobisz, więc.. tak. -powiedziała nieco zdenerwowana.

- Nie mam zamiaru, Marionetka cię do tego zmusiła. -stwierdziłem- Ale to nie szkodzi, bo i tak nikt jej w to nie wierzy.

- Niektórzy wierzą.. -przyznała.

- Ilu? -spytałem, Nyxt zaczęła liczyć.

- Kilku, dosłownie nawet nie jedna czwarta pizzerii. 

- To dobrze. -powiedziałem- Nyxt, zostaniesz tutaj teraz do końca planu.

- Czekaj, co? -zapytała- Miałeś mnie zostawić na górze!

- To nie ja zachowywałem się podejrzanie, że Mari zaczęła myśleć coś takiego, to nie ja byłem nie ostrożny. Nie dziw się, że już tam nie wrócisz. -dziewczyna położyła po sobie uszy- Zaczynamy plan kiedy Oxy pójdzie spać.

- Tak szybko? -zdziwiła się- Mie..mieliście poczekać aż..

- Plany się zmieniły. -powiedziałem jak zwykle szorstko- Zaczynamy teraz, podbijamy pizzerię a potem ich samych. Nikt nie zostanie przy życiu.

- ...CC..CC i Mangle też? -trochę się zmartwiła.

- Tak. Bez wyjątku. -przyznałem, dziewczyna się zamknęła i patrzyła na podłogę, w jej oczach napływały powoli łzy- Siostra, nie rozklejaj się nad nimi.

- Ale ty nie rozumiesz Wolf! To były jedyne moje przyjaciółki od.. w sumie od zawsze! Teraz ledwie jestem z nimi kilka tygodni i już je zabijasz! -krzyknęła na mnie, pierwszy raz od zawsze się stawia. Szczerze? Przewidziałem to.

- Spokojnie, możemy je przecież zamienić w Twisted'y, zmienimy im trochę w pamięci, że będą pamiętać ciebie jako przyjaciółkę, a resztę wrzucimy w katalog wrogów. -powiedziałem, czarna nawet nie drgnęła na to co powiedziałem- Nie cieszysz się? Będziesz z nimi szczęśliwie żyć u nas.

- ..Nie.. - zaprzeczyła- To jest gorsze od śmierci! -krzyknęła- Nie możesz im tego zrobić!

- A więc umrą. -powiedziałem niewzruszony.

- NIE! -wrzasnęła jak nigdy, zdziwiony spojrzałem na nią- NIE BĘDZIECIE ICH ZABIJAĆ!

- Jeszcze tydzień temu mówiłaś coś innego. -stwierdziłem, Nyxt do mnie podeszła.

- Słuchaj Wolf. Nie obchodzi mnie co..co mówiłam wcześniej! Po prostu zo..zostawcie ich w spokoju...

- Zagalopowałaś się dziewczynko, nie mam zamiaru zostawić ICH żywych! -krzyknąłem w końcu, Nyxt się zamknęła- Nie masz nic do gadania, a teraz idź do swojego pokoju zanim zmienię zdanie co do twojego życia.

Wilczyca z wkurzoną oraz zasmuconą miną wyszła z tego pokoju, niewdzięczna, tyle się staraliśmy, tyle czasu zmarnowałem, to ja dałem jej życie a teraz ma problem. Spokojnie i tak nic nie może z tym zrobić, jeszcze mi podziękuje i przeprosi za to co się stało. Kiedy myślałem jakby dokonać planu bez pomocy Nyxt, do tego pokoju wszedł Freddy.

- O co chodzi? -zapytałem.

- Bo Nyxt... 

- Tak wiem, jest tutaj. Nie będę jej zabijać. -misiek się zamknął- A teraz słuchaj, idź do niej i zobacz czy siedzi w pokoju. Jeżeli nie to od razu mi to powiedz.

Chłopak bez słowa wyszedł jak na rozkaz, w sumie. To był rozkaz, gdyby tego nie zrobił to jego części ciała znalazłyby się na ścianach przybite gwoździami. Po niecałych dziesięciu minutach Freddy wrócił z wiadomością jakiej oczekiwałem: Nie ma jej. To był znak, że jej szansa się zmarnowała.

||~Historia Oxy: Po czasie~||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz