18 - Mały problem...

93 15 0
                                    

*pół godziny później* 

Siedziałam nadal na blacie, normalnie mi już nogi z cierpły i nawet nie mogłam ich przesunąć na jakieś inne miejsce, bo długo się nie ruszałam z miejsca. Dalej rozmawiałam z Shad'em, dużo się dowiedziałam o nim, ale wiecie, wszystko co dobre zawsze się kończy. Nastała cisza i jedyne co się działo to patrzyliśmy na innych, cały czas zaglądałam też na dziewczyny, miały naprawdę dziwne miny kiedy na mnie patrzyły. Zignorowałam je w taki sposób, że kiedy się na mnie patrzyły to patrzyłam gdzie indziej. Przeszywało mnie dziwne uczucie kiedy tak się patrzyły, złe uczucie. Nie wiem, która jest godzina, ale koło osiemnastej. W dodatku wywalili mnie z łóżka za wcześnie, ja spałam tak jak mówiłam wcześniej koło dwunastu godzin na miesiąc a one obudziły mnie o dziewiątej kiedy poszłam spać o drugiej w nocy bo zasnąć nie mogłam. Zaczęłam przecierać oczy żeby się obudzić, nic to nie dało, no może tylko, że zaczęłam mieć większe mroczki przed oczami. Zaczął mnie boleć łeb, złapałam się za niego opierając łokieć o kolana, zaczęłam słyszeć wszystko jakby przez grube lustro.

- Ej, wszystko dobrze? -spytał Shadow Bonnie przechylając głowę żeby widział moją twarz.

- Uch... Tak. -wzięłam głowę do normalnej pozycji, rękę odstawiłam na swoje miejsce i się uśmiechnęłam do niego- Po prostu... Heh, głośno tu. 

- No w sumie tak.. bo gdyby nie było głośno to by się to imprezą nie nazywało. -powiedział- Poza tym nie okłamiesz mnie bo nawet nie umiesz. Co jest?

- Ech... -westchnęłam i spuściłam wzrok razem z głową na podłogę- Pamiętasz jak mówiłam, że śpię dwa razy w miesiącu po dwanaście godzin?

- No tak. 

- Więc kiedy miałam iść już spać to nie mogłam zasnąć, wierciłam się na łóżku, albo po prostu patrzyłam w sufit. Zasnęłam około drugiej nad ranem, a obudzili około siódmej czy ósmej. Niby było dobrze, ale teraz zaczynam się czuć jakbym miała zaraz umrzeć z wycieńczenia. Bo wiesz... ja już te dwa razy spałam i kolejny raz po prostu mój organizm już nie wytrzymał. -stwierdziłam- Wiem, mam dziwne przyzwyczajenie. 

- No to idź spać. -powiedział królik nie widząc problemu.

- Tyle, że nie mogę bo będzie gorzej.. -przyznałam- Po prostu pójdę do siebie i.. poleżę czy coś. 

Nic nie odpowiedział. Powoli zeszłam z blatu, nie muszę mówić, że jestem praktycznie niższa od większości i gdy siedziałam na blacie to nawet nie dotykałam nogami podłoża? No cóż, już powiedziałam. Trzymałam się jeszcze blatu rękami, ale kiedy chciałam już iść to nogi mi się zatrzęsły, to nie wygląda dobrze. Na chwilę się zatrzymało, puściłam się rękami blatu i spojrzałam na Shad'a, też zszedł z blatu. Niedługo później spuściłam wzrok i popatrzyłam gdzie indziej. Toy Chica do mnie podeszła i jak mnie zobaczyła...

- Co się dzieje? -spytała Toy Chica podchodząc do mnie- Wyglądasz jak trup.

- ...Dzięki. -próbowałam się uśmiechnąć jednak się nie udało- I nic się nie dzieję... Po prostu.. 

- O nie wmówisz mi, że z tobą jest wszystko dobrze! Chodź pójdziemy do mnie i sobie odpoczniesz. Pójdziesz spać, albo nie wiem co. -stwierdziła łapiąc mnie za rękę- Chodź.

- Uch.. -poszłam kilka kroków i znowu mi się zaczęły trząść nogi, to chyba jednak nie jest przez z cierpnięcie- Tochi, mo..możesz zwolnić? -upadłam dając ją lekko na dół- ...przepraszam..

- Nyxt, co się dzieję? -puściła moją rękę i kucnęła przy mnie- Boli ci- już nie słyszałam, coś do mnie jeszcze mówiła, ale nie mogłam usłyszeć- Nyxt! -nawet na nią już nie patrzyłam, spuściłam głowę, była po prostu za ciężka..

- Tochi.. -dziewczyna obok mnie usiadła, uśmiechnęłam się lekko do niej- Ja chyba nie dam rady iść dalej.. Po prostu nie mogę.. 

- Nie uśmiechaj się, to nie jest czas ani miejsce żebyś się uśmiechała. -wstała podnosząc mnie, oparłam się o ścianę bokiem. Podniosłam lekko głowę- ... Co robić..

- Po prostu mnie tu zostaw.. -powiedziałam cicho, niestety usłyszała i próbując ukryć, że jest zdenerwowana spojrzała w jakimś kierunku.

- Poczekaj tu. -powiedziała po czym gdzieś poszła.

Nie wiem czy ktoś mnie widział czy nie. Było głośno, jasno, nie widziałam żeby ktoś do mnie podchodził czy coś. W sumie, też nie zauważyłabym czarnego wilka, w ciemnym ubraniu, koło ściany gdzie światło praktycznie nie dochodzi. Toy Chici nadal nie było, tak jakby nie było jej kilka godzin. Każda sekunda to była dla mnie jak minuta, a ja musiałam stać z dwóch powodów; nie chciałam żeby ktoś do mnie podszedł i sobie niszczył dzień, który będzie ostatnim gdzie można być głośno. I nie chciałam znowu upaść, żeby.. uch, przeczytaj znowu to co powiedziałam wcześniej. Dopiero po kilku minutach albo godzinach przyszła do mnie dziewczyna w śliniaku. 

- Posłuchaj teraz. -podeszła do mnie tak żebym usłyszała- Zaraz będziesz u mnie w pokoju, masz natychmiast się położyć i nic nie robić oprócz tego. Wiem już o tym co się dzieję więc nie stawiaj oporu przed tym. -żebym to ja mogła teraz cokolwiek zrobić oprócz oddychania..

Poczułam jak ktoś mnie łapie za rękę, nie zdążyłam spojrzeć kto. Nagle zobaczyłam, że jestem gdzieś gdzie jest jasno. Puścił mnie, spadałam bo nie umiałam się już utrzymać, złapało mnie i dało blisko łóżka. Położyłam się na pościeli i przytuliłam do poduszki. Ten ktoś zgasił światło i zniknął. Po dopiero godzinie poczułam, że robi się zimno. Zaczęłam się wtulać w poduszkę jeszcze bardziej chowając już nawet w nią głowę, nadal czułam przeszywające mnie zimno. Nie trzęsłam się, przez większość czasu tylko starałam się w jakiś sposób ocieplić, w jednej chwili przestałam czuć cokolwiek, ani tego, że przytulam poduszę ani, że leżę na łóżku kiedy kołdra mnie otula. Przez chwilę słyszałam bicie swojego serca, wolno i spokojnie, a po chwili szybko i zwariowanie, właśnie wtedy i tylko wtedy miałam wrażenie, że słyszę rozmowy za ścianą. A przypominam, że wszyscy byli praktycznie kilka pokoi dalej w głośnym miejscu. Ktoś się pytał gdzie jestem, nikt jej/mu nie odpowiedział. Nie słyszałam już niczego, znowu pustka. Nie mogłam spać ani zamknąć oczu, mruganie dawało mi ból jakby coś się wbijało w oko. I to nie rzęsa. Musiałam patrzeć na okno CC, tam gdzie było to pole, wydawało się już nie pełne życia i szczęścia, tylko pochmurne i smutne. Po mimo bólu jaki wnikał z zamknięcia oczu i tego, że pewnie będę spać teraz cały dzień to postanowiłam jednak pójść spać. Cały czas cisnęłam oczy żeby szybciej zasnąć jednak dopiero po jakimś czasie mi się udało.

||~Historia Oxy: Po czasie~||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz