Epilog

135 21 32
                                    

James

Ciemność.

Fragmenty rozmowy przebijające się do świadomości, słyszane jak przez mgłę.

"Teraz ja odbiorę ci kogoś"

"Muszę pozbyć się tej dziwki"

"Jesteś mój"

Znów cisza.

Dałem radę uchylić powieki. Po chwili musiałem je ponownie zamknąć, bo światło było zbyt mocne.

- Budzi się! - dotarło do moich uszu. Wydawało mi się, że był to głos Meowtha.

Powoli podniosłem się do pozycji siedzącej. Spojrzałem dookoła. Leżałem na łóżku stojącym w jakimś białym pomieszczeniu. Obok mnie, na krześle, siedział Meowth. Nie do końca rozumiałem co się dzieje. Do pomieszczenia, ku mojemu zdziwieniu, weszła Jessie. Od razu dobiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.

- Jessie? Co się dzieje? Nie rozumiem... - patrzyłem zdezorientowany po twarzach przyjaciół. - Przecież widziałem, Jessiebelle strzeliła, upadłaś...

- Tak, mniej więcej - pogłaskała mnie czule po policzku. - Rzeczywiście Jessiebelle oddała strzał, ale nie trafiła. Wcześniej uderzyła cię pistoletem w głowę, upadłeś i straciłeś przytomność - zaczęła bawić się kosmykiem moich włosów.

- Jak znaleźliśmy się tutaj? Dalej nie rozumiem... - powiedziałem, ponownie rozglądając się po pomieszczeniu.

- Meowth nas uratował - odpowiedziała spokojnie różowowłosa. Pokemon pokiwał głową na potwierdzenie jej słów.

- Lecieliśmy z grupą balonem nad wami, usłyszałem strzał i krzyki, więc wylądowaliśmy. Razem udało nam się chwilowo unieszkodliwić tę nienormalną, po czym szybko was zwinęliśmy i uciekliśmy w bezpieczne miejsce - wyjaśnił mi pokemon.

- Czyli to tak... - wyszeptałem, już ogarniając, co się wydarzyło.

- Myślimy, że tu przynajmniej przez jakiś czas nas nie znajdzie. - powiedziała Jessie, odwracając głowę w stronę okna.

Zapadła chwilowa cisza. Olśniło mnie.

- Nigdy nas nie znajdzie, jeśli będzie siedzieć w więzieniu - powiedziałem, uśmiechając się pod nosem.

- Co masz na myśli? Przecież nie możemy iść na komisariat, bo cię rozpoznają - słusznie zauważyła Jessie.

- Możesz iść z Meowthem jako świadkiem, że próbowała cię zabić, a wcześniej porwała i ubezwłasnowolniła. A jeśli to nie zadziała... To mamy jeszcze mnie, ale to w ostateczności - powiedziałem.

- Jest to jakiś plan... Ale co masz na myśli mówiąc "mamy jeszcze mnie"? - spytał pokemon, włączając się do dyskusji.

Zdjąłem z siebie górne partie ubrań, po czym delikatnie odwinąłem bandaż z klatki piersiowej. Jessie zasłoniła usta dłońmi, zobaczyłem szok i przerażenie w jej oczach. Reakcja Meowtha niewiele się różniła.

- To - powiedziałem krótko. - Miałem na myśli to. Znęcała się nade mną. To chyba wystarczy, żeby zamknąć ją w więzieniu, a co najmniej w psychiatryku.

- Racja... Ale nie martwmy się tym teraz. Biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich godzin... Cieszmy się tym, że żyjemy i jesteśmy razem - powiedziała Jessie, po czym przytuliła się do mnie.

- Hej, ja też chcę! - krzyknął Meowth, po czym dołączył do grupowego uścisku. Nie było on jakiś mocny, bo wszyscy uważali na moje rany, ale i tak to był bardzo miły gest.

Za jakiś czas Meowth musiał udać się w dalszą podróż. Pożegnał się z nami z obietnicą, że niedługo prześle informacje, co się u niego dzieje.

Zostaliśmy sami. Siedzieliśmy po prostu obok siebie, trzymając się za ręce. Ponownie rozkoszowaliśmy się przyjemną ciszą wzajemnej obecności.

- James? - zaczęła Jessie.

- Tak? - odwróciłem głowę w jej stronę.

-  Zostaniesz na zawsze ze mną...? - widziałem niepewność w jej oczach.

- Zostanę. Obiecuję - powiedziałem, po czym i złączyłem nasze usta w pocałunku. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

~*~

Później wszystko poszło gładko. Jessiebelle trafiła do szpitala psychiatrycznego, a my odzyskaliśmy swoje pokemony. Udało się wyjaśnić sprawę związaną z morderstwem Iwo. Do tego, zapisano mi dom, który stał teraz pusty, więc rozwiązał nam się problem z brakiem dachu nad głową.

Niedługo po tym wzięliśmy ślub. Udało mi się skończyć studia i aktualnie jestem doktorem, badam pokemony. Jessie też znalazła pracę. Meowth często nas odwiedza. Krótko mówiąc: wszystko ułożyło się idealnie.

~*~

A wiecie, co jest najlepsze z tego wszystkiego? Wiem, że będę miał osobę którą kocham u mojego boku. Już na zawsze.

Forever R.

______________________________________

Już koniec... Nie chce się wierzyć

Chciałam bardzo podziękować wszystkim osobom, które miały cierpliwość dotrwać ze mną aż do końca, dziękuję wam za wszystkie gwiazdki i komentarze kochani, bez motywacji od was w życiu nie skończyłabym tej książki <3

A teraz...

Dobranoc/Miłego dnia!

Forever RDonde viven las historias. Descúbrelo ahora