Rozdział XII: Eevee!

292 38 74
                                    

James

Obudziłem się i siadłem na łóżku.

Głowa strasznie mnie bolała i było mi nie dobrze. Do tego nie pamiętałem nic z ostatniego wieczoru.

Wytłumaczenie jest tylko jedno.

Wczoraj upiłem się w trzy dupy.

Wstałem i podeszłem do stolika. Stała na nim szklanka wody.

Jessie świetnie mnie zna.

Właśnie. Gdzie ona jest?

Pewnie już się ubrała i wyszła z pokoju.

Położyłem się i zamknąłem oczy. Próbowałem zasnąć.

Czy ta głowa musi mnie tak boleć!?

Podeszłem do walizki Jessie. Może miała w apteczce jakieś leki przeciwbólowe?

Zacząłem szukać pożądanego przedmiotu. Mimo, że Jessie wyjęła wszystkie swoje ubrania na półkę, w jej walizce nadal leżało wiele rzeczy.

Przełożyłem książkę i zobaczyłem stanik mojej współlokatorki.

Odrzuciłem przedmiot spowrotem do walizki. Poczułem, jak cały robię się czerwony.

No cóż. Poproszę Jessie o środki przeciwbólowe później.

Położyłem się, ale nie na długo. Po chwili zrobiło mi się niedobrze i poleciałem do łazienki.

Dlaczego muszę mieć taką słabą głowę?! (Wiecie o co chodzi XD)

Usłyszałem pukanie do drzwi. Kto się znowu dobija?

Otworzyłem. Za drzwiami stała jakaś nieznajoma dziewczyna.

- Hej kochanie!

- Przepraszam, chyba mnie pani z kimś pomyliła...

- Nie poznałabym ojca własnego dziecka?

Co!? Powiem jeszcze raz: CO!?

Czy ja aż tak się upiłem?!

- O co chodzi...

Nieznajoma wparowała do pokoju i przewróciła mnie na łóżko.

Po chwili zaczęła się ciężko śmiać.

Z korytarza weszła Jessie z kamerką.

- Akkie, schrzaniłaś!

- Sorki, ale to było śmieszne!

Uff. Na szczęście to dziewczyny zrobiły mi głupi dowcip. Nie chciałbym zostać ojcem bez własnej wiedzy...

Po za tym, chciałbym pamiętać swój pierwszy raz.

Akkie ze śmiechu spadła z łóżka, więc mogłem zejść z pościeli i podejść do mojej współlokatorki.

- Masz coś przeciwbólowego?

- Głowa?

- Yhm.

Jessie świetnie mnie zna. Czasami wydaje mi się, że wie o mnie więcej, niż ja sam.

Moja przyjaciółka podeszła do swojej torby i otworzyła przednią kieszeń, z której wyjęła srebrno czerwoną apteczkę.

Podała mi małe, zielone opakowanie.

- To wyciąg z chibijagód. (Te jagody to mój wymysł) Powinno ci to choć trochę pomóc.

- Mam nadzieję.

Wziąłem lekarstwo i zapytałem Jessie o wczorajszy wieczór. Chciałem wiedzieć, za co dziewczyny się na mnie mściły.

- Wczoraj zabrałeś mnie do klubu ,,Pikachu", upiłeś się i zacząłeś rozbierać Susanne.

Forever RDär berättelser lever. Upptäck nu